Wypadek w Imielinie. 7-letni chłopiec przygnieciony przez zwój drutu
Wypadek w Imielinie. 7-letni chłopiec przygnieciony przez zwój drutu Fot. NewsLubuski/East News

Dramatyczny wypadek na Śląsku. 7-letni chłopiec został przygnieciony przez ciężki element ogrodzenia. Dziecko zostało przetransportowane śmigłowcem LPR do szpitala. Jego stan lekarze ocenili jako bardzo ciężki. Niezbędna była dwukrotna reanimacja.

REKLAMA

Dramat rozegrał się w sobotni wieczór w miejscowości Imielin koło Tychów (województwo śląskie). 7-letni Kacper był z rodzicami na imprezie u znajomych. Jak podaje "Fakt", chłopiec wyszedł na podwórko i bawił się obok stalowego zwoju płaskownika. W pewnym momencie konstrukcja przewróciła się i przygniotła dziecko.

Informacja o koszmarnym wypadku dotarła do służb około godziny 20. Na miejsce została wezwana karetka pogotowia, później także straż pożarna oraz helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

– Na miejscu działał już zespół ratownictwa medycznego, ale ratownicy poprosili o wsparcie śmigłowca. Nasze zastępy zostały zadysponowane celem wyznaczenia lądowiska i przyjęcia śmigłowca, do tego ograniczały się ich działania – powiedział młodszy kapitan Karol Mazurczak z komendy miejskiej straży pożarnej w Tychach, cytowany przez TVN24.

– U chłopczyka doszło do zatrzymania krążenia. Nim przybyły na miejsce służby ratownicze, rodzice sami podjęli próbę reanimacji. Ta konstrukcja spadła na klatkę piersiową dziecka – powiedział informuje Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, którego wypowiedź przytacza "Fakt".

QUIZ: 15 pytań z egzaminu na prawo jazdy. Niektórzy wykładają się już na pierwszym!

Quiz

Twój wynik to 0/0

Stan 7-latka przygniecionego przez drut w Imielinie bardzo ciężki

Łukasz Pach zaznaczył, że w tej sytuacji liczyły się dosłownie sekundy, stąd wezwanie helikoptera LPR. Śmigłowiec natychmiast przetransportował 7-latka do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

– Chłopiec trafił do nas w stanie skrajnie ciężkim, był między innymi reanimowany, obecnie jest na oddziale intensywnej terapii. Jego stan jest bardzo ciężki – poinformował rzecznik szpitala Wojciech Gumułka w rozmowie z Radiem Piekary.

Nie wiadomo jeszcze, jak doszło do wypadku i czy komuś z dorosłych można w tej sprawie przypisać odpowiedzialność. Na miejscu pojawili się policjanci, którzy mają wyjaśnić szczegóły pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach.