Sekretarz abpa Sławoja Leszka Głódzia miał się załamać po służbie u metropolity gdańskiego.
Sekretarz abpa Sławoja Leszka Głódzia miał się załamać po służbie u metropolity gdańskiego. Fot. Dominik Werner / Agencja Gazeta
Reklama.
Arcybiskup gdański Sławoj Leszek Głódź miał zarządzać swoją kurią w sposób feudalny, traktować podwładnych poniżająco, a w swojej siedzibie organizować libacje alkoholowe. Kilkoro księży nie wytrzymało tej sytuacji i opowiedzieli o wszystkim Magdalenie Rigamonti z tygodnika "Wprost". Po tej publikacji kuria postawiła zasłonę milczenia, a pod adresem autorów padają zarzuty atakowania Kościoła. Na jaw wychodzą jednak kolejne fakty, które opisuje "Gazeta Wyborcza".

Z naszych informacji wynika, że opowieść, a przynajmniej jej większość pochodzi od jednego z byłych współpracowników arcybiskupa, który doznał załamania nerwowego po służbie u metropolity. - Wrażliwy chłopak wierzący w Boga trafił na sekretarza i był tak oburzony tym, co zobaczył, że zaczął spisywać wydarzenia, a w końcu się załamał - mówi nasz rozmówca. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Gdańscy radni zapewniają, że nie brali udziału w suto zakrapianych imprezach organizowanych przez hierarchę, a jedynie wypili czasem nieco wódki czy wina do obiadu. Jednak publikacja przypomina zarzuty, jakie pojawiały się wobec Głódzia wiele lat temu. To właśnie ówczesny kapelan wojska miał wprowadzić Aleksandra Kwaśniewskiego w stan upojenia alkoholowego podczas pamiętnej wizyty w Charkowie.
Metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź w wielu kręgach od dawna jest postacią legendarną. Nie ze względu na swoje dokonania duszpasterskie, a raczej wpływy i przede wszystkim wystawne imprezy, które zwykł organizować. Dotąd nikt o tym jednak głośno nie mówił. Tak samo milczeli księża z jego diecezji na temat tego, jak traktuje on podwładnych. Do czasu. - Jeśli arcybiskup nie zachowuje się jak duchowny katolicki, tylko jak okrutny władca, to musimy o tym zacząć mówić - uznali gdańscy duszpasterze.