
Monikę Goździalską kilka tygodni temu spotkała nieprzyjemna sytuacja w samolocie. Celebrytka miała zostać uderzona przez pasażera. Po wszystkim pokazała drastyczne zdjęcia swojego zakrwawionego oka. Tymczasem udzieliła nowego wywiadu, w którym opowiedziała, jak się czuje. Sprawą zajęły się odpowiednie służby.
Monika Goździalska zyskała rozgłos już przed laty, gdy wystąpiła w programie "Big Brother". W ostatnim czasie znów wróciła do polskiego show-biznesu. Wzięła udział w "The Real Housewives. Żony Warszawy". Zaangażowała się też w świeży Kanał Zero Krzysztofa Stanowskiego.
Na początku lutego Goździalska opublikowała w sieci długą relację. Opowiadała, że "została uderzona" przez pasażera, który wcześniej zwrócił jej uwagą, aby nie używała telefonu.
Media szybko obiegły drastyczne zdjęcia celebrytki z zakrwawionym okiem. Do incydentu miało dojść na pokładzie linii Wizz Air, na trasie Malaga-Warszawa.
Skontaktowaliśmy się więc z przewoźnikiem. "Nasza załoga została poinformowana przez jedną pasażerek, że doszło do sytuacji konfliktowej pomiędzy nią a jednym z pasażerów. Załoga zaproponowała pasażerce zmianę miejsca, aby uniknąć ewentualnego dalszego kontaktu z wymienionym pasażerem, czego Pani nie zaakceptowała. Podczas rozmowy między załogą a pasażerką nie było widać żadnych obrażeń na jej twarzy" – napisali przedstawiciele linii.
Goździalska po groźnym incydencie: nadal słabo widzę
Influencerka pojawiła się ostatnio na jednym z eventów branżowych. Udzieliła tam wywiadu Plotkowi. Zdradziła, czy coś jej dolega po groźnie wyglądającym zdarzeniu.
– Nadal słabo widzę i nie jest fajnie – przyznała. Ponadto miała też problemy z wykonywaniem różnych zobowiązań zawodowych. – Dziwnie było mi z tą krwią, kiedy nie mogłam prowadzić programów. (...) Byłam na obdukcji, twierdzą, że tylko jest zarysowana gałka, nic gorszego się nie stało – dodała.
Sprawę przekazała już odpowiednim służbom. – Sprawa jest w toku, pracują mecenasowie, pracujemy z mecenasem, zostały złożone wszystkie papiery. (...) Na pewno ten człowiek poniesie konsekwencje – podkreśliła.
Ma jednak żal do postawy załogi samolotu. – Linie nie wezwały policji, ja musiałam sama to zrobić. Mam ten żal do linii lotniczych, do czego ustosunkował się mój prawnik – podsumowała.
Zobacz także
