Ostatnio dużo mówi się o czarnym scenariuszu, w którym Putin uderza dalej na Zachód i rozpoczyna konflikt z NATO, tymczasem... gorąco zrobiło się w granicach samej Federacji Rosyjskiej. Kremlowskie siły bezpieczeństwa w Inguszetii starły się z lokalnymi bojownikami. Sytuacja w autonomicznym regionie na Kaukazie zrobiła się tak napięta, że zarządzono "reżim antyterrorystyczny".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Napięcia w Inguszetii nie są niczym specjalne nowym. W granicach Federacji Rosyjskiej ten muzułmański region leży pomiędzy Osetią Płn. a Czeczenią, niedaleko jest też Dagestan. Od południa Ingusze sąsiadują natomiast z Gruzją (a dokładnie rzecz biorąc z okupowaną przez putinistów Osetią Płd.). Mowa więc o jednej z tych części świata, gdzie pokój "od zawsze" jest wyjątkowo kruchy.
W pierwszy weekend marca 2024 roku wyzwaniem dla tej kruchej struktury stały się silne starcia pomiędzy służbami reprezentującymi rosyjską władzę centralną a lokalnymi bojownikami.
Inguszetia przypomniała o wewnętrznych problemach Rosji. Silne starcia służb z lokalnym bojownikami
W Rosji o sprawie otwarcie donoszą agencje informacyjne TASS i Interfax oraz RIA Novosti. Według ich relacji po wprowadzeniu "reżimu antyterrorystycznego" uzbrojone grupy udało się wybić, ale tej wersji nie potwierdzają już w pełni korespondenci Reutersa.
Nerwowo w Inguszetii miało zrobić się po nalocie sił kremlowskich w miasteczku Karabułak, które znane jest z tego, że zamieszkuje je liczna mniejszość czeczeńska.
Podczas przeszukania w jednym z budynków bojownicy mieli otworzyć ogień do funkcjonariuszy, a potem sytuacja eskalowała. Starcia były na tyle silne, że Narodowy Komitet Antyterrorystyczny Federacji Rosyjskiej zarządził ewakuację części mieszkańców Karabułaku.
Federalna Służba Bezpieczeństwa poprzez NKA w niedzielę wydała uspokajający komunikat, według którego "operacja specjalna już dobiegła końca". Jak to z rosyjskimi "operacjami specjalnymi" bywa, można spodziewać się, iż w rzeczywistości także ta zajmie nieco więcej czasu...
Nie tylko Inguszetia. Separatyści i islamiści są zagrożeniem dla Putina
Z relacji FSB wynika, że sukces w Inguszetii odtrąbiono po zastrzeleniu sześciu bojowników. Tymczasem eksperci zajmujący się Kaukazem od dawna wskazują, iż potencjał działających w tym regionie grup (często trudniących się nie tylko działaniami separatystycznymi, ale też islamskim terroryzmem i zwyczajną przestępczością) jest znacznie większy.
Ostatni raz potencjał ten zaobserwować można było w latach 2009-17, gdy II wojna czeczeńska zmieniła się w tzw. konflikt na Kaukazie Północnym. Z inspiracji nie tylko Emiratu Kaukaskiego, ale i Al-Kaidy, a później również Państwa Islamskiego, różne grupy lokalnych bojowników destabilizowały kilka regionów Federacji Rosyjskiej.
Ówczesny kryzys rozlał się od Dagestanu, Czeczenii, Inguszetii i Osetii Płn. po Kabardyno-Bałkarię, Karaczajo-Czerkiesję i Kraj Stawropolski.