W piątek (16 lutego) zagraniczne media poinformowały o tym, że Aleksiej Nawalny - zwany także największym wrogiem Władimira Putina - zmarł w kolonii karnej nr 3 w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym.
"Przeprowadzono wszelkie niezbędne czynności reanimacyjne, które nie przyniosły pozytywnego rezultatu. Zespół ratownictwa medycznego potwierdził śmierć skazanego" – przekazano w komunikacie Federalnej Służby Więziennej Rosji.
Śmierć jednego z największych rosyjskich opozycjonistów wywołała falę oburzenia na Zachodzie. Na doniesienia napływające z Federacji Rosyjskiej zareagował m.in. prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. – Podobnie jak wielu ludzi na świecie jestem rozwścieczony tą informacją – oznajmił, przypominając w swoim oświadczeniu o tym, że Władimir Putin chciał wcześniej otruć Nawalnego nowiczokiem, a mimo to opozycjonista wrócił do Rosji.
– Putin jest odpowiedzialny za śmierć Nawalnego – podkreśliła głowa USA.
W sobotę (17 lutego) odbyła się Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa, w której uczestniczyli m.in. żona zmarłego opozycjonisty, Julia Nawalna, oraz prezydent Ukrainy. W swoim wystąpieniu Wołodymyr Zełenski nie omieszkał wspomnieć o kwestii dalszych losów Władimira Putina.
– Nie pytajcie Ukrainy, kiedy zakończy się wojna - zapytajcie siebie, dlaczego Putin jest w stanie ją ciągnąć. (...) Dyktatorzy nie wyjeżdżają na wakacje, nienawiść nie ma przerw – powiedział.
Zełenski zasugerował, że deficyt broni w Ukrainie sprawia, że Putin może "adaptować się do intensywności wojny". – Po morderstwie Aleksieja Nawalnego nie możemy postrzegać Putina jako głowy państwa – kontynuował.
Ukraiński polityk wskazał dwa scenariusze dotyczące przyszłości przywódcy Rosji. Jego zdaniem Putin albo stanie przed Trybunałem w Hadze, albo poniesie śmierć z ręki "jednego ze swoich współpracowników". – Musimy zrobić wszystko, żeby pokonać agresora – skwitował.
Jak pisaliśmy w naTemat, po raz pierwszy w historii Rosji, nadchodzące wybory prezydenckie będą trwały dłużej niż jeden dzień – mieszkańcy będą mogli udać się do lokali wyborczych od 15 do 17 marca 2024 r. To także pierwsze rosyjskie wybory prezydenckie organizowane na bezprawnie anektowanych w 2022 r. terytoriach Ukrainy, czyli w obwodach: donieckim, ługańskim, zaporoskim i chersońskim.
Prawdopodobnie elekcja zakończy się ponownym zwycięstwem Władimira Putina. Polityk będzie starał się o fotel prezydenta już po raz piąty. Według niedawnego sondażu Rosyjskiego Centrum Badania Opinii Publicznej ponad 70 proc. wyborców jest skłonnych oddać swój głos na obecnie urzędującego przywódcę.
Czytaj także: https://natemat.pl/542279,biden-spotka-sie-z-duda-i-tuskiem-padla-konkretna-data