W poniedziałkowe przedpołudnie Ukraina stała się celem zmasowanego ataku rakietowego ze strony Rosji. Pociski wystrzelono najprawdopodobniej anektowanego przed dekadą Krymu, a celem stał się przede wszystkim Kijów. Strona ukraińska informuje, że zadziałać miała obrona powietrzna, ale media i mieszkańcy Ukrainy donoszą o licznych eksplozjach oraz uszkodzeniach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Błyskawiczny atak na Kijów. Z Krymu rakiety nadleciały (prawie) bez ostrzeżenia
Według relacji "Kyiv Independent", w centrum ukraińskiej stolicy zniszczony został co najmniej jeden duży budynek mieszkalny i kilka mniejszych. Rosyjskie rakiety miały uderzyć w Kijów zaledwie kilkadziesiąt sekund po tym, gdy uruchomione zostały alarmy przeciwlotnicze. Budzi to obawy, iż liczba ofiar będzie duża.
"Nad Kijowem widać dużą chmurę dymu. Władze twierdzą, że służby ratunkowe interweniują w stołecznych obwodach peczerskim, sołomyjskim i dnieprowskim" – poinformował w mediach społecznościowych korespondent "Financial Times" Christopher Miller.
Oficjalnie ukraińskie służby o skutkach ataku jeszcze nie donoszą. Oznajmiono za to, że "zadziałały systemy obrony przeciwlotniczej".
Dziennikarze zdążyli już jednak wstępnie ustalić, że Kijów zaatakowany miał zostać pociskami Onyks i/lub Cyrkon. A te wystrzelone zostały najprawdopodobniej z Półwyspu Krymskiego, który Rosjanie okupują już od 2014 roku.
Odwet za atak terrorystyczny w Moskwie? To wina ISIS-K, ale Putin oskarża Ukraińców
Zmasowany nalot na Kijów nastąpił niedługo po tym, gdy zdecydowaną odpowiedź na atak terrorystyczny w Moskwie zapowiedział Władimir Putin. Choć do jego przeprowadzenia przyznała się operująca głównie w Afganistanie i Pakistanie organizacja Państwo Islamskie Chorasan – zwana też ISIS-K, dyktator z Kremla uparcie doszukuje się odpowiedzialności Ukraińców.