Kto zostanie nowym papieżem? Watykaniści z Ameryki stawiają na Seana O'Malleya. Włosi spodziewają się Angelo Scoli, a Polacy konserwatysty, który przybierze imię Benedykta XVII. Pytanie, czy nazwisko nowego papieża ma dla Kościoła jakiekolwiek znaczenie? - Oni zawsze bedą papieża kiwać - mówi o urzędnikach mocno skompromitowanej Kurii Rzymskiej Tadeusz Bartoś.
Od jutra oczy całego, także niekatolickiego świata zwrócone będą na Watykan. Wszyscy zadają sobie pytanie, jak długo będziemy trwać w oczekiwaniu na biały dym oznaczający dokonanie wyboru nowego papieża. Watykaniści na całym świecie są podzieleni w opiniach. Najlepiej poinformowane włoskie media twierdzą, że konklawe może być nawet tak trudne, jak wówczas, gdy Ojcem Świętym został Karol Wojtyła. Komentatorzy ze Stanów Zjednoczonych oczekują tymczasem, że wybór nowej głowy Kościoła Katolickiego może nastąpić w zaledwie kilkanaście godzin.
Choć katolicy nie są w USA najliczniejszą grupą wyznaniową, to właśnie za oceanem emocje związane z konklawe są niezwykle rozbudzone. Jak nigdy dotąd. Wielu Amerykanów wychodzi bowiem z założenia, że oprócz mocy Ducha Świętego głosowaniem podczas konklawe musi rządzić także rachunek prawdopodobieństwa. A ten przemawia za tezą, iż na zajęcie Tronu Piotrowego wielką szansę ma właśnie kardynał z USA. Aż jedenastu purpuratów z prawem głosu pochodzi bowiem ze Stanów Zjednoczonych. Komentatorzy "New York Timesa" twierdzą, że być może nadszedł zatem czas, by "przezwyciężyć tradycyjną niechęć konklawe do papieża z supermocarstwa".
Jeśli młody kontynuator, to tylko Amerykanin?
Jeżeli kardynałowie wyjdą z tego samego założenia, co przed ośmioma laty i postanowią szybko wybrać kontynuatora linii poprzedniego papieża, na zostanie nowym Ojcem Świętym spore szanse rzeczywiście może mieć kard. Sean O'Malley z Bostonu. To jeden z najbardziej konserwatywnych hierarchów wśród rozpoznawalnych twarzy dzisiejszego Kościoła, który z pewnością kontynuowałby idee Benedykta XVI. Jednocześnie O'Malley ma CV, które w pełni pasuje do wzorca papieża do jakiego przyzwyczaił nas pontyfikat Jana Pawła II. Metropolita Bostonu jest relatywnie młody, bo ma "zaledwie" 68 lat i świetnie władza wieloma językami. Z pewnością byłby więc kolejnym papieżem-pielgrzymem i nie narażał Kościoła na powrót do czasów, gdy włoscy papieże zamykali się w Watykanie.
Powiązany z dziennikiem "La Stampa" portal "Vatican Insider" twierdzi jednak, że sugerując się wyborem z poprzedniego konklawe, w którym uczestniczyła większość kardynałów wybierających papieża także teraz, można przypuszczać, iż przyszłym Ojcem Świętym będzie Brazylijczyk Odilio Scherer, albo Włoch Angelo Scola. Zdaniem najlepiej ostatnio poinformowanych watykanistów z "VI", to właśnie na Scolę, a nie Amerykanina będą głosowali kardynałowie z USA. Jeszcze przed abdykacją Benedykta XVI metropolita Mediolanu miał się również przewijać we wielu rozmowach hierarchów jako ten, którego należy wskazać, gdyby papież Benedykt XVI wkrótce zmarł.
Angelo Scola ma wchodzić na konklawe z ponad 30 pewnymi głosami. Co najmniej 25 kardynałów na pewno ma popierać tymczasem kard. Scherera z Sao Paulo. To on ma być faworytem postępowców. Liberalni watykaniści z całego świata podkreślają jednak, że wybór prawdziwie postępowego kardynała na nowego papieża byłby prawdziwym zaskoczeniem. Nawet Brazylijczyk jest bowiem świetnie osadzony w realiach Kurii Rzymskiej. Przez siedem lat był on konsultorem Kongregacji ds. Biskupów. Bardzo mało prawdopodobne, by kardynałowie niespodziewanie zdecydowali się na wyłonienie kandydatury kogoś, kto z Kurią miał niewiele wspólnego.
Papież marionetką Kurii Rzymskiej
A być może tylko taki kardynał byłby w stanie sprawnie uporać się z licznymi skandalami i spiskami, do których od lat dochodzi w Watykanie. W tej kwestii sceptyczni są jednak polscy komentatorzy. W poniedziałkowej "Kropce nad i" na antenie TVN24 były dominikanin, a dziś filozof prof. Tadeusz Bartoś ocenił, iż kolejny papież niezależnie od tego, czy będzie związany z Kurią czy nie, i tak zostanie przez watykańskich wysokich urzędników zmanipulowany. - Człowiek, który przychodzi z zewnątrz nie zna tych mechanizmów - przekonywał Bartoś. Według niego, to urzędnicy Kurii, a nie Ojciec Święty w rzeczywistości stoją za sprawami finansów, czy nominacji nowych hierarchów. - Oni zawsze będą papieża kiwać - stwierdził były duchowny.
Wielkich zmian w wyniku głosowania konklawe nie spodziewa się także ks. Dariusz Oko. - Kościół zawsze potrzebuje reformy, a zarazem zachowania tego co ważne - przekonywał. Tłumacząc, iż ciągła reforma Kościoła musi polegać na jednoczesnym staniu na straży konserwatyzmu. W ocenie ks. Oko dla Kościoła najlepsze byłoby więc kontynuowanie linii, którą wyznaczył Benedykt XVI. Jest to trend najlepszy, gdyż zdaniem duchownego, emerytowany papież był człowiekiem świętym i jednym z największych przywódców Stolicy Apostolskiej w historii.
Które przekonanie podzielą kardynałowie podczas konklawe? Według rzecznika Watykanu, ks. Frederico Lombardiego, nazwiska nowego papieża raczej nie poznamy we wtorek. - Jutro na horyzoncie będzie raczej czarny dym - ocenił duchowny. Lombardi dodał, że pierwszy dymny sygnał z placu Św. Piotra jest spodziewany we wtorek około godz. 20. W kolejnych dniach powinien się unosić nad Watykanem dwa razy dziennie. Zdaniem watykanistów jeśli w czasie dwóch, trzech prób nie pojawi się biały dym, można zapomnieć o wszelkich typowanych dotąd faworytach.