Unia Europejska przybliża się do przyjęcia Paktu o Migracji i Azylu. Został on już zatwierdzony przez Komisję swobód obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych Parlamentu Europejskiego, więc wiosną trafi pod głosowanie na sesji plenarnej europarlamentu oraz w Radzie UE. Co to wszystko oznacza dla Polski i dlaczego paktowi migracyjnemu sprzeciwia się także rząd Donalda Tuska?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pakt migracyjny przez lata był jednym z głównych źródeł konfliktów pomiędzy państwami członkowskimiUnii Europejskiej. Jak w kalendarium prac legislacyjnych przypominają Rada Europejska i Rada UE, nowy system azylowy został zaproponowany już w 2016 roku jako odpowiedź na pierwszą falę kryzysu migracyjnego.
Pakt o Migracji i Azylu. Unia Europejska bliżej zatwierdzenia kontrowersyjnego projektu
Jednak dopiero w połowie 2017 roku w instytucjach europejskich uzyskano "gotowość do negocjacji", a te... ciągnęły się przez kolejne długie lata. Zasadniczo nie przyspieszyła ich nawet druga fala kryzysu związana z otwarciem nowych szlaków ze Wschodu.
Oczywiście w międzyczasie przyjęto np. rozporządzenie o unijnej agencji azylowej i uruchomiono Europejski Urząd Wsparcia w dziedzinie Azylu, ale prawdziwy przełom w sprawie paktu nastąpił dopiero w okresie, gdy prezydencję przejęła Hiszpania. Czyli państwo wyjątkowo dobrze rozumiejące problem nielegalnej migracji.
20 grudnia 2023 roku poinformowano, że Rada i Parlament "osiągnęły porozumienie co do reformy unijnego systemu azylowego i migracyjnego". Dotyczyło ono pięciu punktów. Większych kontrowersji nie wzbudziły te dotyczące przesiewowej kontroli migrantów o nieuregulowanym statusie, pobierania od nich danych biometrycznych, stworzenia procedury składania i rozpatrywania wniosków azylowych oraz określenia zasad ws. tego, które państwo członkowskie za wniosku rozpatrzenie jest odpowiedzialne.
Piątym punktem porozumienia była tymczasem "współpraca i solidarność między państwami członkowskimi oraz sposoby radzenia sobie z sytuacjami kryzysowymi, w tym z instrumentalnym traktowaniem migrantów". A pod tym hasłem kryją się tzw. przymusowa relokacja i kara finansowa w wysokości ok. 20 tys. euro za każdy nierozpatrzony wniosek o przyjęcie relokowanego imigranta.
Rząd Donalda Tuska przeciwko paktowi migracyjnemu. Tylko argument podają inny niż Zjednoczona Prawica
Jak rzadko, w tej sprawie rząd Koalicji 15 października na arenie europejskiej zaprezentował stanowisko podobne do swoich poprzedników ze Zjednoczonej Prawicy. Polska nadal sprzeciwia się założeniom porozumienia wypracowanego między Radą a PE. Ekipa Donalda Tuska zmieniła tylko główny argument.
Podniesiono, że nowy polski rząd nie mógł w pełni uczestniczyć w kluczowych negocjacjach, gdyż zaprzysiężono go 13 grudnia, a klamka na brukselskim salonie zapadła zaledwie tydzień później. Przedstawiciele Polski wspomnieli o tym 8 lutego przy okazji posiedzenia Komitetu Stałych Przedstawicieli państw członkowskich w Radzie UE.
W imieniu rządu wypowiedziało się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, zauważając, iż rozwiązania przewidziane w Pakcie o Migracji i Azylu "w niewystarczającym stopniu wychodzą naprzeciw specyficznej sytuacji państw graniczących z Białorusią i Rosją, a tym samym będących pod stałą i silną presją w ramach sztucznie wygenerowanych szlaków migracyjnych".
