Najpierw przedstawiano go jako Roberta A. Teraz jako Doriana S. W sieci ludzie piszą: "Dożywocie za takie bestialstwo to za mało", "Bydlak", "Gwałciciel, zboczeniec". Ani policja, ani prokuratura nie potwierdzają jego danych. Ale mleko się rozlało. Do mediów dotarły jego zdjęcia, reakcja jego dziewczyny, informacje skąd pochodzi. – To był szok – mówi nam osoba, która zna go z dawnych lat. Oto co wiadomo o Dorianie S., który miał dopuścić się gwałtu na 25-letniej Lizie z Białorusi.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Policja zatrzymała podejrzanego kilkanaście godzin po brutalnym gwałcie na 25-letniej kobiecie w Warszawie. Wiadomo, że nie stawiał oporu, był zaskoczony, wszystko odbyło się spokojnie. Do zatrzymania doszło przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie, gdzie Dorian S. razem ze swoją partnerką mieszkał w wynajmowanym mieszkaniu.
– Normalne mieszkanie, jak każde inne. Pod materacem znaleźliśmy telefon komórkowy tej dziewczyny, nóż i kominiarkę użytą do przestępstwa. W swojej pracy zawodowej nie pamiętam takiego zdarzenia. Było kilka innych brutalnych, ale takiego dokładnie nie pamiętam – mówi nam jeden z warszawskich śledczych.
Szok dla nich, szok dla społeczeństwa, szok dla tych, którzy znają Doriana S.
– Powiem pani, że mi jako osobie, która widywała się z nim tylko raz na jakiś czas, naprawdę jest ciężko to pojąć. Ze zdumieniem czytałam informacje o tym, co miał zrobić. Czegoś takiego bym nie podejrzewała. Ja go pamiętam jako miłą, zawsze uśmiechniętą osobę – mówi nam człowiek, który pamięta go z dawnych lat.
– Jako dziecko tak naprawdę niczym się nie wyróżniał. Zwykły chłopak – dodaje.
Karany wcześniej za kradzieże i posiadanie narkotyków
Oficjalnie o Dorianie S. wiadomo niewiele. Prokuratura również nie chce potwierdzić, że chodzi o osobę o takich danych, które krążą w mediach.
– To 23-letni mieszkaniec Warszawy, karany wcześniej za kradzieże i posiadanie narkotyków. Nic więcej na jego temat powiedzieć nie mogę. Postępowanie trwa – mówi tylko prokurator Szymon Banna z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Wiadomo jednak, że zatrzymany nie jest rodowitym warszawiakiem. W sieci pojawiła się informacja, że do Warszawy miał się przeprowadzić we wrześniu 2023 roku, wcześniej mieszkał w Opolu. Tam z kolei miał przenieść się z Myszkowa.
"Podejrzany o brutalny gwałt w Warszawie pochodzi z Myszkowa" – napisał lokalny portal.
– Cóż, wieści bardzo szybko się rozchodzą. Nie wiem, jak odebrali to inni. Pewnie bliżsi dla niego ludzie będą w stanie więcej o nim powiedzieć, ale dla takich znajomych jak ja, z dzieciństwa, był to na pewno szok – mówi nam osoba, która pamięta go z dawnych lat.
Inna, która też pamięta Doriana S. z tamtego czasu, mówi o nim tylko: – Był przeciwieństwem tego, co każdy widzi teraz.
Na kolejne pytania już nie odpowiada.
Wsiadł do tramwaju, robił zakupy
Przypomnijmy, w ostatni weekend 25-letnia kobieta miała wracać ze spotkania towarzyskiego, gdy została napadnięta przez nieznanego mężczyznę. Naga i nieprzytomna została znaleziona w niedzielę na klatce schodowej w bloku przy ul. Żurawiej w samym centrum Warszawy.
Według relacji "Faktu" napastnik miał przystawić jej nóż do gardła, dusił ją i zdarł z niej ubranie. Stołeczna "Gazeta Wyborcza" ustaliła z kolei nieoficjalnie, że "napastnik znęcał się nad kobietą nawet przez pół godziny". Jej obrażenia były na tyle poważne, że lekarze określali jej stan jako krytyczny.
Potem na jaw wyszły nagrania, z których wynikało, że było kilkoro świadków napadu i nikt nie pomógł 25-letniej Lizie z Białorusi.
Napastnik po wszystkim spokojnie wsiadł do tramwaju. W drodze powrotnej, jak słyszymy, miał jeszcze robić jakieś zakupy. Poszedł do Carrefoure'a.
Czym zajmował się Dorian S.?
Nikt nie wie, czym Dorian S. się zajmował, gdzie pracował, z czego żył. – Nie mam pojęcia, od kiedy tu mieszkał. Przeprowadził się do Warszawy, wynajmował mieszkanie, mieszkał w nim ze swoją dziewczyną. Ale czym się zajmował? Nie wiem – mówi nam jeden ze śledczych.
Nasi rozmówcy, którzy go pamiętają, też od lat nie mieli z nim kontaktu i nie wiedzą.
"Fakt" napisał jednak, że mężczyzna nie miał stałej pracy, utrzymywał się z prac dorywczych, kilka razy zmieniał miejsce zamieszkania.
Co jeszcze o nim wiadomo?
Dziennikarze "Super Expressu" dotarli do sąsiadów pary przy ul. Rakowieckiej i usłyszeli, że w mieszkaniu Doriana i jego dziewczyny "nigdy nie było spokojnie". Okazało się też, że to ona wynajmowała to mieszkanie i najpierw sama w nim zamieszkiwała. Wtedy, jak czytamy, nie było z nią żadnych problemów czy awantur. Miało się to zmienić, gdy przeprowadził się do niej Dorian S.
– Awantury i kłótnie w mieszkaniu zaczęły się dopiero w momencie, kiedy poznała tego chłopaka. Codziennie słyszałam krzyki – powiedziała sąsiadka.
Gwałt w Warszawie. "Chciałabym wiedzieć, dlaczego on to zrobił"
Partnerka 23-latka sama jest w szoku po tym, co się stało. Miała już wyprowadzić się z mieszkania. – To dla mnie szok. Sama chciałabym wiedzieć, dlaczego on to zrobił – powiedziała "Faktowi".
Jak czytamy w oficjalnym komunikacie policji, mężczyzna jest podejrzany o przestępstwo na tle seksualnym, rozbój oraz usiłowanie zabójstwa z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Grozi mu do 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocie.