Szykują się wielkie powroty do "Szansy na sukces".
Szykują się wielkie powroty do "Szansy na sukces". Fot. Jan Bogacz/TVP/EastNews
Reklama.

Zmiany w "Szansie na sukces". Wraca dawna reżyserka

Na wiosenną ramówkę Telewizja Polska przygotowuje dla swoich widzów coś specjalnego. Do mediów wyciekła właśnie informacja, że będę nowe odcinki "Szansy na sukces".

Format ma być emitowany od 3 marca – co niedzielę – o godz. 15.15 w TVP2. "Reżyserką będzie Elżbieta Skrętkowska – pomysłodawczyni 'Szansy na sukces'" – podają Wirtualne Media.

Przypomnijmy, że Skrętkowska przez dwie dekady odpowiadała za realizację "Szansy". Program prowadził wtedy Wojciech Mann. Nowe odcinki przestały być emitowane w połowie 2012 roku.

Wróciły wiosną 2019 roku już z nowym gospodarzem Arturem Orzechem. Wtedy też dotychczasowa reżyserka i telewizja nie wypracowali porozumienia. Pieczę nad programem przejął ktoś inny.

– Nie miałam nic przeciwko temu, żeby program wrócił na antenę, ale według umowy proponowanej przez TVP musiałabym się pozbyć wszelkich roszczeń – mówiła Skrętkowska.

Artur Orzech znów będzie prowadził "Szansę na sukces"

W ostatnim czasie "Szansę na sukces" prowadził Marek Sierocki. Został on prowadzącym po tym, gdy wokół Orzecha wybuchła niemała afera.

Według najnowszych doniesień gospodarzem znów będzie Artur Orzech.– Wracam do "Szansy". Wiosną znów pojawię się jako prowadzący – potwierdził sam zainteresowany w rozmowie z wirtualnemedia.pl.

Dodajmy, że od wiosny 2021 roku dziennikarz nie pojawiał się w TVP. Jego rozstanie z publicznym nadawcą odbyło się w obliczu skandalu. Miał nie pojawić się na nagraniu odcinka charytatywnego "Szansy na sukces", nie informując uprzednio o tym swoich współpracowników. Dziennikarz w mediach społecznościowych informował wówczas, że to nie TVP zerwała z nim umowę, a on z telewizją.

Motywacją do tego był skład artystów, który przygotowano do specjalnego odcinka. Orzech mówił, że odszedł z telewizji, bo Jan Pietrzak i discopolowa grupa Boys "to nie jest jego bajka".

– To nie odbyło się tak, jak przedstawiała to Telewizja Polska – czyli że nikomu nic nie powiedziałem, milczałem i nie pojawiłem się na nagraniach. To pewne zafałszowanie. Gdyby rzeczywiście tak było, skąd wziąłby się Marek Sierocki? Przechodził korytarzem przy S-5 na Woronicza? Przecież nie wyciągnięto go jak królika z kapelusza iluzjonisty. Produkcja wiedziała, że mnie nie będzie, w związku z czym sięgnięto po niego jako zastępstwo – tłumaczył na łamach Plejady.