Jest decyzja sądu ws. aresztu dla 55-latka, który w sieci groził śmiercią organizatorom tegorocznego finału WOŚP. Ponieważ mężczyzna nawiązał we wpisie do morderstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, służby wykonały ruch wyprzedzający, który być może zapobiegł tragedii. Mężczyznę aresztowano.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak podaje policja z Piły, w ostatnim czasie na Facebooku pojawił się wpis jednego z lokalnych sztabów WOŚP. Jeden z internautów postanowił wpis skomentować – zrobił to nie tylko w sposób wulgarny, ale pojawiły się z jego strony śmiertelne groźby wobec wolontariuszy.
Co więcej, w swoim przemocowym wywodzie nawiązał również do zabójstwa Pawła Adamowicza prezydenta Gdańska. Kryminalni z Piły sprawy nie zbagatelizowali i 55-latek dość szybko przekonał się, że nawet słowa, które wygłasza online, mają swoją moc i należy za nie ponieść odpowiedzialność.
Kryminalnym udało się zatrzymać komentującego – okazał się nim 55- letni mieszkaniec gminy Słupsk. Jak na stronie KPP Piła napisała st. sierż. Magdalena Mróz: "Na podstawie zebranych dowodów Komenda Powiatowa Policji w Pile oraz Prokuratura Rejonowa w Pile zwróciła się do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec mężczyzny tymczasowego aresztowania".
55-latek z Słupska usłyszał już zarzuty, za które grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Sądu przychylił się do wniosku i mieszkaniec gminy Słupsk najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Za kierowanie gróźb karalnych wobec wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy mężczyźnie może grozić do trzech lat pozbawienia wolności.
Skandaliczne słowa zabójcy Pawła Adamowicza
Jak informowaliśmy w naTemat, 18 stycznia w Gdańsku rozpoczął się proces apelacyjny Stefana Wilmonta skazanego w pierwszej instancji na dożywocie za zabójstwo Pawła Adamowicza.
Podczas procesu zabójca prezydenta Gdańska przybrał zdecydowanie inną postawę, niż miało to miejsce w marcu, kiedy całkowicie milczał. Jak podaje "Fakt", Wilmont na sali sądowej próbował zasłaniać się problemami psychicznymi.
"Jestem niepoczytalny całkowicie. Chcę, żeby ten sąd się skończył jak najszybciej, bo trwa to ponad 5 lat, a służba więzienna nie jest w stanie trzymać mnie przez cały czas, bo jestem całkowicie niepoczytalny" – powiedział podczas rozprawy.
"Ja mogę odsiedzieć jak najniższy wyrok, 5 lat za zabójstwo w afekcie, żebym siedział dłużej, to nie ma sensu, ja jestem niewinny, nigdy się nie przyznam do winy. Chcę wyjść na wolność, żeby zacząć swoje życie, które sąd mi zabrał" – dodał oskarżony cytowany przez "Fakt".