"Tomasz Komenda nie żyje" – taką informacje podał dziennikarz Uwagi! i Superwizjera Grzegorz Głuszak. Komenda spędził 18 lat w więzieniu za zbrodnię, której nie popełnił. Na wolność wyszedł w 2018 roku. Komenda miał 46 lat.
Z kolei Wirtualna Polska skontaktowała się w tej sprawie z mec. Zbigniewem Ćwiąkalskim, który reprezentował Komendę. Jak przekazał "nie ma wiedzy na ten temat". Wskazał jednak, że "otrzymywał informacje o ciężkim stanie zdrowia mężczyzny".
W ostatnim czasie Komenda walczył z nowotworem, o czym informowała jego była partnerka, a potem on sam to potwierdził.
Informację o stanie zdrowia Tomasza Komendy udało się wówczas uzyskać dziennikarce "Gazety Wyborczej" Ewie Wilczyńskiej, która jest autorką książki o zbrodni miłoszyckiej. Skontaktowała się ona osobiście z Komendą, który powiedział jej, że jest w trakcie leczenia.
– Leczę się, jestem na chemii, włosy już mi odrosły. Żyję, z tym że był rak, teraz nie ma, ale nie wiadomo, czy znowu nie wróci. Do operacji się nie nadawał. Ciężko mam. Ciekawe, kiedy zrzucę w końcu ten krzyż, już należałoby mi się trochę spokoju – powiedział.
Jak informowaliśmy w naTemat, Komenda powiedział Wilczyńskiej także, że żałuje, że zabierał głos w swojej sprawie.
– Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle, pod górkę. Niepotrzebnie się zgodziłem na tę wypowiedź do "Super Expressu". Tyle czasu byłem nieaktywny i nie wiem, co mi teraz odbiło. Boję się, że ludzie będą pluli mi pod nogi, bo bardziej wierzą internetowi niż mnie – zacytowano słowa Komendy.
Komenda odniósł się tymi słowami do wypowiedzi, w której stwierdził, że zasądzona kwota alimentów, która wynosi 4,5 tys. zł., jest zbyt wysoka.
– Mam je (pieniądze – przyp. red.) z uwagi na krzywdy, których doznałem – mówił "Super Expressowi". Dodał też, że jego była partnerka Anna Walter "utrudnia mu kontakt z synem, co zresztą było odpowiedzią na jej zarzuty, że mężczyzna bardzo się zmienił. Szczegóły tej sprawy są w naszych tekstach pod tym linkiem.