Robert Lewandowski tuż przed meczem z Estonią wszedł na murawę z własną córką Klarą. Dlaczego zdecydował się na ten krok? O powodach opowiedział po wygranym spotkaniu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W tunelu, na kilka minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego, obok kapitana Biało-Czerwonych pojawiła się jego starsza córka Klara, a kiedy arbiter dał sygnał do wyjścia, chwyciła go za rękę i wyprowadziła na murawę stadionu narodowego. Dla 6-latki był to debiut w takiej roli.
Lewandowski: zdajemy sobie sprawę, że takich momentów już wiele może nie być
Potem w rozmowie z TVP Sport Robert Lewandowski zdradził, że na ten pomysł wpadł wspólnie z żoną Anną. Piłkarz przyznał, że spełniło się jego marzenie. A jak w tej roli czuła się sama Klara?
– To był nasz wspólny pomysł. Klara bardzo się denerwowała, jest bardzo emocjonalna i stresuje się wieloma rzeczami. Przełamała się. Dla nas jest to wyjątkowe uczucie, kiedy dzieci mogą towarzyszyć ci podczas kariery i być razem z Tobą. To było dla mnie marzenie, żeby wyjść na mecz z córką lub córkami. Jako ojciec jestem dumny, bo zdajemy sobie sprawę, że takich momentów już wiele może nie być, a są to pamiątki na całe życie – zdradził.
Mecz Polska – Estonia
Choć "Lewy" w spotkaniu z Estonią nie strzelił gola (zrobili to: Przemysław Frankowski w 22 min, Piotr Zieliński w 50 min, Jakub Piotrowski w 70 min, Karol Mets w 74 min (sam.), Sebastian Szymański w 76 min), to i tak to spotkanie może zaliczyć do udanych.
Dzięki wygranej 5:1 nasi piłkarze mogą już odliczać dni do meczu z Walią, która nie dała szans Finlandii. Wówczas w Cardiff staną przed szansą przypieczętowania awansu na Euro 2024.
Warto przypomnieć, że w meczu z Estonią zaskakujący i dający do myślenia był moment w 78. minucie, gdy do naszej bramki wpadła piłka. W zasadzie nikt się tego nie spodziewał, ale Estończycy oddali pierwszy strzał w meczu i jak się okazało, skuteczny.
Wojtek Szczęsny był wściekły na kolegów – zabrakło czujności. Nawet po meczu w transmisji dało się zauważyć, że bramkarz dość szybko opuścił plac gry i udał się do szatni.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.