Poseł PO tłumacząc swój sprzeciw wobec związków partnerskich stwierdził niedawno, że owszem, niby każdy obywatel ma takie same prawa, ale on reprezentuje Podkarpacie… I w sumie trudno mu się dziwić, bo w bastionie homofobii – gdzie jeden z najpopularniejszych dzienników ogłasza "Całą prawdę o naciskach gejowskiego lobby", a mieszkańcy ubolewają, że ich ziemia "pedała" Roberta Biedronia wychowała – nie ma miejsca na takie innowacje.
Pochodzę z Podkarpacia i zupełnie nie zdziwiła mnie opublikowana ostatnio mapa homofobii, gdzie moje województwo króluje wśród tych najmniej tolerancyjnych. Zaskoczenie tym mniejsze, że będąc ostatnio w rodzinnych stronach wpadło mi w ręce najnowsze wydanie "Super Nowości", drugiego najpopularniejszego podkarpackiego dziennika, który rozchodzi się w nakładzie ok. 20 tys. egzemplarzy.
"Cała prawda o naciskach gejowskiego lobby" – zachęcił z okładki duży czerwony napis. W środku, pod tym samym tytułem, znalazłem obszerny artykuł podpisany nazwiskiem Krzysztofa Kuchty, redaktora naczelnego. Prawda przedstawia się następująco: Donald Tusk poświęci nawet własną partię, by "zaspokoić żądania homoseksualistów", bo polskość to dla niego nienormalność, a "gejowskość" wręcz przeciwnie.
Poza tym premier odebrał ostatnio w Berlinie nagrodę im. Walthera Rahenaua, który był przeciwnikiem istnienia niepodległej Polski, a w dodatku, o zgrozo, gejem. "Jako historyk doskonale zdawał sobie sprawę, czyjego imienia nagrodę przyjął. Jaki związek sprawa niemieckiej nagrody ma z kwestią związków partnerskich? (…) Na podstawie powyższej wypowiedzi jest on z całą pewnością rzecznikiem obcych, a nie polskich interesów. Można więc wyobrazić sobie, że premier dość łatwo poddał się naciskom homoseksualnego lobby mającego przecież ponadnarodowy charakter" – wnioskuje na koniec autor.
Następnie, by sprawdzić, co czytelnicy "Super Nowości" sądzą o wizji oplatającego Polskę ze wszystkich stron homoseksualnego lobby, odwiedziłem stronę internetową dziennika. Komentarze wyraźnie sugerują odpowiedź na pytanie, dlaczego Podkarpacie tak bardzo wyróżnia się na mapie homofobii.
Murem za homofobią
Zdaję sobie sprawę, że to tylko część prawdy o stosunku mieszkańców Podkarpacia do homoseksualistów. Ktoś powie: w Rzeszowie prężnie działa przecież Kampania Przeciwko Homofobii, a zawsze znajduje się dość wyborców, by przepchnąć do parlamentu kogoś z SLD albo – jak ostatnio – Ruchu Palikota. Tak, tyle że to tylko margines podkarpackiej rzeczywistości, kropla w morzu wiejsko-małomiasteczkowego krajobrazu, o czym przy kilku okazjach mogła przekonać się zresztą cała Polska.
Taką okazją była sprawa Elżbiety Haśko, niepozornej nauczycielki z miejscowości Wiązownica w powiecie jarosławskim. Uczyła ona swoich podopiecznych, że homoseksualizm jest jednym ze skutków pornografii, a na swoim facebookowym profilu pisała, że trzeba leczyć ludzi o takiej orientacji, by byli szczęśliwsi. Dopiero kiedy o sprawie poinformowały ogólnopolskie media, działalnością nauczycielki zainteresowało się kuratorium. W sprawie głos zabrał też naczelny "Super Nowości". Stwierdził, że pod poglądami pani pedagog podpisałoby się 95 proc. mieszkańców Podkarpacia, więc niech się "homoaktywiści" odczepią.
Do obrony Haśko stanęli również senator Solidarnej Polski z Rzeszowa Kazimierz Jaworski oraz ksiądz Krzysztof Mierzejewski z parafii w Przemyślu. "Oczywiście nie można homoseksualizmu leczyć jak grypy i niewłaściwe jest określanie go mianem choroby. Jednak terapia, jaką się obecnie stosuje wobec osób homoseksualnych, które chcą zmienić swoją orientację, bardzo często prowadzi do rzeczywistego uzdrowienia tych osób" – dowodził ten drugi, ku uciesze wielu mieszkańców Wiązownicy i okolic, którzy na forach internetowych deklarowali wsparcie dla nauczycielki.
Wstyd za Szpaka i Biedronia
Kilka lat temu jeden ze znajomych przekonywał mnie, że problemu nietolerancji na Podkarpaciu nie ma: po prostu nie słyszymy o losach osób, którzy zdecydowali się na coming out, a tak naprawdę krzywda im się nie dzieje. Do czerwca 2011 roku byłem w stanie się nad tym zastanawiać. Po symbolicznym linczu na Michale Szpaku, młodym wokaliście z Jasła, który wystąpił w programie "X Factor", już nie.
Szpakowi, ze względu na dwuznaczny seksualnie wizerunek, w rodzinnych stronach szybko przypięto łatkę geja, który przynosi wstyd Podkarpaciu. – Jak on się nie wstydzi? A ci wszyscy, którzy mu dziś wchodzą, za przeproszeniem, w te wychudzone pośladki? Słyszałam nawet, że miasto obiecało mu mieszkanie. Moim losem nikt się nie przejmuje, urzędnicy przejmują się obibokami. Teraz doszli jeszcze transwestyci. Obciach tu mieszkać. Prawie każdy to powie, Jasło to dziś miasto pedałów – mówiła dziennikarzom "Wprost" mieszkanka. Sam Szpak odpowiadał, że zdążył się przyzwyczaić, bo w liceum z wyzwiskami spotykał się na co dzień. Kilka razy został też pobity.
Potem nadszedł październik i kolejny test na tolerancję. Jeśli w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu wejście Roberta Biedronia do parlamentu było rewolucją, to na Podkarpaciu oznaczało po prostu armagedon. "Bo to Krosno tego pedała wychowało" – przypomniano na lokalnym forum.
Ale Biedroń Krosna dobrze nie wspomina. Tak mówił o swojej orientacji w jednym z wywiadów: "To był dla mnie oczywiście szok, coś strasznego! Największa tajemnica mojego życia, coś tak wstydliwego, okropnego i niezwykle wstrząsającego. Nie wyobrażałem sobie, że mógłbym o tym komukolwiek powiedzieć. To wszystko spotkało mnie w Krośnie – w miasteczku, które ma 50 tys. mieszkańców, gdzie nie do pomyślenia było, że mógłbym spotkać innego geja".
Triumwirat
Kościół, konserwatywna rodzina i szkoła – oto trójkąt, w którym zamknięci są homoseksualiści na Podkarpaciu, a który jest kluczem do zrozumienia tego bastionu homofobii. Wszystko zaczyna się na ambonie, czyli wyroczni mieszkańców wsi i małych miast, która każe homoseksualizm nazywać sodomią i wykląć jako grzech. Stąd już tylko krok do potępienia homoseksualistów, co potem konsekwentnie dokonuje się w rodzinach. A potem szkoła, w której homoseksualista, jeśli w ogóle zdradzi swoją orientację, przygwożdżony jest piętnem "cioty".
"Premier Donald Tusk stał się najwyraźniej zakładnikiem homoseksualnego lobby" – napisał naczelny "Super Nowości". Nie, to podkarpaccy homoseksualiści są zakładnikami swojego miejsca urodzenia.
"Dlaczego używa się słowa 'geje'? Skąd ta durna nazwa, z której same zboki są zadowoleni…?!"
"Kiedyś były cioty i pedały to wiedziałeś kto jest kto. A teraz, zgodnie z ideologią gender, możesz sam sobie wybrać relacje płciowe, z kim chcesz i na jak długo chcesz."
"Czytając to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że rudzielec to pedał"
Większość gejów nosi pejs stąd takie naciski i uległość premiera, który zawsze braciom pomoże"
"A może córeczka DT jest 'damskim gejem' i tatuś chce, aby miała łatwiej i mogła wejść legalnie w związek?",
Ksiądz z Przemyśla
Oczywiście nie można homoseksualizmu leczyć jak grypy i niewłaściwe jest określanie go mianem choroby. Jednak terapia, jaką się obecnie stosuje wobec osób homoseksualnych, które chcą zmienić swoją orientację, bardzo często prowadzi do rzeczywistego uzdrowienia tych osób
Joanna
komentatorka forum krosno24.pl
Ale wstyd dla Podkarpacia. Kompromitacja, rozsławiał nas będzie naczelny pedał RP