Wielu twierdzi, że raperzy rymujący o "Kryminalnym rapie" dawno zapomnieli, o czym mowa. Dziś gwiazdy hip-hopu to bowiem bardziej poważni biznesmeni, niż blokersi. Brutalne morderstwo młodego krakowskiego rapera Papuga przypomniało jednak, że hip-hop wciąż jest kulturą mającą wiele ciemnych stron.
Polski hip-hop dawno znalazł dla siebie stałe miejsce w popkulturze. Pionierzy tej kultury są dziś grubo po trzydziestce. Od Pei przez Tede po Pezeta wszyscy grają na koncertach wciąż stare kawałki o blokerskim życiu, ale w znakomitej większości od dawna prowadzą ustatkowany żywot. Przeciętny hip-hopowy idol jeśli nie należny dziś do przykładnych mężów i ojców, na pewno uchodzi za wytrawnego biznesmena. Nawet żyjący z nawoływania do "jeb...a policji" skrajnie prawicowi raperzy po wielu przejściach z wymiarem sprawiedliwości dawno brzydzą się kryminałem i więcej niż na koncertach zarabiają na własnych markach ubrań i gadżetów. Są dyrektorami, prezesami itd.
Jednak takie przypadki jak czwartkowe zabójstwo młodego nowohuckiego rapera Papuga w Krakowie przypomina, że w grubym błędzie są ci, którzy sądzili, że polski hip-hop na dobre uwolnił się od kryminalnych powiązań. Być może tak jest w przypadku najlepiej zarabiających gwiazd. Głęboko w kryminalnych realiach wciąż tkwi jednak wielu tych, którzy na największe sceny dopiero chcą się dostać. Tak było także z tragicznie zmarłym Papugiem. Zaledwie 20-letni raper z Krakowa zginął z rąk ludzi świetnie znanych tamtejszym funkcjonariuszom z wydziału narkotykowego. Wcześniej przyjacielowi Papuga zniszczono auto, a on sam przed zabójstwem wdał się w publiczną sprzeczkę z chłopakami, którzy prawdopodobnie później go zamordowali.
"Kryminalny rap"
Firma
Dlaczego? Wszystko wskazuje na to, że poszło o osiedlowe zatargi. Skomplikowane relacje panujące w dzielnicach takich, jak krakowska Nowa Huta, od których Papug uciekł na trochę do Wielkiej Brytanii, gdzie zamiast rozwijać talent do rymowania chwytał się różnych prac dorywczych podrzucanych mu przez mieszkającą tam rodzinę. Kilka tygodni temu młody krakowski raper wrócił do kraju i szybko musiał zmierzyć się z panującymi w jego okolicy realiami, gdzie każdy, komu nie udaje się wyrwać z osiedla, należy do którejś z nieustannie konkurujących ze sobą grup. W Krakowie ostatnimi czasy dosłownie rywalizują one na noże. I nie tylko, bo w ciągu kilku ostatnich miesięcy w Nowej Hucie i okolicach takie porachunki kończyły się morderstwem dokonanym za pomocą kijów, czy nawet maczet.
"Zapamiętaj"
Furiat ft. Siup (Szajka), Mlody (Podtekst), Papug
"Zapamiętaj nie ma łatwo na osiedlach, grupa szuka ofiar, by zapełnić miejsca. Zapamiętaj te zwrotki, może pomogą tobie, góra nie wymięka, zostawia tutaj zwrotę, proste rymy, ważna sprawa. Papug WT kończy, nara!" - rymował zmarły artysta w jednym ze swoich najpopularniejszych utworów nagranym razem z Furiatem, który na YouTube ma ponad milion wyświetleń. W najnowszych komentarzach pod nim najlepiej jednak widać, w jakim środowisku o swój talent musi walczyć wielu hip-hopowców. Tyle samo co wyrazów żalu w komentarzach można znaleźć wpisów, w których przeciwnicy środowiska Papuga otwarcie cieszą się z jego śmierci. "Spoczywaj w gównie", "Dobrze, że zdechł jeb...y śmieć i patus. Oby było ich jak najmniej."NIE DOŚĆ, ŻE CHU...Y GŁOS, TO JESZCZE PATOL! DOBRZE, ŻE ZDECHŁ!", "Dobrze, że zdechł śmieć jeb...y, tak się kończy zadawanie z bonusami i innymi plebsami" - to zaledwie mały wycinek świata, w którym żył.
Świat, który jest częścią hip-hopu tak samo jak biznes i splendor, w którym żyją największe nazwiska nadwiślańskiego rapu. Szansy przejścia na tę drugą, lepszą stronę wielu młodych zdolnych właśnie dlatego w hip-hopie upatruje. Bo większość dzisiejszych gwiazd z takiego środowiska się przecież wyrwało. Peja dziś zarabia krocie, ale kiedy zaczynał na poznańskich blokowiskach nie raz zadzierał z niewłaściwymi ludźmi, o czym wspomina w wielu wywiadach do dziś. Na początku tego roku za błędy z przeszłości wreszcie odpowiedzieć musiał także popularny Chada, którego za napad i pobicie sąd skazał na trzy lata pozbawienia wolności. Fani wierzą, że z zakładu uda mu się wyjść jednak już w przyszłym roku.
