Krzyki, śmiech, chóralne śpiewy, nerwy sąsiadów oraz liczne interwencje Straży Marszałkowskiej – tak wyglądał wieczór i noc z 10 na 11 kwietnia w hotelu sejmowym przy Senackiej 1 w Warszawie. Jak tłumaczy zachowanie posłów Marek Jakubiak? Polityk wybrany z list Prawa i Sprawiedliwości ma pretensje do tych, którzy nagrywają takie imprezy i donoszą Straży Marszałkowskiej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Politykom najwyraźniej hotel sejmowy, w którym nocują podczas posiedzeń Sejmu, pomylił się z imprezownią. Jak podał w czwartek (11.04) "Super Express" "kwiat polskiej prawicy" zorganizował w jednym z pokojów imprezę.
Szokujące, że politycy wybrali sobie dość nietypową datę do świętowania, bo z jednej strony była to 14. rocznica katastrofy smoleńskiej, a kolejnego dnia mieli na rano do pracy – o 9:00 zaczęło posiedzenie Sejmu.
Według ustaleń tabloidu na "imprezie" bawili się między innymi posłowie Kamil Bortniczuk i Dariusz Matecki. Inni parlamentarzyści opowiedzieli gazecie, że wielokrotnie zwracali uwagę świętującym głośno kolegom, a jak to nie pomagało, to do akcji kilkukrotnie wkraczała Straż Marszałkowska. Niestety bezskutecznie. Za to bawiący się politycy prawicy śpiewać mieli o... Grzegorzu Braunie z przeróbki piosenki Myslovitz.
"O Grzegorz Braun, o Grzegorz Braun, kto zgasić świece tak będzie umiał" – śpiewali politycy, co "SE" potwierdził Bortniczuk.
– Potwierdzam, że ta piosenka jest bardzo popularna. Jest sejmowym hitem i na sejmowych korytarzach bywa często śpiewana – powiedział i dodał, że on na imprezie był tylko na chwilę. – Nie wiem, czy to spotkanie odbyło się z okazji imienin, czy urodzin. Czy głośno śpiewałem? Nie. Nie znam na pamięć tego tekstu – odparł były minister sportu za czasów PiS.
Poseł Dariusz Matecki natomiast nie potwierdza, że był na imprezie, ba, nawet nie słyszał o żadnej. – A może to śpiewała Lewica albo Konfederacja? Nie słyszałem o żadnej imprezie, nie mam nawet głosu do śpiewania – stwierdził polityk Suwerennej Polski.
Marek Jakubiak komentuje sprawę
Imprezka w hotelu sejmowym była także jednym z tematów programu "Debata Dnia" w Polsat News. O zdanie na ten temat został zapytany Marek Jakubiak. Wybrany z list PiS poseł Kukiz'15 był wściekły na... donosicieli.
– Trudno komentować po filmie nagranym gdzieś tam z biodra. Ja chcę przypomnieć panu marszałkowi, że większość okien wychodzi do środka Sejmu, nie wierzę w tę legendę, że tam z miasta ludzie dzwonili. Myślę, że interwencja była spowodowana wewnętrznymi konotacjami z sąsiadami w hotelu. To nie są pierwsze przypadki – stwierdził polityk.
– Dla mnie to jest oburzające nagrywanie czegoś takiego. Oburzające jest dlatego, że poseł lewicy czy tam prawicy, który parę tygodni temu również na takiej imprezie był, zasnął na korytarzu i zamiast pomóc mu dojść do pokoju, zrobiono mu zdjęcie. Chcę powiedzieć, że w takich przypadkach posłowie zachowują się po prostu źle. Temu posłowi, który zasłabł na korytarzu należało pomóc dojść do pokoju – zauważył.
Oczywiście chcąc odwrócić uwagę, że na imprezie bawili się jego koledzy z prawicy postanowił anegdotycznie dowieść, że posłowie innych partii też tak się zachowują.
– Mamy zdjęcia i film, na których ludzie są wprost upojeni alkoholem w środku dnia nie potrafią wymówić dwóch zdań, to był akurat członek PSL-u. Także to nie jest wielkie halo, nic się takiego nie działo. Ja myślę, że z posła nie ma co robić jakiegoś specjalnego człowieka, to są normalni ludzie – podsumował.