Kubicka przekazała niepokojące wiadomości. Przy okazji utarła nosa nadgorliwcom
Kamil Frątczak
03 kwietnia 2024, 14:21·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 kwietnia 2024, 14:21
Sandra Kubicka poinformowała na swoim Instagramie, że przez problemy z ciążą zmuszona jest położyć się do szpitala wcześniej, niż przypuszczała. Nadgorliwe internautki natychmiastowo ruszyły jej "na pomoc" z "dobrymi radami". Celebrytka ostro odpowiedziała i wyjaśniła, na czym polega problem.
Reklama.
Reklama.
Sandra Kubicka odkąd ogłosiła światu wieści na temat swojej ciąży, relacjonuje swoim fanom za pomocą mediów społecznościowych, jak się czuje i co u niej słychać. Tym razem przekazała wieści, dotyczące problematycznego ułożenia łożyska.
Jak się okazało, modelka oraz jej ukochany Aleksander Milwiw-Baron wiedzą, kiedy ich syn pojawi się na świecie. Przez ciążowe komplikacje urodzi się wcześniej, niż przypuszczano. Nadgorliwe internautki natychmiastowo ruszyły na pomoc celebrytce.
***
Jak dobrze znasz brytyjską rodzinę królewską?
Kubicka ma problemy z ciążą. Wyjawiła, że kładzie się do szpitala
We wtorek Sandra Kubicka poinformowała za pomocą mediów społecznościowych, że już wie kiedy położą ją do szpitala oraz kiedy ich syn pojawi się na świecie. Ukochana Barona wyjawiła, że niestety spotkał ją pech pod względem ułożenia łożyska. "Najważniejsze, że bobo zdrowe i dzięki temu musimy zaplanować, kiedy dokładnie go powitamy. Czyli brak niespodzianek, których absolutnie nienawidzę. Może ten los jednak jest po mojej stronie" – napisała Kubicka.
Modelka zdradziła, że do szpitala położy się w 36 tygodniu. Jak sama przyznała, wszystkie plany muszą przyspieszyć o cały miesiąc. Kubicka nie kryła, że się stresuje, jednak najważniejsze dla niej jest to, że zobaczy swoją pociechę wcześnie "i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze".
Po tych wiadomościach internautki pospieszyły ze słowami wsparcia i "dobrych rad". Niestety wiele z nich wynikało z bycia przemądrzałymi, co bardzo ją zirytowało. Dlatego też postanowiła zwrócić się do "pań wszystkowiedzących".
– À propos moich wczorajszych storek. Oczywiście dziękuję bardzo każdej kobiecie, która była w tej samej sytuacji, co ja i wysyłają mi wiadomości, że wszystko jest super, udało się i dziecko zdrowe, ale bardzo mnie denerwują kobiety, które się "mądrują" i wiedzą wszystko na temat mojej ciąży. Ja napisałam, że w 36. tygodniu muszę iść do szpitala, nie, że w 36. rodzę – tłumaczyła w relacji na Instagramie Kubicka.
Następnie odpowiedziała na wiadomości internautek, które twierdziły, że jej synek będzie wcześniakiem i umieszczą go w inkubatorze.
– Będę rodzić w 37. tygodniu i już wam tłumaczę dlaczego. Po pierwsze moje dziecko nie będzie wcześniakiem – od 37. tygodnia dziecko jest już w pełni ukształtowane, może przyjść na świat i wszystko jest okej. Natomiast przy łożysku przodującym jest tak, że w normalnej ciąży pękają wam wody i wiecie "okej ten dzień nadchodzi". To wyobraźcie sobie, że przy łożysku przodującym wody wam pękają, ale woda z was nie wylatuje, bo nie ma którędy – kontynuowała.
Kubicka podkreśliła, że lekarze nie mogą dopuścić do sytuacji, żeby wody pękły, bo "może się to skończyć tragicznie". Tak samo, specjaliści nie są w stanie przewidzieć, kiedy przyszła mama dostanie skurczy, dlatego też dostała lek, który chwilowo może wyhamować skurcze.
– Niektóre kobiety tutaj na Instagramie mi piszą, że "powinnam w 39. (tygodniu rodzić – przyp. red.), że to jest absurdalne". Super, że wiecie wszystko lepiej znowu od lekarza – powiedziała. Dodatkowo swoje nagranie opatrzyła wpisem, w którym wymownie podsumowała "dobre rady" internautek.
"Nie chcę waszych rad, 'jak być powinno'. Nie obchodzi mnie to. Obchodzi mnie to, co zdecydowaliśmy z Panią doktor dla mojego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa mojego dziecka. Nie będziemy czekać do ostatniego dnia, czy magicznie coś się podniesie i odpukać dostanę skurczy w domu" – podsumowała Kubicka.