Mają po trzy miesiące i jest ich trójka. Porzucone w szpitalu trojaczki z Tarnowa pilnie poszukują domu i miłości. Miejscy urzędnicy nie chcą, by maleństwa trafiły do placówki opiekuńczo-wychowawczej, dlatego starają się znaleźć dla nich rodzinę zastępczą. Po pierwszych apelach rozdzwoniły się telefony.
Reklama.
Reklama.
Historia tych maluchów poruszyła całą Polskę. Trojaczki przyszły na świat w tarnowskim szpitalu trzy miesiące temu. Niestety, nie zaznały matczynej i ojcowskiej miłości, w pierwszych dniach życia zostały porzucone przez biologicznych rodziców. Po opuszczeniu placówki medycznej niechciane dzieci trafiły do rodziny zastępczej, tam również jednak nie zagrzeją długo miejsca.
– Obecnie dziećmi opiekuje się ich babcia, mama ojca dzieci. Ale dostaliśmy informację, że wkrótce będziemy musieli je stamtąd zabrać – mówi naTemat Dorota Krakowska, dyrektor Centrum Usług Społecznych w Tarnowie.
Urzędnicy przyznają, że podjęli działania mające na celu znalezienie rodziny zastępczej, niejako wyprzedzając decyzję sądu, która najprawdopodobniej zostanie podjęta wkrótce. Stawką jest jak najszybsze znalezienie dla dzieci miejsca, w którym zostaną otoczone indywidualną opieką i obdarzoną miłością.
– Będziemy robić wszystko, żeby dzieci trafiły do rodziny zastępczej, a nie do placówki opiekuńczo-wychowawczej, bo to jest już ostateczność. Mam nadzieje, że apele pomogą – mówi Dorota Krakowska.
Tym bardziej że miejsc w tego typu placówkach w Tarnowie nie ma. Jak mówi dyrektorka CUS, przepełnienie panuje również w domu rodzinnym, który został utworzony kilka lat temu.
Co ważne, jeśli nie uda się znaleźć odpowiedniej rodziny w Tarnowie, poszukiwania będą prowadzone w województwie podkarpackim, a nawet szerzej - w całej Polsce.
Porzucone trojaczki z Tarnowa nie powinny być rozdzielone
Niezwykle istotne jest to, aby dzieci nie zostały rozdzielone. – Niewątpliwie znalezienie rodziny zastępczej dla trójki takich maluchów będzie dużym wyzwaniem – mówi Sylwia Walaszek-Banuch, kierownik działu pieczy zastępczej tarnowskiego CUS, cytowana przez serwis rdn.pl.
– Dzisiaj rano miałam już pięć telefonów w tej sprawie, aczkolwiek ludzie bardziej pytają o adopcję. Natomiast my nie szukamy chętnych do adopcji, szukamy rodzicielstwa zastępczego na czas, w którym pracujemy z rodziną biologiczną – mówi dyrektor Dorota Krakowska.
Co ważne, rodzice biologiczni trojaczków nie mają obecnie odebranych praw rodzicielskich. Otrzymali propozycję wsparcia ze strony pracownika socjalnego, a także pomocy psychologicznej i pedagogicznej. Na obecnym etapie, nie wiadomo czy z niej skorzystają. Wciąż istnieje możliwość, że dzieci wrócą pod ich opiekę.
Dopiero po upływie kilku miesięcy, jeśli prowadzone starania nie przyniosą efektu, urzędnicy będą wnioskować do sądu o definitywne odebranie dzieci, co umożliwi wszczęcie procedury adopcyjnej.
Dyrektor Krakowska mówi, że wie, w jakich okolicznościach i dlaczego doszło do porzucenia trojaczków, zaznacza jednak, że nie może takich informacji ujawniać publicznie.
Pracownicy socjalni z Tarnowa podkreślają, że trójka maluchów, o których jest dziś głośno w całej Polsce, to nie jedyni podopieczni czekający w tym mieście na dom zastępczy. Obecnie Centrum Usług Społecznych ma pod swoją opieką aż 12 dzieci w wieku od 3 miesięcy do 16 lat.