– Jeden z prezydentów dużego państwa zapytał mnie: "Jeśli nie zapłacimy i zaatakuje nas Rosja, czy będzie pan nas chronił?". Odpowiedziałem: "Nie, nie będę was chronił. Właściwie zachęcałbym ich (Rosję), żeby zrobili z wami, co chcą. Musicie zapłacić" – powiedział Donald Trump, prawdopodobny kandydat Republikanów na prezydenta USA, podczas sobotniego wiecu w Karolinie Południowej. – To tylko słowa – bagatelizuje jeden z polityków PiS, z którymi rozmawiał naTemat. A inni?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Słowa Trumpa o ataku Rosji wywołały powszechne oburzenie. Bardzo krytycznie zareagowali na nie sekretarz generalny NATOJens Stoltenberg, a także szef Rady Europejskiej Charles Michel. Politycy uznali za nieakceptowalne karanie krajów, które za mało wydają na obronność, choćby groźbą braku obrony przed Rosją lub wręcz podpuszczania jej do ataku.
Zdegustowania słowami byłego – i być może przyszłego – prezydenta USA nie krył także premier Donald Tusk, który publicznie zapytał prezydenta Andrzeja Dudę na X, czy to właśnie tej sytuacji nie powinno być poświęcone zwołane przez tego drugiego posiedzenie Rady Gabinetowej we wtorek.
Głowa państwa, nie używając nazwiska Trumpa, odpowiedziała między innymi, że przez ostatnich osiem lat doszliśmy do poziomu 4 proc. PKB na obronność, więc "Polska jest i będzie bezpieczna" (Trump miał na myśli kraje, których wydatki plasują się poniżej 2 proc. PKB).
Politycy PiS o Trumpie
Redakcja naTemat zapytała polityków Prawa i Sprawiedliwości o to, co myślą o kontrowersyjnej wypowiedzi Trumpa i o nim samym. Partia Jarosława Kaczyńskiego otwarcie kibicowała mu cztery lata temu, gdy ubiegał się o reelekcję. Czy coś się zmieniło?
Jak można się było spodziewać, ci posłowie klubu Prawa i Sprawiedliwości, którzy wypowiadają się o Trumpie pod nazwiskiem, są bardziej powściągliwi od kolegów, którzy wybierają anonimowość.
Poseł Piotr Kaleta (Kalisz) uważa, że forma komunikatu Trumpa pozostawia trochę do życzenia, ale amerykański polityk poruszył ważny problem.
– Pewnie nie była to zbyt szczęśliwa wypowiedź. Oczywiście mógłby to ubrać inaczej, ale sam temat zasługuje na uwagę. Donald Trump bardzo literalnie, brutalnie dał do zrozumienia, że czas, gdy wszyscy tylko oglądali się na USA, a zaniedbywali własny wkład w NATO, już się skończył – mówi poseł Piotr Kaleta.
Jego zdaniem "ta dyskusja jest niezwykle potrzebna". – Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, jak w obliczu realnych zagrożeń zachowają się państwa na pierwszej linii frontu. W przypadku Polski nie ma wątpliwości: znacząco zwiększyliśmy nakłady na obronność, modernizujemy armię – wylicza członek PiS.
Na wskazanie, że słowa Trumpa ochoczo podchwyciła propaganda Putina, poseł Kaleta ripostuje: – Rosyjska propaganda rzuciła się kiedyś także na tweeta Radosława Sikorskiego "Thank you, USA". Także w tym przypadku każdy powinien spojrzeć na siebie – mówi naTemat polityk PiS.
Zobowiązania i wartości wolnego świata
Mariusz Gosek, członek klubu PiS z Suwerennej Polski, na pytanie o to, co sądzi o Donaldzie Trumpie, odpowiada dyplomatycznie: – Wartości, które niosą Republikanie, są mi bliskie.
Poseł z Kielc nie wierzy w to, by Donald Trump na serio podważał artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, a więc zasadę "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Nie spędza mu snu z powiek wizja, że kandydat na kandydata Republikanów "wymiksuje" USA z NATO, formalnie lub nieformalnie.
– USA z Polską na zawsze łączy twardy sojusz w ramach NATO. Tak było za prezydentury Donalda Trumpa i Joe Bidena. To nasze święte zobowiązanie – ocenia poseł Gosek.
Jego zdaniem niezależnie od tego, kto wygra wybory prezydenckie w USA w 2024 roku, Polska nie ma się czego obawiać – bezpośrednio ani pośrednio – w kwestii zmniejszenia amerykańskiego zaangażowania w Sojusz.
