Nie minął rok od premiery Samsunga Galaxy S III, a technologiczny gigant już wypuszcza kolejny model. Właściwie to już wypuścił, bo właśnie zakończyła się premiera Samsunga S 4. I to nie byle jaka premiera, bo w samym centrum Nowego Jorku. To właśnie tam zebrały się tysiące technomaniaków, żeby zobaczyć najnowszy telefon ze stajni Samsunga. A mieli co oglądać, bo premiera przypominała broadway'owski show.
Samsung chciał, żeby ta premiera była wyjątkowa. I była. Kilka tygodni temu w internecie pojawiły zajawki pytające wymownie "are you ready 4 the show?". Podobne plakaty pojawiły się na nowojorskim Times Square – choć słowo "plakaty" lepiej zastąpić "gigantycznymi banerami", których nie sposób było nie zauważyć.
Premierowe show
Pytanie "are you ready 4 the show" nie było tutaj przypadkowe, bo premiera Samsunga S 4 była właśnie prawdziwym show. O samej prezentacji jednak za chwilę, bo nie sposób pominąć tego, co działo się przed Radio City Music Hall, w którym pokazano najnowszy telefon Samsunga. Już na godziny przed startem premiery (19 czasu lokalnego) pod budynkiem zaczęły ustawiać się kolejki fanów nowych technologii. Było ich kilka, a najdłuższa już na półtorej godziny przed startem musiała zawijać się na rogu – ludzie nie mieli gdzie czekać.
Wśród setek/tysięcy ludzi można było znaleźć obywateli z całego świata. Wszyscy przyjechali po to, by zobaczyć Samsunga S 4. To jednak nie wszystko, bo cała "uroczystość" była dodatkowo transmitowana na żywo na Times Square. Tam kolejne setki ludzi obserwowały show. Ku zaskoczeniu wszystkich w kolejce, gdy tylko drzwi zostały otwarte, całość poszła nad wyraz sprawnie. Premiera rozpoczęła się niemal o czasie.
Gigantyczne Radio City Music Hall zostało wypełnione. Wrażenie robił ogrom budynku i głos rozbrzmiewający z głośników. – Jeszcze pięć minut… jeszcze kilka minut… jeszcze kilka chwil – budował napięcie. Samsung chciał zrobić show i trzeba przyznać, że to mu się udało. Premiera Samsunga S 4 przypominała raczej broadway'owski spektakl. Była nie tylko grająca orkiestra, ale i rodzajowe scenki odgrywane przez prawdziwych aktorów. To właśnie w taki sposób zdecydowano się zaprezentować możliwości nowego Galaxy S 4.
Lżejszy i smuklejszy
Na scenie pojawił się prezes Samsunga, który bez zbędnych wstępów pokazał Galaxy S 4. Kilka zdań o jego możliwościach i scenę przejął specjalnie wynajęty mistrz ceremonii i jeden z dyrektorów Samsunga. To właśnie oni poprowadzili dalszą część premiery.
Co do samego Samsunga Galaxy S 4. Zobaczyliśmy telefon, którego można się było spodziewać. Przynajmniej od strony wizualnej. Jest lżejszy (130g), smuklejszy (8mm) i ogólnie ładniejszy od swojego poprzednika. Poliwęglanowa obudowa w dwóch kolorach do wyboru: czarnym (black mist - czarna mgła) i białym (white frost - biały mróz). Telefon wygląda dokładnie tak, jak ten, który wyciekł do internetu na kilkanaście godzin przed oficjalną premierą.
Procesor telefonu będzie zależał od kraju, w którym będzie sprzedawany. Pierwsza wersja to czterordzeniowy procesor 1,9 GHz. Natomiast druga ma osiem rdzeni 1,6 GHz. Przygotowano także trzy wersje pojemności: 16/32/64 GB. Całość uzupełnia 2GB RAM. Nie zrezygnowano także z gniazda microSD, więc pamięć można ciągle powiększyć o kolejne gigabajty. Nie brakuje także Bluetootha 4.0, WiFi 802.11, 4G LTE.
Ciekawym rozwiązaniem jest także dioda podczerwieni, która pozwala sterować za pomocą smartfona np. telewizorem. Nie brakuje także sensorów: zbliżania, światła, barometru czy czujnika wilgotności. Nietypową nowością jest także S Healt, który za pomocą czujników będzie monitorował stan naszego zdrowia i czynniki na nie wpływające. Przy okazji zdrowia – S 4 umożliwia funkcję liczenia spalonych kalorii, które podliczy na koniec dnia.
Siła w aparatach. 13 megapikseli
Samsunga Galaxy S 4 wyposażono w dwie kamery. Tylna o rozdzielczości 13 megapikseli oraz przednia o rozdzielczości 2 megapikseli. I to właśnie wokół nich skupiła się spora część ciekawych nowości. Oprócz oczywistości związanych z jakością HD, warto zwrócić uwagę na możliwość jednoczesnego nagrywania z obu kamer. W taki oto sposób możemy robić zdjęcie, na którym oprócz fotografowanych będzie też fotograf np. w formie dowolnej wstawki.
Pojawiła się także opcja "wymazywania" niechcianych obiektów. Oprogramowanie pozwala w inteligentny sposób usunąć to, co nam nie pasuje i wypełnić pustą przestrzeń na fotografii. Jedną z ciekawszych funkcji jest także "Drama shot". To sto ujęć w ciągu czterech sekund, z których nie tylko możemy wybrać najlepsze, ale także stworzyć jedno zdjęcie pokazujące dany ruch. Umożliwiono także nagrywanie dźwięku przy robieniu zdjęć (przed i po).
Jeżeli chodzi o filmy to pojawiła się także opcja inteligentnej pauzy, czyli zatrzymania wideo w momencie, gdy na nie nie patrzymy. Natomiast audio-gadżetem jest możliwość zsynchronizowania muzyki lecącej na kilku urządzeniach w tym samym momencie tzw. Group Play. Zastanawiająca jest za to opcja translatora, który tłumaczy automatycznie wpisane lub wypowiedziane do mikrofonu słowa w kilku najpopularniejszych językach (nie ma polskiego). Każdy kto korzystał z translatora, wie że tłumaczenia trzeba brać z mocnym dystansem.
Samsung niestety nie zdradził ceny swojego najnowszego urządzenia, ale już w najbliższych tygodniach modele Galaxy S 4 majął trafiać w ręce przedstawicieli mediów i użytkowników chcących je przetestować.