
Z naszych informacji wynika, że opowieść, a przynajmniej jej większość pochodzi od jednego z byłych współpracowników arcybiskupa, który doznał załamania nerwowego po służbie u metropolity. - Wrażliwy chłopak wierzący w Boga trafił na sekretarza i był tak oburzony tym, co zobaczył, że zaczął spisywać wydarzenia, a w końcu się załamał - mówi nasz rozmówca. CZYTAJ WIĘCEJ