logo
Wakacje all inclusive? Nigdy tak nie podróżuję i powiem wam, dlaczego Fot. Mateusz Przyborowski / naTemat.pl
Reklama.

Żeby była jasność: nie potępiam ludzi, którzy wybierają wyłącznie wakacje all inclusive. Po pierwsze, z gustami się nie dyskutuje. Po drugie, każdy oczekuje od urlopu czegoś innego. Po trzecie, zorganizowany wyjazd z biurem podróży to – przynajmniej moim zdaniem – dobra opcja przede wszystkim dla rodzin z kilkuletnimi dziećmi.

Jednak mnie na all inclusive nie da się namówić. I wcale nie dlatego, że nie lubię mieć wszystkiego podstawionego pod nos, bo chyba każdy z nas lubi wygodę. Ja też lubię, dlatego od lat wybieram wakacje organizowane na własną rękę.

I co roku jest to strzał w dziesiątkę. Do dziś mam w pamięci na przykład klimatyczny, drewniany domek na wzgórzu i pośród starych drzew oliwnych, który w ubiegłym roku wynajęliśmy w kilka osób w Czarnogórze.

logo
Taki mieliśmy widok z drewnianego domku w Czarnogórze Fot. Mateusz Przyborowski / naTemat.pl

Wakacje all inclusive? Nigdy tak nie podróżuję i powiem wam dlaczego

No dobrze, ale dlaczego wypowiadam się w tej sprawie, skoro ani razu nie korzystałem z usług touroperatora? Podobnie jak wielu z was, również znam ludzi, którzy co roku decydują się na zorganizowany urlop z biurem podróży.

Z ich relacji dość mocno wybija się jedno: na all inclusive są zamknięci jak w puszce. Nie wyściubiają nosa poza kurort. Tylko basen, leżaki, leżaki, basen, może ewentualnie jakaś jednodniowa wycieczka. Niby są zadowoleni, ale jakby nie do końca. Nie brakuje oczywiście i tych wyłącznie zachwyconych, którzy preferują jedynie taki sposób na wakacyjny odpoczynek.

Ja tak wypoczywać nie potrafię. Nawet jeśli miałbym spać w najbardziej wypasionym na świecie hotelu z pięcioma gwiazdkami. Za nudno.

Sonda

Jak zazwyczaj spędzasz wakacyjny urlop?

1827 odpowiedzi

Poza tym planując wakacje na własną rękę, również nietrudno znaleźć hotel z kilkoma gwiazdkami przy nazwie. Tak jak na Krabi na południu Tajlandii. W 2018 roku spędziliśmy tam ponad dwa tygodnie (plus zwiedziliśmy Angkor Wat w Kambodży). Nasz hotel na Krabi był czterogwiazdkowy, doba: 55 zł za osobę.

Nie zdecydowaliśmy się także na opcję ze śniadaniem i dobrze, bo nie przepłaciliśmy: wokoło było mnóstwo miejsc z pysznym i tanim jedzeniem (ogromna porcja pad thai: 5-6 zł).

Zawsze też, kiedy mamy taką możliwość, wynajmujemy samochód i zwiedzamy – co chcemy i kiedy chcemy. Na Krecie na przykład docieraliśmy do miejsc, do których nie dotarlibyśmy pieszo czy komunikacją miejską.

logo
Balos na Krecie Fot. Mateusz Przyborowski / naTemat.pl

"Przy naszym hotelowym basenie nie było szans, żeby zająć leżak. No, chyba że wstalibyśmy o 5 rano. A o miejscu przy basenie dla dzieci to już w ogóle można zapomnieć. Tragedia" – opowiadał mi niedawno kolega po powrocie z wakacji w Grecji.

Na samodzielnym wypadzie takiego problemu nie ma: nawet jeśli wynajmowany przez nas dom albo mieszkanie ma basen, to i tak korzystamy z pobliskich plaż, których zazwyczaj jest na pęczki, i przy okazji poznajemy kraj, do którego wyjechaliśmy.

Kolejna sprawa: jedzenie. Nie lubię spędzać tygodnia czy dwóch, leżąc ciągle w jednym miejscu i czekając na dostawę kolejnych posiłków. "Jedzenia mieliśmy ogrom, a przecież wiadomo, że wszystkiego nie zjesz. I nie zawsze o konkretnej godzinie jesteś głodny. A po czterech dniach nie wiedzieliśmy już co wybrać, bo wszystko już nam się znudziło" – to również relacja kolegi od leżaków przy hotelowym basenie.

