Zbigniew Ziobro miał napisać list do Szymona Hołowni. Były minister sprawiedliwości zapewnił w tym piśmie, że chce zeznawać przed komisjami śledczymi. Marszałek Sejmu jednak żadnego listu nie dostał.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ziobro miał wysłać list do marszałka. Hołownia zaprzecza
– Jesteśmy dziś w sytuacji, w której po prostu służby wykonują swoje czynności. Nie byłem informowany o dokonywaniu takich czynności przez służby, ani o żadnym zamiarze dokonywania ich wobec parlamentarzystów – powiedział Szymon Hołownia w Łodzi.
– Przed chwilą to sprawdziłem. Nie wpłynął do mnie żaden list od pana Zbigniewa Ziobry. Rozumiem, że w mediach krążą jakieś urywki tego pisma, ale jadąc tutaj, kontaktowałem się z szefem mojego gabinetu i żaden list do mnie od pana posła Zbigniewa Ziobry nie wpłynął – przekazał Hołownia.
QUIZ: Czy poznajesz tych polityków i polityczki? Sprawdź swoją wiedzę
O co chodzi dokładnie z tym listem? Treść pisma Zbigniewa Ziobry do Szymona Hołowniopublikował we wtorek portal "Do Rzeczy". "Chciałem i chcę zeznawać przed komisjami śledczymi. Wbrew kłamliwej kampanii insynuacji i pomówień nigdy nie zamierzałem uchylać się od tego obowiązku" – napisał były minister sprawiedliwości.
Ziobro oczekuje także, aby biegli stwierdzili, czy taka diagnoza wskazuje, że "jest to ciężka choroba bezpośrednio zagrażająca życiu", czy wymagała "natychmiastowego leczenia onkologicznego, w tym leczenia operacyjnego" oraz czy wcześniejsze zaświadczenie lekarskie "oddaje stan zgodny z rzeczywistością, czy stanowi poświadczenie nieprawdy".
Polityk poprosił też, by "biegli wskazali najbliższy przewidywalny termin, w którym będzie mógł być przesłuchany, bez szkody dla jego zdrowia i procesu leczenia, a zarazem w warunkach pozwalających na zachowanie swobodnej wypowiedzi".
Do listu Ziobro dołączył też obszerne uzasadnienie swojej prośby. Przekonywał, że "zawsze działał zgodnie z prawem" i stwierdził, że "polscy obywatele są obecnie poddawani manipulacjom, a czasami wręcz okłamywani przez wysokiej rangi przedstawicieli obecnej koalicji rządzącej".
"O tym, że chcę stawić się przed sejmowymi komisjami, mówiłem wielokrotnie. Natomiast po rozpoczęciu intensywnego leczenia onkologicznego, które wyłączyło mnie z aktywności publicznej, w sposób jednoznaczny deklarowali to, na moją prośbę, posłowie Suwerennej Polski" – napisał były minister.
I dodał: "Niestety, mimo śmiertelnej choroby stałem się celem ataków i medialnej nagonki, jakobym chorobę symulował i chciał uniknąć zeznań przed komisjami śledczymi".
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.