Dwoje dzieci trafiło do okna życia. Chłopiec i dziewczynka zostali zabrani do szpitala
redakcja naTemat.pl
13 marca 2024, 13:18·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 marca 2024, 13:18
Jednego dnia dwoje dzieci zostało pozostawionych w oknach życia w Toruniu i Łodzi. Zarówno chłopiec, jak i dziewczynka w dobrym stanie zostali zabrani do szpitala na dalsze badania. "Wszyscy jesteśmy bardzo wzruszeni. To wyjątkowa sytuacja" – przekazał toruński Caritas.
Reklama.
Reklama.
O pierwszym zdarzeniu poinformował Caritas Diecezji Toruńskiej. Jak czytamy w komunikacie, 11 marca po godzinie 12:00 siostry pasterki pracujące w oknie życia usłyszały alarm.
To dźwięk sygnalizujący, że w placówce właśnie zostało pozostawione dziecko. "To właśnie siostry pasterki wraz z księgową usłyszały dziś alarm. Pogodny 11-miesięczny chłopiec został przetransportowany do szpitala w celu przeprowadzenia wszystkich badań" – czytamy.
Dwoje dzieci w oknie życia. W Łodzi i Toruniu zakonnice usłyszały alarm
Lekarze umieścili chłopca na oddziale kardiologii. Teraz pod opieką specjalistów będzie kontynuowana procedura związana z pozostawieniem dziecka w oknie życia.
"Wszyscy jesteśmy bardzo wzruszeni. To wyjątkowa sytuacja, która zaskoczyła nas w poniedziałkowe popołudnie" – podkreślają pracownicy toruńskiego Caritasu. Jak podkreślili, to pierwsze pozostawione dziecko w oknie życia przy Szosie Bydgoskiej 1.
To jednak nie koniec. Tego samego dnia alarm usłyszały siostry urszulanki z Łodzi. Po godzinie 19:00 w oknie życia przy ulicy Obywatelskiej 60 pozostawiono małą dziewczynkę. Ze wstępnych informacji podanych przez siostrę Małgorzatę Binkowską wynika, że dziecko jest całe i zdrowe.
"Siostra pielęgniarka obejrzała niemowlę, sprawdziła czynności życiowe. Okazało się, że to dziewczynka. Była normalnie ubrana, wyglądała zdrowo" – przekazała Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Na miejscu stan zdrowia dziecka sprawdzili lekarze. Dziewczynka także została zabrana do szpitala, gdzie przechodzi dalsze badania. To ósme już dziecko pozostawione w oknie życia prowadzonym przez łódzkie urszulanki.
W oknie życia we Wrocławiu też rozległ się alarm. "Zauważyłam ruszającą się rączkę"
W całym kraju funkcjonuje 70 okien życia. Od 2006 roku są one prowadzone przez szpitale, zakony czy domy samotnej matki. Ostatnio media rozpisywały się także o interwencji we wrocławskim oknie prowadzonym przez siostry boromeuszki.
W rozmowie z "Gościem Niedzielnym" siostra Otylia powiedziała o pozostawionym tam dziecku. – Byłam zestresowana, bo to moje pierwsze dziecko w oknie życia. Dyżuruję bardzo sporadycznie. Kiedy szłam rano do kaplicy, usłyszałam alarm. Zeszłam szybko do okna. Na początku zobaczyłam torbę – powiedziała.
– Po chwili, jak podeszłam bliżej, zauważyłam ruszającą się rączkę. To było przejmujące przeżycie. Na szczęście dziecko było zaopiekowane i zadbane – dodała.
Warto podkreślić, że zgodnie z obowiązującą procedurą po zostawieniu dziecka w oknie życia jest ono zabierane do szpitala. Stamtąd trafia do pogotowia rodzinnego. Następnie biologiczna matka ma 6 tygodni, żeby zmienić decyzję. Jeśli tego nie zrobi, maluch może podlegać procedurze adopcyjnej.