My na wakacjach gotujemy sami albo odwiedzamy lokalne restauracje. W godzinach, jakie są dla nas odpowiednie, bo z tym wiąże się kolejny plus: nie musimy nigdzie się spieszyć (na urlopie nie jest to wskazane!) ani organizować dnia tak, żeby zdążyć na posiłek w hotelu, który dodatkowo jest serwowany w określonych godzinach.

A jeśli już o godzinach mowa... Relacja innego kolegi, który był na all inclusive na południu Europy: "Drinki, które są w cenie, przygotowywane są z nie najlepszej jakości alkoholu. Chyba już lepiej kupić butelkę lokalnego wina i delektować się nowymi smakami. Do tego kolejki w barze jak w jakimś klubie. No i na naszych wakacjach każde napoje – alkoholowe i bezalkoholowe – serwowane były tylko do godz. 22:00".

logo

Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek

Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.

Jasne, wakacje na własną rękę wiążą się z tym, że cała organizacja wyjazdu spada na nasze barki. Ale to naprawdę wielka frajda! Wiele rzeczy można też załatwić przez internet, przejrzeć zdjęcia na Instagramie czy opinie na Google Maps.

I żeby było jasne: na takich wypadach nie tylko zwiedzamy i nie spędzamy całych dni w samochodzie. Na "plażing" również jest czas, nawet sporo czasu – w końcu to wakacje, a szczególnie kobietom zależy na pamiątce w postaci opalenizny.

A jak taki urlop wychodzi cenowo? Dziesięciodniowy pobyt w Czarnogórze (2023 rok) kosztował każdego z nas ok. 3500 zł. Do dyspozycji przez cały wyjazd mieliśmy też samochód – Toyotę Yaris Cross (koszt: 557 euro za 9 dób). Przejechaliśmy nią około 1000 km. Rok wcześniej byliśmy na Sycylii – około 3000 zł na osobę, bez auta. Jasne, na all inclusive można złapać tańsze oferty, ale nie spędzaliśmy wakacji w jednym miejscu, też dobrze zjedliśmy i leniuchowaliśmy na plażach.

Co wchodziło w skład bułgarskiego all inclusive? Nie dowiedzieliśmy się

Nie twierdzę też, że nigdy nie zdecyduję się na wakacje all inclusive, bo blisko tego było już w 2022 roku, kiedy spędzaliśmy urlop wspólnie ze znajomymi i dwójką ich kilkuletnich synów. Padło wówczas hasło: "sprawdźmy, co mają fajnego w biurach podróży". Poszliśmy do dwóch. Ustaliliśmy limit: do 3500 zł na osobę.

QUIZ: Czy znasz stolice tych państw?

logo
Quiz

1 / 8 Najpierw coś prostego. Stolica Niemiec to...

W pierwszym czuliśmy się jak intruzi i wyszliśmy stamtąd szybciej, niż weszliśmy. W drugim już miła pani zaproponowała nam – w górnym limicie – Bułgarię. Problemy były jednak dwa.

Pierwszy, mniejszy: dwa oddzielne pokoje z dostawnym łóżkiem w każdym, więc jeden z synów znajomych spałby w pokoju ze mną i żoną. Drugi problem był trochę większy: pani nie była w stanie powiedzieć(!), co wchodzi w skład bułgarskiego all inclusive. – Trzeba byłoby dowiadywać się na miejscu – usłyszeliśmy. Może gdybyśmy trafili na lepsze biuro podróży...

Zrezygnowaliśmy z all inclusive i spędziliśmy 7 dni na Sycylii. Na własną rękę. Blisko 100 km "w nogach", spaliśmy w dwóch lokalizacjach w Katanii, a większe mieszkanie, które wynajęliśmy na Bookingu, miało powierzchnię ponad 90 m2, dwie łazienki, 3 dwuosobowe pokoje, salon z wyposażoną kuchnią i balkon.

logo
Taormina, Sycylia. W tle Etna Fot. Mateusz Przyborowski / naTemat.pl

Rozumiem jednak, że są ludzie, którzy mają zupełnie inne preferencje. Ciągła praca, czasami na kilka etatów, dom, dzieci. I w końcu nadchodzi ten krótki okres w roku, że aż się chce, by w końcu ktoś zrobił za nas wszystko. Żeby maluchami zajęli się hotelowi animatorzy, a dorośli mieli czas na nicnierobienie.

Najważniejsze jednak, żeby na urlopie – czy to na all inclusive, czy na własną rękę, w kamperze czy pod namiotem – dobrze naładować baterie!