O Mariuszu Błaszczaku znowu jest głośno. Najpierw wiceszef MON Cezary Tomczyk oświadczył, że były minister obrony "wiedział o zagrożeniu rakietowym" i to praktycznie od razu po tym, jak rosyjska rakieta spadła w lesie koło Bydgoszczy. W piątek do sprawy odniósł się z kolei szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. – Minister Błaszczak nie poinformował prezydenta o zagrożeniu, a powinien – stwierdził Jacek Siewiera.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W czwartek wiceszef MON Cezary Tomczyk przedstawił nowe ustalenia ws. rosyjskiej rakiety, która zimą 2022 roku spadła w Zamościu pod Bydgoszczą. – 16 grudnia 2022 roku nad ranem minister Błaszczak otrzymał informację z Centrum Operacyjnego o zagrożeniu rakietowym dla Polski. Rakieta została zaobserwowana 60 km od polskiej granicy, na wysokości miejscowości Chełm – oznajmił Tomczyk w Sejmie.
– Minister Błaszczak wiedział o zagrożeniu, które pojawiło się po stronie ukraińskiej i które mogło spowodować zagrożenie dla Polski – podkreślił wiceminister obrony.
Jak dodał, 2 stycznia 2023 Błaszczak zapoznał się z meldunkiem, w którym znalazła się informacja o śledzeniu niezidentyfikowanego obiektu powietrznego przez około 20 minut w polskiej przestrzeni powietrznej oraz o zaniku sygnału w okolicach Bydgoszczy.
Szef BBN o Błaszczaku: Nie poinformował prezydenta o zagrożeniu, a powinien
W piątek do sprawy odniósł się natomiast Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jego zdaniem dobrze się stało, że informacja została przedstawiona przez wiceministra Tomczyka.
– Mogę się poruszać w obszarze tych informacji, które przekazał minister Tomczyk, ale one jednoznacznie wskazują, że po pierwsze minister obrony narodowej wiedział o naruszeniu przestrzeni powietrznej. Podejmował w tym celu rozmowy i jakieś ustalenia, a jednocześnie na żadnym etapie nie doszło do potwierdzenia, aż do momentu znalezienia szczątków, że mamy do czynienia z rakietą – stwierdził Siewiera na antenie Polsat News.
To samo podkreślali zarówno Błaszczak, jak i Tomczyk. – Rodzi się pytanie, czy to wada systemu, czy błąd człowieka doprowadził do tej sytuacji – dodał szef BBN.
Quiz: Czy znasz stolice tych państw?
Podkreślił też, że nawet jeśli Błaszczak nie został poinformowany o rakiecie, to konieczne było przechwycenie obiektu. – Mamy przekonanie, że to była jedna z sytuacji, że konieczne było poinformowanie zwierzchnika sił zbrojnych (prezydenta – red.) o bezpośrednim zagrożeniu albo możliwym zagrożeniu – zaznaczył Siewiera.
I dodał: – Bardzo źle się stało, że doszło do obciążenia jednej osoby, dowódcy operacyjnego, całością odpowiedzialności. Nawet przy pewnych uzasadnionych wątpliwościach.
Przypomnijmy, że choć rosyjska rakieta naruszyła przestrzeń powietrzną Polski w grudniu 2022, jej szczątki zostały odnalezione dopiero pod koniec kwietnia 2023. W dodatku przez przypadkową osobę, która akurat odbywała w lesie konną przejażdżkę. Sprawa jest uznawana za jeden z największych blamaży w MON, którym kierował Mariusz Błaszczak.
Wybuchła afera, ponieważ odkrycia dokonano cztery miesiące po upadku rakiety. Mariusz Błaszczakzrzucił jednak winę na wojsko. – Dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej – powiedział ówczesny szef MON.
Błaszczak: "Nie zostałem poinformowany o żadnej rakiecie"
W czwartek w Sejmie wiceminister Tomczyk przekazał ponadto, że poprzednie kierownictwo resortu obrony nie zapoznało się z meldunkiem z 17 grudnia 2022 roku. Brak tej informacji na konferencji prasowej Błaszczaka był – według Tomczyka – manipulacją, ponieważ polityk "sugerował, że w materiałach wojskowych na temat tego incydentu nie ma śladu".
Mariusz Błaszczak nadal nie ma sobie nic do zarzucenia.
"Nie zostałem poinformowany o żadnej rakiecie, która przekroczyła polską przestrzeń powietrzną. Jeśli pan Tomczyk twierdzi, że było inaczej, to niech wskaże cytat z meldunku z dnia 17 grudnia 2022 r. na który się powołuje, w którym rzekomo wskazane jest, że zostałem poinformowany o przekroczeniu przez rakietę lub jakikolwiek inny obiekt granicy Polski" – napisał polityk PiS w serwisie X.