Tajemniczy zgon w mieszkaniu księdza. Pies policyjny miał wpaść na ważny trop
redakcja naTemat
21 marca 2024, 05:52·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 marca 2024, 05:52
Kuria w Sosnowcu poinformowała w środę o śmierci "młodego mężczyzny" w mieszkaniu zajmowanym przez jednego z księży. Śledczy badają tę sprawę, ale oficjalnie nie wiadomo na razie o niej zbyt wiele. Jeden z dzienników ustalił jednak, że dokonano pewnego znaleziska.
Reklama.
Reklama.
Mężczyzna zmarł w mieszkaniu księdza. Nowe informacje
Jak już pisaliśmy, Kuria Diecezjalna w Sosnowcu poinformowała na swojej stronie, że ze "smutkiem i niedowierzaniem przyjęła do wiadomości informację o zdarzeniu mającym miejsce na terenie mieszkania zajmowanego przez księdza jednej z sosnowieckich parafii".
"Pomimo reanimacji podjętej przez księdza oraz wezwanych przez niego ratowników medycznych, nie udało się uratować życia młodego mężczyznyobecnego w mieszkaniu" – przekazano w komunikacie.
Obecnie prowadzone są czynności wyjaśniające prokuratury. Kuria Diecezjalna w Sosnowcu podkreśla, że w pełni współpracuje z organami procesowymi.
Szef Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Północ potwierdził już te informacje portalowi Gazeta.pl. – Na miejscu trwają czynności pod nadzorem prokuratora. Od ich wyniku będą zależały nasze dalsze kroki i kierunek postępowania – stwierdził prok. Zbigniew Pawlik. Nie podał wtedy więcej szczegółów.
Mieszkańcy okolicy: Policjanci chodzili i wyraźnie czegoś szukali
Sprawa jest nadal dość tajemnicza, ale już nieco więcej wiadomo. Dziennik "Fakt" dowiedział się bowiem, że chodzi o księdza Krystiana K., który pełni posługę w Kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w dzielnicy Sielec w Sosnowcu.
"Fakt" rozmawiał też z okolicznymi mieszkańcami. – Karetka podjechała a wraz z nią dwóch ratowników. Z budynku parafialnego wybiegł mężczyzna, który prosił ratowników o pomoc. Krzyczał "błagam, szybko, szybko". Wziął plecak od ratowniczki i poprowadził ich w stronę mieszkania księdza rezydenta – usłyszał dziennik od swoich rozmówców.
Jedna z osób, które rozmawiały z "Faktem, zwróciła uwagę, że "teren wokół parafii graniczy z rzeką Przemszą". – Policjanci chodzili i wyraźnie czegoś szukali. Sprowadzili nawet psa, który węszył w krzakach przy rzece – relacjonowała ta osoba gazecie.
Pies – według tych relacji – za murem który oddziela budynek parafialny od rzeki, coś znalazł. – Z daleka wyglądało to, jak takie dwie małe, białe buteleczki – dowiedzieli się reporterzy serwisu.
Do godz. 16 na miejscu trwały czynności służb. – Nie wiemy na razie, co tam się wydarzyło – powiedział "Faktowi" prok. Zbigniew Pawlik. Na czwartek zaplanowano sekcję zwłok mężczyzny, który zmarł w mieszkaniu księdza.