Resort Marcina Kierwińskiego podkreślił, że pakt migracyjny w obecnym kształcie nie zapewnia odpowiedniej równowagi między odpowiedzialnością a solidarnością. "Potencjalnie może stanowić w przyszłości pole sporu pomiędzy instytucjami UE oraz państwami członkowskimi" – zaznaczono.
Sprzeciw Warszawy nie miał jednak znaczenia, gdyż na posiedzeniu Coreper większością głosów porozumienie zatwierdzono. A to otworzyło drogę do poddania paktu migracyjnego pod głosowanie na Komisji swobód obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych PE. 14 lutego większość jej członków opowiedziała się za zatwierdzeniem projektu.
Imigranci zaraz zostaną relokowani do Polski? PiS nakręca emocje, a prawda jest "nieco" inna
– Jeżeli nie zgodzimy się na przyjęcie nielegalnych migrantów, będziemy musieli płacić za każdego bardzo duże kwoty kary – tak rozstrzygnięcie europarlamentarnej komisji skomentowała Beata Szydło.
– Tusk mówi, że nie ma pieniędzy w budżecie na Centralny Port Komunikacyjny, na elektrownię jądrową, czyli można z tego wysnuć wniosek, że pewnie nie ma też na te kary. Co to oznacza? A no to oznacza tyle, że nielegalni migranci będą już niedługo trafiali do Polski – straszyła była premier, a dziś europosłanka PiS.
Wbrew larum podnoszonemu przez Prawo i Sprawiedliwość, jeszcze daleko do chwili, w której pojawiłyby się jakiekolwiek prawne podstawy, aby do Polski relokować migrantów z Hiszpanii, Włoch, Francji, czy Niemiec.
Po pierwsze, dopiero wiosną w sprawie dalszych losów Paktu o Migracji i Azylu Parlament Europejski wypowie się w głosowaniu na sesji plenarnej. Przed wejściem projektu w życie głos zabrać będzie musiała także Rada UE.
Pod drugie, regulacje skłaniające do ogólnounijnej solidarności w sytuacjach kryzysowych jeśli już przyjęte zostaną, obowiązywać zaczną... od 2026 roku. W Berlinie, Paryżu, Rzymie, czy Madrycie wielu decydentów zauważa, że do tego czasu najlepiej kryzys byłoby zwalczyć u jego źródeł – przeciwdziałając wybuchom kolejnych fal migracyjnym w Afryce i na Bliskim Wschodzie oraz uszczelniając zewnętrzne granice UE.
Wreszcie unijna komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson jak mantrę powtarza, że w kraje takie jak Polska – które masowo przyjmują uchodźców wojennych – przepisy Paktu o Migracji i Azylu nie uderzą. Szwedka wyjaśniła to m.in. w rozmowie z TVN24:
– Polska jest państwem, które nie będzie zmuszane do jakichkolwiek ruchów solidarnościowych względem innych państw członkowskich, dopóki samo mierzy się z tą presją – podkreśliła Johansson.
Negocjacje międzyinstytucjonalne nad Paktem zakończyły się 20 grudnia 2023 r., czyli tydzień od zaprzysiężenia obecnego Rządu RP. Dlatego obecny Rząd podkreśla, że nie mógł uczestniczyć w pracach nad Paktem o Migracji i Azylu, a rezultat prac prowadzonych przez poprzedni Rząd uznaje za dalece niewystarczający. Dlatego też zdecydowano o wyrażeniu sprzeciwu wobec wszystkich aktów legislacyjnych wchodzących w zakres Paktu, traktując go jako pakiet.
MSWiA
w stanowisku dot paktu migracyjnego
Kraj taki jak Polska, który naprawdę mierzy się z presją migracyjną, który przyjął milion ukraińskich uchodźców, jest państwem członkowskim, które również może liczyć na solidarność innych państw członkowskich.
Ylva Johansson
komisarz UE do spraw wewnętrznych w rozmowie z TVN24