nt_logo

"Gdy wojska staną na granicach Polski". Niepokojące słowa znów płyną z Kremla

Natalia Kamińska

21 lutego 2024, 15:12 · 2 minuty czytania
Od jakiegoś czasu dużo mówi się, że Rosja zagraża nie tylko Ukrainie, ale Europie i NATO. Sprzyja temu retoryka Kremla, który ciągle podgrzewa taką narrację. Ostatnio rosyjski dyplomata mówił o "wojsku na granicach Polski".


"Gdy wojska staną na granicach Polski". Niepokojące słowa znów płyną z Kremla

Natalia Kamińska
21 lutego 2024, 15:12 • 1 minuta czytania
Od jakiegoś czasu dużo mówi się, że Rosja zagraża nie tylko Ukrainie, ale Europie i NATO. Sprzyja temu retoryka Kremla, który ciągle podgrzewa taką narrację. Ostatnio rosyjski dyplomata mówił o "wojsku na granicach Polski".
"Gdy wojska staną na granicach Polski". Rosja znów podgrzewa konflikt. Fot. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej

"Gdy wojska staną na granicach Polski". Rosja znów podgrzewa konflikt z NATO

– Ton Zachodu w sprawie konfliktu o Ukrainę złagodzi się, gdy działania wojenne zbliżą się do obszarów graniczących z Unią Europejską – powiedział w telewizji Rossija24 rosyjski dyplomata Konstantin Gawriłow.


Jego zdaniem "retoryka zostanie złagodzona, gdy wojska staną na granicach Polski, Rumunii, Węgier, Słowacji itd". – Ton będzie zupełnie inny – stwierdził Gawriłow.

Czy jednak Rosja może zaatakować NATO i jak to mogłoby wyglądać? "Optymistyczne" scenariusze mówią, że putinowski reżim będzie stać jedynie na organizację przygranicznych incydentów, które będą testowały sojuszniczą solidarność. Dopiero, gdyby art. 5 jednak nie okazał się "świętym zobowiązaniem", Rosjanie mieliby rozważać działania podobne do tych prowadzonych w Ukrainie.

Czytaj także: https://natemat.pl/543086,tak-rosja-zaatakuje-nato-zachod-przypomina-analize-ze-straszna-rola-polski

NATO wygrażał nieraz także były prezydent Rosji

Są jednak eksperci, którzy zakładają, że gdyby Kreml naprawdę zdecydował się na wojnę z NATO, od razu użyłby asów ze swojego potencjału militarnego – rakiet balistycznych średniego i dalekiego zasięgu. Tym zresztą otwarcie Zachodowi groził już były prezydent, a dziś wiceszef Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew.

"Próby przywrócenia Rosji do granic z 1991 roku doprowadzą tylko do jednego – globalnej wojny z krajami Zachodu i wykorzystaniem całego arsenału strategicznego naszego państwa. (...) To oznacza uderzenie w Kijów, Berlin, Londyn, Waszyngton i wszystkie inne piękne historycznie miejsca, które od dawna są celami naszej triady nuklearnej" – oznajmił niedawno wierny przyboczny Putina.

O to, czy wszystkie te wojenne alarmy nie są przesadą, niedawno zapytaliśmy w naTemat.pl koordynatora polskich służb specjalnych Tomasza Siemoniaka. – Osoby, które odpowiadają za bezpieczeństwo państwa, zawsze muszą przygotowywać się na najgorsze – odpowiedział szczerze minister.

I podkreślił: – Będzie wspaniale, jeśli urzeczywistnią się te najbardziej optymistyczne scenariusze, ale odpowiedzialni rządzący nie mogą ich brać pod uwagę jako swojego głównego planu. Koordynator służb specjalnych w Polsce nie ma więc pola do spekulacji, czy agresja rosyjska jest mniej lub bardziej prawdopodobna.

Jak wskazał, "Rosja napadła na Ukrainę i prowadzi dalej agresywną politykę, gwałcąc przy tym podstawowe założenia prawa międzynarodowego". – Wielokrotnie różni wysokiej rangi przedstawiciele Kremla otwarcie grozili Polsce, więc ja codziennie muszę w swojej pracy brać takie zagrożenie na poważnie – zauważył.