Posłowie przychodzą do Sejmu pijani. Hołownia przyznaje, że niektórych wypraszał z sali
Nina Nowakowska
12 kwietnia 2024, 20:02·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 kwietnia 2024, 20:02
Szymon Hołownia skomentował głośną imprezę w Domu Poselskim, na której politycy mieli bawić się i... śpiewać o Grzegorzu Braunie. Marszałek wspomniał również o posłach, którzy zjawiają się w Sejmie w stanie, który nie pozwala na merytoryczną pracę. – Będzie taki czas, kiedy będziemy się musieli zastanowić nad tym, jak nie naruszając immunitetu, nietykalności fizycznej sprawdzać też czasami czy nadają się do użytku – dodał.
Reklama.
Reklama.
– Hotel poselski to specyficzne miejsce. Jak widzę, w niektórych budzi wspomnienia związane z internatem, akademikiem. W czasach słusznie minionych było też zjawisko delegacji. Jak się wyjeżdżało w delegację, to obowiązywała zasada "co było w Vegas, zostaje w Vegas". My mamy tu Vegas na miarę naszych możliwości, toteż i artyści tej klasy – przyznał w Sejmie lider Polski 2050.
To echagłośnej imprezy w Domu Poselskim, podczas której grupa parlamentarzystów miała bawić się, a nawet wyśpiewywać piosenkę Grzegorzu Braunie. Jeden z dziennikarzy zwrócił uwagę, że parlamentarzyści biorący udział w zabawie, przekonują, że nie pili w jej czasie alkoholu. Do sprawy odniósł się marszałek Szymon Hołownia.
– Dlaczego my wiemy o takich wydarzeniach? Bo dzwonią ludzie z miasta. Najpierw na policję, że nie da się spać, bo ktoś wyje piosenką o Grzegorzu Braunie, po czym policja dzwoni do Straży Marszałkowskiej – komentował marszałek Sejmu.
Hołownia ujawnił, że Straż Marszałkowska musiała interweniować aż trzykrotnie. Była też interwencja policji. – Podziwiam nie tylko wokal, ale też krzepę tych młodych osób, które po tak trudnej nocy były w stanie znieść taki dzień pracy sejmowej dnia następnego, a nawet żywo występować. Ja już nie jestem w tym wieku, ja muszę odespać – ironizował.
Dziennikarze chcieli też wiedzieć, czy marszałka nie "korciło", aby przebadać posłów alkomatem. Marszałek wyjaśnił wówczas, że w hotelu sejmowym parlamentarzyści są już po pracy, mimo że nadal znajdują się na terenie zarządzanym przez Kancelarię Sejmu.
Będą kontrole trzeźwości w Sejmie?
– Jestem w Sejmie pierwszy raz i są to wydarzenia na szczęście marginalne, ale nie mieszczą mi się w głowie. Będzie taki czas, kiedy będziemy się musieli zastanowić nad tym, jak nie naruszając immunitetu, nietykalności fizycznej sprawdzać też czasami czy nadają się do użytku.To są marginalne sytuacje, ale jest już kilka osób na mojej liście – zdradził Hołownia.
Polityk nie zdradził oczywiście, o których parlamentarzystów chodzi. Wyjaśnił za to, jaki ma wówczas sposób działania. – Jeżeli widzę taką sytuację na sali obrad, a było tak, to najpierw proszę pana posła, żeby kontynuował swoje bycie zmęczonym w innym miejscu, zawiadamiam klub, proszę, by coś zostało z tą sprawą zrobione. Drugiej takiej szansy nie będzie. Wszystko to, co przewiduje regulamin Sejmu, z całą stanowczością – tłumaczył.
Lider Polski 2050 zdradził też swoje plany na przyszłość w tym zakresie. Jak wyjawił, w dalszej perspektywie chciałby doprowadzić do sytuacji, w której nie będzie hotelu sejmowego, a posłowie musieliby "spać na mieście".
"Za zamkniętymi drzwiami bawił się kwiat polskiej prawicy"
Według "Super Expressu", za zamkniętymi drzwiami obiektu bawił się "kwiat polskiej prawicy". Zabawa była na tyle głośna, że interweniowali nie tylko sąsiedzi, ale również policja i Straż Marszałkowska. Wśród uczestników imprezy mieli m.in. Kamil Bortniczuk i Dariusz Matecki z klubu PiS. Były minister sportu potwierdził, że na imprezie "był tylko przez chwilę". – Nie wiem, czy to spotkanie odbyło się z okazji imienin czy urodzin. Czy głośno śpiewałem? Nie. Nie znam na pamięć tego tekstu – powiedział tabloidowi.