Szwedzka policja siłą usunęła aktywistkę Gretę Thunberg i innych działaczy klimatycznych po tym, jak drugi dzień blokowali wejście do szwedzkiego parlamentu. Na razie nie jest jasne, czy usłyszy ona jakieś zarzuty.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak relacjonują media w Szwecji, dwóch funkcjonariuszy podniosło Gretę Thunberg i odciągnęło ją sprzed drzwi parlamentu w Sztokholmie.
Thunberg znów ma kłopoty. Tym razem w jej rodzinnym kraju
Dlaczego kontrowersyjna aktywista blokowała akurat ten budynek? Thunberg i dziesiątki innych działaczy na rzecz ochrony środowiska zaczęli w poniedziałek (11.03) blokować główne wejścia do szwedzkiego parlamentu w ramach protestu okupacyjnego przeciwko skutkom kryzysu klimatycznego i politycznej bierności polityków.
Policja w Sztokholmie wydała w tej sprawie oświadczenie. Jak wskazano, aktywiści mieli prawo protestować, ale nie mieli prawa blokować wejścia do gmachu parlamentu. Na razie nie jest jasne, czy usłyszy ona jakieś zarzuty.
The Guardian przypomina natomiast, że 21-letnia Thunberg stała się twarzą młodzieżowego aktywizmu klimatycznego, gdy jej cotygodniowe protesty, które rozpoczęły się w 2018 roku przed szwedzkim parlamentem, szybko przekształciły się w ruch globalny z dużymi wiecami na wszystkich kontynentach.
Szwedka była zatrzymywana już w wielu krajach
W zeszłym roku aktywistka została zatrzymana przez policję lub usunięta z protestów w takich krajach, jak Szwecja, Norwegia i Niemcy. Z kolei w lutym brytyjski sąd uniewinnił ją od zarzutu naruszenia porządku publicznego, po tym jak sędzia orzekł, że policja nie ma uprawnień do aresztowania jej ani innych osób podczas protestu w Londynie w 2023 roku.
Szwedka w ostatnim czasie oprócz działalności na rzecz klimatu zaangażowała się w działalność ruchów propalestyńskich. "Przerażające morderstwa izraelskiej ludności cywilnej dokonane przez Hamas nie mogą w żaden sposób legitymizować trwających zbrodni wojennych Izraela" – stwierdziła szwedzka aktywistka w opinii opublikowanej niedawno m.in. w The Guardian. "Ludobójstwo nie jest samoobroną ani w żaden sposób proporcjonalną reakcją" – zaznaczyła.
Ruch Thunberg zdaniem niektórych "zradykalizował się"
Thunberg odpierała tam również oskarżenia, jakoby jej ruch aktywistyczny Fridays for Future "zradykalizował się" lub "stał się polityczny".
"Zawsze byliśmy polityczni, ponieważ zawsze byliśmy ruchem na rzecz sprawiedliwości” – napisała. "Solidarność z Palestyńczykami i wszystkimi dotkniętymi cywilami nigdy nie była dla nas obojętna" – kontynuowała Szwedka.
Thunberg wywołała jednak spore kontrowersje, kiedy nie tak dawno pojawiła się na wiecu dla Palestyńczyków, skandując "zmiażdżyć syjonizm (ruch polityczny i społeczny na rzecz Izraela-red.)". Na ostatnich protestach Szwedka jest też zwykle ubrana w arafatkę. Tymczasem wiele grup żydowskich z całego świata informuje w ostatnich miesiącach o wzroście liczby incydentów antysemickich na Zachodzie po ataku Hamasu na Izrael z 7 października.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.