Kampania wyborcza trwa w najlepsze. Podczas gdy jedni kandydaci zaliczają spektakularne wpadki, inni próbują zabiegać o głosy jak największej liczby wyborców. To właśnie do nich zwrócił się Donald Tusk. Wskazał jasno, że w czerwcu trzeba będzie wybrać między Europą albo Rosją.
Frekwencja w tegorocznych wyborach do PE może być kwestią niezwykle istotną. Jak pokazał najnowszy sondaż IBRiS, może w nich wziąć nawet 56 proc. uprawionych. Jak na polskie standardy to naprawdę dobry wynik, jednak nadal blisko połowa z nas nie jest zainteresowana przyszłością Unii Europejskiej i Polski.
Właśnie do tych, którzy nie chcą udać się do urn 9 czerwca, zwrócił się Donald Tusk. Jego zdaniem niegłosujący będą największymi przegranymi. "Nie idziesz na wybory, bo się zmęczyłeś? Bo wkurzył Cię ten czy inny minister? Pamiętaj: to wyborcy wygrywają i przegrywają wybory" – podkreślił premier.
Dodał również, że w tym roku wybór może być między Europą a Rosją. "Głosują za czymś, nie za kimś. Na przykład za Europą albo za Rosją. Nie głosujesz – przegrywasz SWOJĄ walkę, nie czyjąś. Walkowerem" – podkreślił Donald Tusk.
W ramach cyklu #TYLKONATEMAT o rosnących w siłę eurosceptykach mówił wieloletni komisarz UE, a dziś europoseł Janusz Lewandowski. – W wielu państwach członkowskich UE czerwcowe wybory do PE mogą wygrać formacje eurosceptyczne. Mowa tu o Austrii, Belgi, Czechach, Francji, Węgrzech, Włoszech, Słowacji i Holandii – podkreślił na łamach naTemat.
Dodał również, że woli nie brać pod uwagę scenariusza, w którym to właśnie przeciwnicy Wspólnoty wygrają wybory.
– Wolałbym, żeby tak się losy europarlamentu nie potoczyły. Zwłaszcza w czasach niespokojnych, gdy my mamy więcej powodów, żeby być razem, więcej powodów, żeby upatrywać bezpieczeństwa w sile 27 krajów, a nie zmagać się ze wszystkim w pojedynkę. Sądzę, iż jednak większość europejskich wyborców ma tego świadomość i zagłosują tak, że tym trzonem w PE pozostaną siły opowiadające się za integracją – podkreślał Lewandowski.
O czerwcowych wyborach, a zwłaszcza o kandydatach PiS, wypowiedział się niedawno także Jarosław Kaczyński. Przyznał on, że na jego listach znaleźli się "jednorazowi żołnierze".
– Przyjechałem tu i będę również w innych miejscach, żeby to powiedzieć. Trzeba naprawdę rzucić do walki ludzi najbardziej doświadczonych, a mianowicie żołnierzy wojsk jednorazowego przeznaczenia – mówił podczas spotkania z wyborcami w Siedlcach prezes PiS. Z tego okręgu na listach partii startują m.in. Adam Bielan i Jacek Kurski.
Czytaj także: https://natemat.pl/554975,monika-rosa-z-ko-wprost-o-dudzie-i-pis-poszlo-o-slazakow-i-prawa-kobietCo prezes miał na myśli, używając takiego określenia? Wyjaśnił, że "jednorazowe wojska" są niczym kutry torpedowe i rakietowe, czy wojska spadochronowe, z których korzysta się tylko raz.