Tworzyli anarchistyczną wspólnotę, wyznawali kontrkulturowe wartości. Teraz zakładają instytucję, która ma wypełniać lukę na warszawskiej mapie kulturalnej. W sobotę rusza Instytut Sztuk Performatywnych, który ma produkować wydarzenia artystyczne i integrować środowisko twórców. Na pomysł przedsięwzięcia wpadli twórcy Komuny//Warszawa, offowej grupy teatralnej. Wcześniej, przez ponad 20 lat funkcjonowali pod nazwą Komuna//Otwock i tworzyli jedno z najbardziej oryginalnych i rewolucyjnych przedsięwzięć kulturalnych w Polsce.
- Granice zacierają się. Taniec już dawno wyzwolił się z ograniczenia baletu. Teatr sięga po środki sztuk wizualnych. Artyści poprzez performance zamieniają galerię w teatr - tłumaczą artyści Komuny//Warszawa. Współczesna sztuka miesza się i przenika. Artyści łączą różne gatunki, sięgają do różnorodne elementy ekspresji. - Taki stan rzeczy, zacierania granic i nieustannego przedefiniowywania gatunków powinien mieć odzwierciedlenie w krajobrazie instytucjonalnym - dodają.
Dlatego założyciele słynnego teatru offowego postanowili powołać Instytut Sztuk Performatywnych. Pod jego szyldem mają powstawać dzieła łączące teatr, taniec, performance art, muzykę i sztuki wizualne. Pomysłodawcy przedsięwzięcia twierdzą, że do tej pory na warszawskiej scenie kulturalnej istniała poważna luka. Pomimo działalności ponad 40 teatrów nie ma żadnej instytucji prywatnej czy państwowej, która stymulowałaby rozwój języka teatralnego. Tutaj nadal funkcjonuje wyraźny podział na teatr, galerię czy filharmonię. - Chcemy tę lukę zapełnić - mówi Grzegorz Laszuk, szef Komuny//Warszawa.
Instytut ma być niepubliczną instytucją kultury nowego typu, platformą integrującą środowisko, producentem nowych spektakli i wydarzeń kulturalnych. W jej ramach odbywać się będą festiwale i jednorazowe pokazy. Ma być przede wszystkim miejscem, gdzie widzowie zobaczą coś nieprzewidywalnego i zaskakującego. Przedsięwzięcia podjęła się Komuna//Warszawa, dlatego widzowie mogą na takie nieprzewidywalne wrażenia liczyć. Grupa od lat słynie bowiem z awangardowych przedsięwzięć i przywiązania do anarchistycznych wartości. Teatr ponad dwadzieścia lat temu stworzyła grupa znajomych z podwarszawskiego Otwocka. Sami założyciele przedstawiają się jako "anarchistyczna wspólnota działań".
Nie będzie rewolucji
Komuna uchodzi za najbardziej radykalny zespół artystów na polskiej scenie offowej. Koledzy z otwockiego podwórka chcieli przede wszystkim zaktywizować lokalną społeczność. Związani z ruchem anarchistycznym pisali manifesty, organizowali happeningi i demonstracje. Z nich zrodził się pomysł na teatr. Artyści od początku wierzyli w swoją misję naprawy świata, a przynajmniej zwrócenia uwagi na trawiące go problemy. Głosili hasła antykapitalistyczne, ekologiczne i równościowe. Przyznawali, że wierzą w rewolucję społeczną, obyczajową i mentalną. Po latach to rewolucyjne nastawienie poważnie zweryfikowali. Komuna zakończyła działalność, ponieważ według jej twórców wyczerpała się potrzeba, sens i uzasadnienie do funkcjonowania pod taką nazwą. - Komuna Otwock nie spełniła swojej obietnicy bycia anarchistyczno-rewolucyjną wspólnotą działań, która poprzez działania artystyczne będzie zmieniała struktury, wyobrażenia i praktyki społeczne - napisali artyści w oświadczeniu. Przekonali się bowiem, że przez sztukę nie da się wpłynąć na życie społeczne. - Uznaliśmy, że należy skończyć z fikcją - stwierdzili. Dlatego teatr opuścił Otwock i zadomowił się w Warszawie.
Swoją aktywność w stolicy określili jako "średnio znany teatr offowy". Brutalnie przyznali też, że dwudziestoletnia działalność w pierwotnej formie "należy uznać za porażkę". Przestrzegają więc przed nadużywaniem rewolucyjnych haseł. Artyści nie wyrzekli się jednak swojego zaangażowania, "twórczego niepokoju" i przyjemności, jakiej dostarcza im wspólne tworzenie sztuki. W 2009 roku ruszyła Komuna//Warszawa. W nowej siedzibie przy ulicy Lubelskiej na warszawskiej Pradze powstawały przedstawienia, koncerty i wystawy. Artyści tworzyli sztukę z pogranicza teatru, performance'u i sztuk wizualnych. Z grupy anarchistów wyłoniła się nieformalna instytucja, która prowadziła stałą, profesjonalizującą się działalność.
