Fryderyk X na przełomie stycznia i lutego zrealizował "trzydniową misję biznesową" w Polsce. To pierwszy raz, gdy jako król odwiedził nasz kraj.
Monarcha spotkał się między innymi z prezydentem Andrzejem Dudą, marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią i marszałkinią Senatu Małgorzatą Kidawą-Błońską. Ponadto złożył wieniec przy Grobie Nieznanego Żołnierza.
Był również w SGGW (Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego) i Kwaterze Głównej Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego NATO.
Środowy wieczór upłynął królowi na Grand Dinner w Arkadach Kubickiego. Na uroczystość zaproszono ponad 200 osób, nie tylko z Polski. Pojawił się tam również prezydent RP.
Może Cię zainteresować także: Royalsi są żyłą złota. Brytyjska rodzina królewska to "marka" silniejsza od gigantów biznesu
Duńskie media relacjonowały, że przy stoliku Fryderyka X zasiedli: Andrzej Duda, ambasador Danii w Polsce Ole Toft z żoną, marszałek dworu Christian Schønau, biznesmen Jørgen Mads Clausen z żoną i Dominika Kulczyk. "Billed Bladet" podkreślił, że to właśnie z nią król rozmawiał częściej, niż z głową naszego państwa.
Portal przedstawił ją jako "znaną w Polsce osobowość, miliarderkę i bizneswoman". "Jest córką Jana Kulczyka, najbogatszego człowieka w Polsce, który zmarł w 2015 roku" – czytamy w Billed Bladet.
Podczas Grand Dinner Fryderyka X podobno nie opuszczał dobry humor. Miał też chwilę na przemowę. Gdy wstał, miał być nieco roztargniony i nie mógł znaleźć mikrofonu, kiedy w końcu mu się udało, zażartował:
– Już miałem wyjść na scenę, ale na szczęście przypadkiem znalazłem ten mikrofon. Krótkie przemówienie zakończył toastem.
– Na zdrowie – powiedział po polsku.