Gwałciciel z Warszawy zdradził swoje motywy. Wziął nóż i ruszył w miasto
Gwałciciel z Warszawy zdradził swoje motywy. Wziął nóż i ruszył w miasto Fot. KSP
Reklama.
Aktualizacja z 1 marca 2024: Nie żyje 25-letnia Białorusinka, która w minioną niedzielę została brutalnie zaatakowana, pobita i zgwałcona w ścisłym centrum Warszawy. Informacje o śmierci młodej kobiety potwierdziła Barbara Mietkowska, rzeczniczka prasowa UCK Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Czytaj więcej: Nie żyje ofiara brutalnego gwałtu w centrum Warszawy. Podano bezpośrednią przyczynę śmierci

***

Gwałciciel z Warszawy zdradził motywy – "zabrał kominiarkę i nóż"

25-letnia Liza nie żyje. Ofiara gwałciciela zmarła 1 marca.

25 lutego kobieta została napadnięta, gdy wracała do domu ze spotkania ze znajomymi. Szokuje fakt, że było to w centrum Warszawy na ulicy Żurawiej.

Mężczyzna, który ją zaatakował miał na głowie kominiarkę, przyłożył jej nóż do gardła, wciągnął do klatki schodowej, tam zgwałcił i przydusił. Kobietę nagą znalazł portier – przeleżała nieprzytomna noc na klatce schodowej. Leżała w szpitalu podłączona pod respirator, niestety nie udało się jej uratować. Zmarła 1 marca.

Zatrzymany w tej sprawie Dorian S. wreszcie miał złożyć wyjaśnienia – tak przynajmniej podaje portal "Fakt". Medium przekazało, że z ich nieoficjalnych informacji wynika, że podejrzany 23-latek zaplanował ten napad. Mowa nie o napaści seksualnej, a rabunku – przypomnijmy, że sprawca zabrał też kobiecie portfel z pieniędzmi i kartami płatniczymi.

Miał pilnie potrzebować pieniędzy. Na co? Nie wiadomo, ale warto dodać, że Dorian S. był już wcześniej karany za posiadanie narkotyków. O tym, że 23-latek napad zaplanował, świadczy fakt, że wyszedł na miasto, zabierając ze sobą nóż i kominiarkę. Następnie w centrum Warszawy, przy ul. Żurawiej 43 Dorian założył kominiarkę, wyciągnął z kieszeni nóż i przystawił go dziewczynie do szyi. Fakt podaje, że najpierw mężczyzna dusił kobietę, a zgwałcił ją gdy ta straciła przytomność. Po wszystkim okradł ją i zostawił przed bramą na schodach klatki. Następnie wsiadł w tramwaj i pojechał na Mokotów – na ulicę Rakowiecką. Tam mieszkał ze swoją dziewczyną.

Co ciekawe, Dorian S. był w szoku, gdy został zatrzymany przez policjantów. Ci schwytali go, gdy wychodził z mieszkania. Zdzwiona była też partnerka mężczyzny, która powiedziała potem w rozmowie z "Faktem", że nie podejrzewała, do czego zdolny jest jej - już były - chłopak. Sąsiadka pary wskazywała jednak, że u nich w mieszkaniu nigdy nie było spokojnie. Słyszała krzyki i awantury.

Jakie konsekwencje mogą czekać Doriana? – Mężczyźnie grozi kara pozbawienia wolności w wymiarze od 15 lat do dożywotniego pozbawienia wolności – wskazał w rozmowie z naTemat prokurator Szymon Banna.

Aktualizacja: Zgwałcona kobieta zmarła 1 marca. W tej sytuacji prawdopodobnie dojdzie do zmiany kwalifikacji czynu.