Scena otwarta
Od trzech lat grupa produkuje spektakle z cyklu "re//mix". W jej ramach twórcy teatralni odnoszą się do twórczości swoich mistrzów. Artyści odwołują się do dzieł noblisty Dario Fo czy performerki Mariny Abramović. W trakcie jednego z przedstawień Łukasz Chodkowski wyciął sobie żyletką na brzuch napis "Teraz". Jego występ nawiązywał do twórczości Mariny Abramović, która na scenie okaleczała się i poddawała swoje ciało ekstremalnym eksperymentom.
Artyści spod znaku Komuny postanowili swojej działalności nadać ramy instytucji. Powołali więc Instytut Sztuk Performatywnych. Zapewniają bowiem, że w Warszawie nie było do tej pory miejsca na działania podejmujące ryzyko artystyczne. Instytut ma więc tę przestrzeń zapełnić. - Etap burzenia i podpalania mamy już za sobą. Sam Instytut to też nie jest próba porzucenia Komuny. Zachowamy nasz teatr dla działań pod dawnym szyldem, ale postanowiliśmy też wyjść dalej i zintegrować warszawskie środowiska artystyczne - tłumaczy Grzegorz Laszuk, szef Komuny Warszawa. Twierdzi bowiem, że potrzebna jest instytucja, w której ramach działaliby artyści nie posiadający własnej siedziby i przestrzeni do tworzenia.
Komuna przyjęła więc rolę formalnego organizatora takiego przedsięwzięcia. Instytut ma być przede wszystkim instytucją impresaryjną i otwartą na współdziałanie różnych artystów. W swoje cele ma wpisaną interdyscyplinarność i działania z pogranicza różnych artystycznych gatunków. - Przez ostatnie lata naszej działalności okazało się, że jesteśmy sprawnymi producentami. Nie byliśmy do końca tego świadomi - tłumaczy. Każdego roku w Komunie powstawało kilkanaście premierowych produkcji. Twórcy postanowili te umiejętności wykorzystać również na potrzeby innych artystów. Instytut ma być oddzielną inicjatywą, w której Komuna będzie tylko jedną z grup wystawiających swoje produkcje. - Nie rezygnujemy jednak z Komuny jako szyldu i miejsca realizacji teatralnych - zaznacza szef grupy. Laszuk podkreśla, że tego typu instytucje na całym świecie są ważnym punktem na kulturalnej mapie. Artyści w swoich działaniach chcą się wzorować na berlińskiej instytucji Hebbel am Ufer, czy podobnych scenach w Londynie i Paryżu. W ich ramach odbywają się gościnne spektakle, przeglądy i festiwale. Takie miejsca inicjują obieg kulturalny i spotkania artystów reprezentujących różne gatunki. Laszuk przekonuje, że wielu artystów, którzy swoją działalność zaczynali w berlińskim HAU dziś jest znanymi markami na scenie artystycznej, mają własne siedziby i realizują duże projekty.
Pod szyldem Instytutu mają się więc odbywać spektakle, formy muzyczne i przedstawienia taneczne. Jeszcze w tym roku instytucja ma pokazać aż pięć premier operowych. Instytut na razie nie ma swojego miejsca. Tymczasową bazą jest siedziba Komuny//Warszawa przy ul. Lubelskiej. Większe projekty mają być realizowane w budynkach warszawskich galerii i muzeów. Twórcy Instytutu planują też stworzyć pierwszą w Polsce instytucję kulturalną opartą o zasady partnerstwa publiczno-prywatnego. - Na razie nasze rozmowy z Urzędem Miasta są na wstępnym etapie. Nie stanie się jednak cud i nikt nam takiego miejsca nie da - tłumaczy Laszuk. Przyznaje, że Instytut może doczekać się swojej siedziby najwcześniej za trzy lata.
W sobotę 23 marca Komuna zaprasza na inaugurację działalności Instytutu Sztuk Performatywnych. Otwarciu mają towarzyszyć wydarzenia artystyczne, które zainauguruje chór artystów występujących wcześniej w ramach cyklu "re//mix". Pojawią się w nim Marcin Cecko, Łukasz Chotkowski, Paweł Demirski, Jacek Poniedziałek, Krzysztof Skonieczny, Monika Strzępka, Weronika Szczawińska i Wojtek Ziemilski.
Organizatorzy zapraszają też na spotkanie z Michałem Merczyńskim, dyrektorem Narodowego Instytutu Ayudiowizualnego i wieloletnim szefem Festiwalu Malta. Goście wydarzenia będą też mogli wziąć udział w dyskusji z Matthiasem Lillentahlem, dyrektorem artystycznym Hebbel am Ufer. Komuna//Warszawa wystąpi ze spektaklem "Muzyka jest lepsza", który ma być podsumowaniem ostatnich doświadczeń teatralnych grupy. Wieczór zakończy się na tańcach przy muzyce DJ Wyrodnej, która gra tylko z płyt winylowych.