Czy to właściwe, aby prezes Narodowego Banki Polskiego często odwiedzał siedzibę jednej z partii, gdy spoczywa na nim konstytucyjny obowiązek apolityczności? O tę kwestię na marginesie środowych obrad Sejmu zapytano Jarosława Kaczyńskiego, który w gmachu przy Nowogrodzkiej spotykał się z Adamem Glapińskim.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Takie kłopoty Adam Glapiński ściągnął na siebie nie tylko kontrowersyjnymi decyzjami ekonomicznymi. Szef NBP przed TS może stanąć przede wszystkim ze względu na podejrzenia, iż nie respektował wynikającego z Konstytucji obowiązku zachowania apolityczności oraz zakazu prowadzenia "działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością urzędu".
W tej kwestii Glapińskiego mają obciążać m.in. spotkania, jakie odbywał on w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości. Czy ze strony prezesa NBP było to właściwie zachowanie oraz w jakim charakterze pojawiał się w gmachu przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie? O to Radomirowi Witowi z TVN24 na sejmowym korytarzu udało się zapytać samego Jarosława Kaczyńskiego.
– Prezes banku centralnego nie ma pod tym względem żadnych prawnych ograniczeń, jeżeli chodzi o swoje kontakty osobiste. Szczególnie jeżeli chodzi o ludzi, których zna od przeszło 30 lat – od 35 lat – odparł prezes PiS. – Spotykał się jako z kolegą. Nie widzę żadnych powodów, żebyśmy się nie mogli spotkać i porozmawiać – tłumaczył Adama Glapińskiego.
Rozliczenie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu poparło 53,6 proc. ankietowanych. Przeciwne zdanie wyraziło jedynie 30,6 proc. uczestników sondażu, a 15,9 proc. nie miało wyrobionego zdania w tej sprawie.