Pogrążona w kryzysie Grecja potrzebuje dziś właściwie każdego euro. Nic więc dziwnego, że władze w Atenach postanowiły szukać dodatkowych wpływów nawet wyprzedając skrawki swego terytorium. Za kilka milionów euro kilka wysp właśnie wykupił emir Kataru.
W świetle kryzysu wciąż trawiącego kraj, Grecja decyduje się na swego rodzaju dobrowolny rozbiór. W przeciwieństwie do wielu innych narodów, Grecy nie są przywiązani do każdego skrawka ziemi, który do nich należy, i dzięki temu mogą szukać środków na załatanie ogromnej dziury budżetowej wyprzedając część kraju. Z takiej atrakcyjnej ofert właśnie skorzystał emir Kataru szejk Hamad as-Sani, który odkupił od Grecji sześć niezamieszkanych wysp na Morzu Jońskim.
Choć formalnie zostają one wciąż w granicach administracyjnych Grecji, a nie Kataru, na małym archipelagu arabski arystokrata może stworzyć własny śródziemnomorski raj. Zakup dokonany przez Hamada as-Saniego należy uznać za dość dobry interes. Należący do niego Qatar Holding w negocjacjach z Grekami osiągnął korzystną cenę, "zaledwie" 8,5 mln euro. W tej cenie szejk zdobył prawo do wyspy Oksia i pięciu przyległych do niej wysepek.
W ślad za katarskim emirem może iść każdy, kto dysponuje podobną kwotą, którą może przeznaczyć na spełnieni marzeń o własnym kawałku świata. Podobnych rządowych ofert wkrótce prawdopodobnie będzie bowiem w Grecji więcej. Tamtejszy rząd już latem ubiegłego roku uznał bowiem, że właściwie kosztowne w utrzymaniu dla administracji państwowej liczne wyspy otaczające kontynentalną część Grecji wystawione na sprzedaż mogą okazać się świetnym sposobem na podreperowanie budżetu państwa.
W wywiadzie dla francuskiego dziennika "Le Monde" premier Grecji Antonis Samaras oceniał w sierpniu, że jedynym argumentem przeciwko takiemu wyprzedawaniu terytorium i przekazywaniu go w ręce prywatne jest tylko i wyłącznie bezpieczeństwo narodowe kraju. Najwidoczniej z wyliczeń greckich władz wynikło, że jest ono jednak znacznie mniej warte, niż pieniądze, które można w ten sposób zdobyć. Z pewnością to też łatwiejszy sposób na zdobycie potrzebnych Grecji milionów, niż podjęcie próby odzyskania choćby części z 500 mln euro, które na kontach w Szwajcarii ma ukrywać rodzina byłych premierów Grecji...