Wychodzi na to, że Andrzej Duda podczas swojej misji dyplomatycznej w Afryce zaliczył nie tylko kilka wpadek wizerunkowych, ale poważną wtopę na polu międzynarodowym. Chodzi o poparcie, w tym wojskowe, które polski prezydent zagwarantował Rwandzie. Temu samemu krajowi, który wspiera rebeliantów walczących o wschodnie tereny Demokratycznej Republiki Konga, co potwierdziło ONZ. Politycy DRK zwracają uwagę na słowa, jakie padły podczas wizyty Dudy w Afryce.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prezydent Andrzej Duda podczas swojej misji dyplomatycznej w Afryce7 lutego odwiedził Rwandę. W tym dniu odbyło się m.in. spotkanie polskich i rwandyjskich przedsiębiorców, którzy rozmawiali o wzajemnych relacjach, wspólnych przedsięwzięciach i możliwościach rozwoju biznesu. Prezydent podpisał także dwie umowy gospodarcze ze swoim rwandyjskim odpowiednikiem – Paulem Kagame.
– Poszukujemy wiarygodnych partnerów w krajach Afryki. Przede wszystkim takich, którzy wyznają wspólne dla nas wartości – mówił w Rwandzie Duda.
Prezydent podkreślał przy tym, że Polacy są narodem ciężko pracującym, który rozumie wartość swojej pracy i wie, że dzięki temu może dużo osiągnąć. Przypomniał również, że "niepodległość i suwerenność nie jest nam dana raz na zawsze, na przestrzeni 200 lat traciliśmy ją, i to nie raz".
– Dzisiaj rozumiemy, co to znaczy spokojny, systematyczny i pokojowy rozwój, tego właśnie chcemy. Chcemy budować naszą pomyślność, dobrobyt z daleka od wszelkich wojen, konfliktów – wskazał. W jego ocenie w Rwandzie znajdujemy partnerów, którzy nas rozumieją i chcą tego samego dla siebie.
Rwanda specyficznym partnerem
Ciężka praca, walka o niepodległość, suwerenność, tak, te wartości nie są obce Polsce i Rwandzie. Ale prezydentowi Andrzejowi Dudzie nie chodziło raczej o wspieranie rebeliantów, którzy walczą o przejęcie terenów sąsiedniego państwa. A tak właśnie postępuje Rwanda wobec rebeliantów z ruchu M23.
Kraj wspiera bojowników, którzy od 10 lat starają się przejąć wschodnie, bogate w złoża naturalne tereny Demokratycznej Republiki Konga. Ale żeby nie było wątpliwości, że to tylko domysły. Nic z tych rzeczy. Organizacja Narodów Zjednoczonych oficjalnie potwierdziła działania Rwandy wobec bojowników M23, których terror spowodował, że wschodnią prowincję DRK – Masisi opuściły setki tysięcy ludzi.
I to właśnie wspieranie rebeliantów zostało przypisane polskiemu prezydentowi przez władze Demokratycznej Republiki Konga oraz zachodnich polityków.
Czytaj także:
DRK krytykuje Dudę
Polsko-rwandyjskie umowy podpisane przez Dudę i Kagamę skrytykowano m.in. w oficjalnej nocie dyplomatycznej, w której zaprotestowano przeciwko "dwulicowej postawie Polski", która poparła DRK na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, gdy oskarżano Rwandę o agresję i niepodważalne wsparcie dla terrorystów z M23.
"Najwyraźniej taka postawa prowadzi nas do przekonania, że Polska sprzymierzyła się z Rwandą w jej agresji przeciwko Demokratycznej Republice Konga (…) DRK zastrzega sobie prawo do wyciągnięcia wszelkich konsekwencji z tego celowego i nieobyczajnego zachowania polskiego rządu" – cytuje dokument MSZ DRK kongijska agencja prasowa ACP.
Sprawę skomentował także belgijski eurodeputowany Marc Botenga: "Sytuacja we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga jest krytyczna. Organizacja Narodów Zjednoczonych potwierdziła, że Rwanda wspiera rebeliantów z M23, ale polski prezydent Duda zadeklarował pełne wsparcie dla... Rwandy" – czytamy w jego poście na X.com.
Krytyka Polski na banerach protestujących w Kinszasie
Na efekty "dyplomatycznej ofensywy" Dudy w Afryce i pokłosie umów z Rwandą nie trzeba było długo czekać. 10 lutego w Kinszasie doszło do protestów przed ambasadami zachodnich krajów takich jak USA i Francja.
Protestujący przynieśli ze sobą transparenty. Na jednym z nich, jak podają tamtejsze media, widniał napis "Pologne degage en D.R.C", czyli mniej więcej "Polsko wynoś się z DRK"...