– W czasach gdy był prezydentem, Donald Trump wyraźnie mówił o konieczności łożenia 2 proc. PKB na NATO. Zwracał na to uwagę przede wszystkim Niemcom. Uważam, że zarówno Donald Trump, jak i Joe Biden, będą trwale rozbudowywać sojusz NATO, bo tego absolutnie wymaga interes całego wolnego świata – mówi polityk Suwerennej Polski.
Słów Trumpa – nomen omen – dosłownie nie chce też interpretować poseł PiS Grzegorz Lorek (Piotrków Trybunalski). Polityk opozycji uważa, że za Trumpa relacje Polski i USA były "bardzo dobre", a on sam był "przyjacielem Polski". – Każde czasy są inne i inne niosą wyzwania. W warunkach kampanii wyborczej w USA wiele się mówi – przekonuje poseł Lorek.
Czy to znaczy, że słowa Trumpa nie zasługują na uwagę, bo nie są na serio? – Oczywiście jest to ważne, ale mam nadzieję, że w przypadku zwycięstwa prezydent Trump będzie kontynuował kierunki z poprzedniej kadencji – odpowiada przedstawiciel PiS.
Kto byłby lepszy dla Polski: Biden czy Trump?
Politycy PiS jak jeden mąż uchylają się od odpowiedzi na pytanie, czyje zwycięstwo w amerykańskim wyścigu prezydenckim byłoby korzystniejsze dla Polski. To rozsądna taktyka, zważywszy na to, jak wyrównana zapowiada się rywalizacja. Warto zachować dobre relacje zarówno z Demokratami, jak i Republikanami, czym PiS nie kierował się cztery lata temu, gdy otwarcie stanął po stronie Trumpa.
– Każdy z tych polityków ma coś do zaoferowania – odpowiada dyplomatycznie poseł Piotr Kaleta na pytanie o preferencje.
Jednak pod warunkiem zachowania anonimowości politycy PiS jednoznacznie wskazują: Trump, Trump i jeszcze raz Trump. – Po prostu go lubię – przyznaje z rozbrajającą szczerością jeden z polityków największej partii opozycyjnej.
Bo jest konserwatystą
Politykom PiS imponuje jego rozmach i niepohamowana ambicja, apetyt na życie i... teflonowość. Większość wyborców Trumpa nie zraziła się do niego nawet wtedy, gdy po przegranych wyborach podburzał swoich zwolenników do zamachu stanu. Atak na Kapitol, który trumpiści przypuścili 6 stycznia 2021 roku, skończył się rozlewem krwi i traumą policjantów, którzy bronili amerykańskiej demokracji przed wściekłym tłumem.
– Donald Trump współpracuje ze środowiskami polonijnymi w Stanach, którym z kolei blisko do nas, więc w naturalny sposób jest nam do niego bliżej niż do Bidena – słyszymy.
Kolejne argumenty posłów PiS za Trumpem: jest konserwatystą, a jego żona pochodzi praktycznie zza polskiej miedzy. – Chodzi o trzecią żonę? – dopytuję, choć wiem, że mają na myśli pochodzącą ze Słowenii Melanię.
Gdy wprost pytam, czy Trumpa – z jego rozwodami, zdradami, skandalami naprawdę można uznać za kogoś, kto kieruje się konserwatywnymi wartościami, słyszę: – Ludzie się zmieniają. Pojawiła się u niego solidna refleksja.
Czy konserwatywną wartością jest w takim razie zapowiedź podburzania Rosji do ataku z powodu pieniędzy? Czy konserwatyzmem jest życzenie komuś kolejnej Buczy, bo nie zrobił przelewu? – On nie to miał na myśli. Wojna jest najokropniejszą rzeczą na świecie. Po prostu chciał zdyscyplinować inne państwa w walce o bezpieczeństwo – przekonuje jeden z rozmówców naTemat.
Z kolei poseł Piotr Kaleta nie kryje dezaprobaty dla faktu, że swoją dezaprobatę wobec słów Trumpa wyraził na X Donald Tusk. – Dyplomacji nie powinno się uprawiać na Twitterze – twierdzi polityk. Na uwagę, że to przecież znak firmowy Trumpa, który jako prezydent prowadził politykę właśnie tweetami, Piotr Kaleta odpowiada: – Obaj panowie mają na imię Donald, ale nie porównujmy ich. To dwa zupełnie inne formaty.