Małolat dzięki bratu, czyli legendarnemu już Pezetowi jest teraz na szczycie i zarzeka się, że nigdy nie chce wrócić za kraty. Trafił tam, choć był tuż przy składzie Płomień 81, wygrywał konkursy dla najlepszych MC, ale na boku chciał dorobić handlem narkotykami. - To, co się stało z Michałem [Małolatem - red.], było nauczką zarówno dla niego, jak i dla mnie. To też pokazało mi, że ja w ogóle nie jestem taki, że nie o to mi chodziło w życiu, że... Słuchaj, do tej pory uważam… Lubię środowisko hiphopowe, mam w nim wielu kumpli, ale sądzę, że my wszyscy jesteśmy trochę popsuci. Mniej lub bardziej, w jedną lub w drugą stronę, ale jednak. Dlatego też nie stawiam już hip-hopu na piedestale, bo dostrzegłem, że to jest bardzo fajna muzyka, która niesie sobą dużo ciekawych rzeczy, ale mnie niestety zawsze ciągnęły czarne charaktery, w rapie również. To mi kiedyś bardzo imponowało, jak byłem młodszy, starałem się temu dorównać - mówił o tym sam Pezet w wywiadzie sprzed dwóch lat.
O tym, że na czarne charaktery w środowisku hip-hopowym trzeba uważać niezwykle boleśnie przekonał się także raper i producent Żurom, którego historię niedawno cała Polska poznała w programie "Państwo w państwie", w którym Żurom podpalił się na wizji, by nagłośnić swoją sprawę. Na początku minionej dekady Żurom był bowiem jednym z czołowych twórców hip-hopu w Polsce. Współpracował z DJ 600V, Pihem, Borixonem. W roku 2007 nagle trafił jednak za kraty, gdy o handel narkotykami oskarżył go skruszony dealer, który akurat wpadł w ręce policji. Dając mu wiarę prokuratura najpierw wtrąciła Żuroma do aresztu, a potem sąd skazał go na karę kilku lat pozbawienia wolności. Po wyjściu na wolność Żurom postawił sobie z cel oczyszczenie się z tych oskarżeń i walkę z pomówieniami, które w jego środowisku okazały się równie silną bronią, co nóż.
Postawa Żuroma dziś nie podoba się jednak wielu jego dawnym przyjaciołom z branży muzycznej, którzy co prawda nadal rapują o kłopotach z prawem i blokerskich realiach, ale w rzeczywistości chcą zrobić wszystko, by hip-hop oczyścić z wizerunku muzyki ściśle związanej z kryminałem. Ani o śmierci młodego rapera Papuga z Krakowa, ani o Żuromie nie chce dziś rozmawiać żaden z najpopularniejszych przedstawicieli sceny hip-hopowej. Dla agentów niektórych z nich to tematy "niedorzeczne i obraźliwe dla gwiazdy". - Bo oni żyją w świecie swoistej schizofrenii. Z jednej strony nie mogą przyznać, że nie siedzą w tym samym gównie, co ludzie, którzy przychodzą na ich koncerty, kupują płyty, ubierają się w ich ciuchy, ponieważ to za ich kasę jeżdżą najnowszym, wyposażonym na zamówienie BMW - mówi mi Tomek [dane zmienione, do wiadomości redakcji], który od wielu lat obraca się w krakowskim środowisku hip-hopowym, m.in. organizując koncerty początkujących raperów.
Tomek już na wstępie stanowczo podkreśla jednak, że jeśli mówi się o kryminalnych związkach hip-hopu, trzeba zacząć od tego, że nie jest to tylko przywara polskiej sceny. - Każdy powinien pamiętać, jak zginął Tupac Shakur, co nie? Sprawców morderstwa Notoriousa B.I.G. do dzisiaj też nie znaleźli, ale mówi się, że w Los Angeles odstrzelili go za to, że zbyt słabo przeżywał żałobę po Tupacu - ironizuje nasz rozmówca. - Kroniki kryminalne za oceanem pełne są tych ich fotek, na których znajdziesz prawie każdego, kto tam rymuje - dodaje.
W Stanach Zjednoczonych od tajemniczych morderstw Tupaca, czy Notoriousa B.I.G. minęły jednak prawie dwie dekady, w czasie których podobnych przypadków było już niewiele. Co się dzieje zatem nad Wisłą? - Naprawdę nie ma takiego dramatu, że twoje dziecko nie powinno iść na koncert, bo tam będą sami kryminaliści. Nawet na scenie. Świętych tam też nie znajdziesz, to jasne. Jednak historia zabójstwa Papuga to właściwe nie jest temat o hip-hopie, a Krakowie. Tu chodzi o to, co dzieje się w Nowej Hucie i okolicach. Bo Kraków ma dziś pięknie wysprzątany rynek i jeden wielki syf, patologię parę kilometrów dalej, gdzie nagle możesz natknąć się na nisko latające maczety. To chore - podsumowuje Tomek.