Czym w ogóle jest Europejski Zielony Ład? Jak oficjalnie tłumaczą same instytucje europejskie, to "pakiet inicjatyw politycznych, którego celem jest skierowanie Unii Europejskiej na drogę transformacji ekologicznej, a ostatecznie osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku".
Szczególną odpowiedzialność za realizację Zielonego Ładu ponosi Komisja Europejska, która w 2019 roku nakreśliła sobie takie dziesięć priorytetów:
"Zielony Ład wspiera przekształcenie UE w sprawiedliwe i dostatnie społeczeństwo o nowoczesnej i konkurencyjnej gospodarce" – zapewniają w Brukseli. Innego zdania są jednak rolnicy, eksperci, a nawet wielu polityków znanych z proeuropejskiego nastawienia.
"Unia Europejska dąży do osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku. Aby to osiągnąć, trzeba przeprowadzić transformację przemysłu, w tym rolnego. Wymaga to inwestycji od producentów rolnych, ale w obecnym stanie gospodarki nie mają na to funduszy" – tłumaczył prostym językiem Konrad Bagiński z serwisu INNPoland.pl.
"To skomplikowany problem. Przepisy wprowadzane przez Zielony Ład nie są złe same w sobie, ale rzeczywiście wprowadzenie ich zbyt pośpiesznie może odbić się wszystkim czkawką" – podkreślił dziennikarz ekonomiczny.
Protestujący ten skomplikowany problem chcą jednak rozwiązać "na chłopski rozum". Obok postulatów dotyczących zatrzymania importu produktów rolnych z Ukrainy stawiają oni ten, który brzmi "Zielony Ład do kosza". Liderzy rolniczy przekonują, że demonstracje, blokady i marsze gwiaździste nie zakończą się, dopóki nie uda im się wygrać także na tym froncie.
Czy zatrzymanie Europejskiego Zielonego Ładu jest jednak realne? O to w rozmowie z cyklu #TYLKONATEMAT zapytałem Janusza Lewandowskiego – byłego komisarza UE ds. budżetu i programowania finansowego, a dziś członka Parlamentu Europejskiego.
– To akurat byłby dla nas krok samobójczy z punktu widzenia planety! Oczywiście, można dyskutować nad tym, dlaczego UE chce być czempionem globalnym, chociaż odpowiada tylko za 9 proc. emisji gazów cieplarnianych, ale cele neutralności klimatycznej do 2050 roku są nieodwołalne. To jest wyraz odpowiedzialności nie tylko za europejskie rolnictwo, ale za los przyszłych pokoleń na wsi oraz w mieście – odpowiedział rozmówca naTemat.pl.
Janusz Lewandowski zwrócił jednak uwagę, że unijnych decydentów można przekonać do zmiany planów w sprawie kalendarza reformy związanych z wprowadzaniem Zielonego Ładu oraz przyjętych w tym celu środków – na łagodniejsze. – Cel redukcyjny ustalony na 2030 rok w postaci redukcji CO2 o 55 proc. dla państw takich jak Polska jest niezwykle trudny do zrealizowania – przyznał europarlamentarzysta.
Nie ma więc co ukrywać, że "oprzyrządowanie" Zielonego Ładu, czyli te rozmaite legislacje typu Fit for 55 w Polsce będą bardziej kosztowne gospodarczo, społecznie i politycznie, niż w innych państwach wspólnoty europejskiej.
Były członek Komisji Europejskiej zwrócił uwagę, iż w kwestiach takich, jak realizacja Zielonego Ładu wiele do powiedzenia ma nie tyle brukselska biurokracja, ile tworzący Radę Europejską przywódcy państw członkowskich, a także Parlament Europejski. W obu tych miejscach mogą więc pochylić się nad zmianą środków stosowanych w celu osiągnięcia celów klimatycznych.
Janusz Lewandowski w rozmowie z naTemat.pl wspomniał kwestię, którą dwa razy przemyśleć powinni także polscy rolnicy. – Ci, którzy na jednym wdechu do postulatów dodają "znieść cały Zielony Ład", mam wrażenie, że nie wiedzą, o czym dokładnie mówią – zauważył europoseł.
– Może to projekt niedoskonały – choćby odłogowanie, niezrozumiałe tzw. ekoschematy, podrożenie hodowli zwierząt – ale akurat dla polskich rolników jest tam sporo zapisów, które mogą okazać się korzystne. Mowa tu na przykład o szansie na dołączenie do tego pospolitego ruszenia fotowoltaicznego, biomasa etc., czyli udział w odnawialnych źródłach energii – wyjaśnił.
Czytaj także: https://natemat.pl/543338,janusz-lewandowski-o-pe-zielonym-ladzie-i-rolnikach