Statuetka w kategorii "najlepszy międzynarodowy film" trafiła do "Strefy interesów" Jonathana Glazera, koprodukcji polsko-amerykańsko-brytyjskej. W przemówieniu twórcy zwrócili uwagę na sytuację w Strefie Gazy i ludzką obojętność. Film otrzymał również Oscara za dźwięk.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Nasz film pokazuje, do czego prowadzi dehumanizacja ludzi – powiedział Jonathan Glazer, reżyser "Strefy interesów", po odebraniu Oscara dla najlepszego filmu międzynarodowego. Tym samym reżyser wezwał Hamas do wypuszczenia zakładników, a także do zawieszenia ognia w Palestynie.
W tej samej kategorii nominowane były też następujące tytuły: "Ja, kapitan" Matteo Garrone, "Perfect Days" Wima Wendersa, "Pokój nauczycielski" Ilkera Cataka i "Śnieżne bractwo" J.A. Bayony. "Strefa interesów" otrzymała także Oscara za najlepszy dźwięk i pokonała "Oppenheimera".
Zdjęcia do dramatu historycznego "Strefa interesów" zrobił polski operator filmowy Łukasz Żal ("Zimna wojna"), a film był w całości kręcony w Polsce, w tym w Muzeum Auschwitz. Ponadto jedną z producentek filmu o życiu komendanta obozu koncentracyjnego Rudolfa Hössa i jego rodziny jest Ewa Puszczyńska, a współfinansował go Polski Instytut Sztuki Filmowej (któremu Glazer podziękował ze sceny po odebraniu Oscara).
Kostiumami w polsko-brytyjsko-amerykańskiej koprodukcji zajmowała się Małgorzata Karpiuk, zaś za scenografię odpowiedzialne były m.in. Katarzyna Sikora i Joanna Kuś (obie są wymieniane w obsadzie jako dyrektorki artystyczne).
"'Strefa interesów' to film, który cię przemieli i nie wyjdzie z głowy. Przedstawia Holokaust skrajnie inaczej niż większość twórców filmowych: Jonathana Glazera interesują oprawcy, a nie ofiary. Film jest chłodny i bez emocji" – czytamy w recenzji Ola Gersz.