nt_logo

Frekwencja woła o pomstę do nieba. Polacy kompletnie zignorowali drugą turę wyborów

Konrad Bagiński

21 kwietnia 2024, 21:12 · 2 minuty czytania
Nikt nie spodziewał się, że podczas drugiej tury wyborów samorządowych pobijemy rekord frekwencji. Ale też niewiele osób przewidywało, że wynik będzie aż tak słaby. Komentatorzy żartują, że wygrał "generał Pogoda", bo aura faktycznie nie nastrajała do wystawienia nosa za drzwi. Efekt jest taki, że w większości komisji karty do głosowania ledwie zakryły dna urn.


Frekwencja woła o pomstę do nieba. Polacy kompletnie zignorowali drugą turę wyborów

Konrad Bagiński
21 kwietnia 2024, 21:12 • 1 minuta czytania
Nikt nie spodziewał się, że podczas drugiej tury wyborów samorządowych pobijemy rekord frekwencji. Ale też niewiele osób przewidywało, że wynik będzie aż tak słaby. Komentatorzy żartują, że wygrał "generał Pogoda", bo aura faktycznie nie nastrajała do wystawienia nosa za drzwi. Efekt jest taki, że w większości komisji karty do głosowania ledwie zakryły dna urn.
Frekwencja w 2 turze wyborów samorządowych była wyjątkowo niska. Prawdopodobnie nie przekroczyła 50 procent. Wojciech Strozyk/REPORTER

Oczywiście chwała tym obywatelom, którzy nie zignorowali wyborów i udali się do urn wyborczych. Szkoda jednak, że byli... w mniejszości. To smutny fakt: z sondażu exit poll, a więc danych bardzo wstępnych, wynika, że frekwencja w drugiej turze wyborów samorządowych wyniosła poniżej 50 procent.


Na razie mamy jedynie wyniki sondaży exit poll z trzech miast. Według danych Ipsos frekwencja w drugiej turze wyborów samorządowych we Wrocławiu wyniosła 36,7 procent. W Rzeszowie było to 45,5 procent, a w Krakowie 45 procent. Pełne wyniki dotyczące uczestnictwa obywateli w drugiej turze wyborów poznamy za kilka godzin.

Przypomnijmy: w pierwszej turze wyborów samorządowych wzięło udział (oddało ważne karty do głosowania) 15 071 733 wyborców, czyli 51,99 proc. uprawnionych do głosowania.

Wówczas (7 kwietnia) do godziny 12 głosowało 16,52 proc. uprawnionych, teraz (21 kwietnia) było to zaledwie 12,93 proc. W pierwszej turze do godziny 17:00 głosy oddało 39,43 proc. uprawnionych, w drugiej 33,17 proc.

Obecny wynik jest więc o 6 punktów procentowych gorszy, niż dwa tygodnie temu. I jednocześnie o 5 punktów gorszy od analogicznego wyniku w roku 2018.

Przypomnijmy jeszcze, że w wyborach parlamentarnych 15 października 2023 roku frekwencja (finalna) wyniosła 74,38 proc.

Porównywanie liczby wyborców nie ma większego sensu, bo w drugiej turze nie głosuje się w całej Polsce, a jedynie tam, gdzie pierwsze starcie nie wyłoniło zwycięzcy. W pierwszej turze mogło głosować 28 990 776 osób, w drugiej uprawnionych jest już tylko 12 017 627 osób.

Wróćmy jeszcze do frekwencji podanej przez PKW na godzinę 17:00. Zaskakiwać może fakt, że spośród miast wojewódzkich najmniej osób poszło do wyborów we Wrocławiu, o który toczył się zażarty bój między Jackiem Sutrykiem a Izabelą Bodnar. W tym mieście do urn poszło jedynie 25,99 proc. uprawnionych.

Dla porównania: w Zielonej Górze frekwencja do godz. 17:00 wyniosła 36,48 proc., w Kielcach 34,62 proc. a w Rzeszowie – 33,74 proc.

Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak poinformował też, że w stosunku do liczby uprawnionych, najwięcej wyborców wzięło udział w głosowaniu w gminie Odrzywół, (powiat przysuski, województwo mazowieckie), gdzie frekwencja wyniosła 62,51 proc. Najmniej wyborców wzięło udział w głosowaniu w gminie Miastko (powiat bytowski, województwo pomorskie) – 21,82 proc.

Czytaj także: https://natemat.pl/552869,kto-wygral-wybory-we-wroclawiu