Andrzej Jaworski, zbliżony do Radia Maryja poseł PiS przekonuje, że nie wypada żartować z papieża, religii i osób starszych. Zapewnia, że stanąłby nawet w obronie ateistów, z których by się śmiano, bo uczucia religijne są sferą, której kabareciarze nie powinni dotykać. Zapewnia jednak, że ma poczucie humoru i opowiada kawał. Oceńcie sami, czy śmieszny.
Główny organizator marszów w obronie Telewizji Trwam, poseł
PiS Andrzej Jaworski, rozpoczął kolejna krucjatę i chce ukarania Abelarda Gizy i Kacpra Rucińskiego za żarty o papieżu i moherowych beretach. W wywiadzie dla
"Gazety Wyborczej" przekonuje, że w dwudziestoleciu międzywojennym nawet na najbardziej zakrapianych imprezach nie żartowano z religii i matek, bo groziło to podbiciem ze strony reszty towarzystwa.
Polityk przekonuje też, że kabareciarze nie powinni być traktowani łagodniej tylko dlatego, że utrzymują się z żartowania i wyśmiewania. Jego zdaniem, kiedy występuje się przeciwko mniejszości seksualnej władza i media pałają oburzeniem, a kiedy obraża się większość Polaków, są bierne. Na koniec wywiadu opowiada też żart, który jego zdaniem nikogo nie obraża, a jest śmieszny. Czy rzeczywiście, oceńcie sami.
Nie milkną parlamentarne echa występu Kabaretu Limo, podczas którego mówiono m.in. o "puszczaniu bąków" przez papieża. Protest w tej sprawie złożyli posłowie PiS, domagając się ukarania TVP 2 za wyemitowanie antykatolickich treści. Ich "bezczelną interwencję w niezależną twórczość"
skrytykowali członkowie Ruchu Palikota. - Uznajemy to za przejaw wyznaniowej cenzury w najgorszym, zaściankowym wydaniu - napisano w oświadczeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Świeckiego Państwa.