Tak Polacy widzą Turcję po wakacjach. Zapytaliśmy o doświadczenia na all inclusive
redakcja naTemat
17 maja 2024, 12:02·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 maja 2024, 12:02
Turcja to od wielu lat jeden z kierunków, który dla Polaków jest niemal pierwszym wyborem, jeśli chodzi o letnie urlopy. W większości przypadków nasi rodacy chwalą sobie te wyjazdy – m.in. gościnność Turków i piękno tego kraju. Ale czasem zdarzają się także niemiłe doświadczenia. Kilka osób podzieliło się z nami wspomnieniami z wyjazdów, których w przyszłości woleliby uniknąć. Generalnie jednak Polacy nie widzą wielu wad tego kraju, jeśli chodzi o wyjazdy na wakacje.
Reklama.
Reklama.
Polacy od lat chętnie podróżują w rejon Riwiery Tureckiej. Najpopularniejszymi miejscami są Antalya, Alanya, Kemer, czy antyczne Side. Sporo osób szuka też odpoczynku nad Morzem Egejskim. Tam niemałym zainteresowaniem cieszy się Bodrum w południowo-zachodniej części Turcji.
W większości przypadków nasi rodacy pytani o negatywne wrażenie, doświadczenia czy historie z tych wyprawnie mają takowych. Chwalą piękne krajobrazy, świetną pogodę, smaczne jedzenie i gościnność Turków.
Tak Polacy widzą Turcję po wakacjach – doświadczenia z all inclusive
"Mam tylko dobre doświadczenia w Turcji. Spędziłam tam świetny czas", Turcja to mój ulubiony kierunek. Za każdym razem brakuje mi czasu, aby wszystko zobaczyć", "Uwielbiam tam jeździć od lat i zawsze chętnie wracam". "Byłam już cztery razy i planują kolejny wyjazd" – takie komentarze przeważają na grupach, które skupiają sympatyków Turcji. Są ich tysiące i rzadko można znaleźć coś naprawdę negatywnego.
Są jednak osoby, które przeżyły w Turcji stresujące chwile, odbiegające nieco od ich wyobrażeń o urlopie. Niektóre kobiety zwracają na przykład uwagę na pewną nachalność niektórych tureckich mężczyzn wobec Europejek.
Takie wrażenia z Turcji przywiozła ze sobą pani Klara, która również wypoczywała w Turcji. – Dwa lata temu kupiłam w dobrej cenie tydzień na Riwierze Tureckiej. Miałam hotel z super widokiem, jedzenie all inclusive, dużo siedziałam plaży i pokazywałam to na Instagramie. W social mediach mam od lat konto, znajomych i jak każdy coś lubię dodać – pochwaliła się w pierwszych słowach swoim urlopem.
Kobieta nie miała jednak ustawionych mediów społecznościowych w opcji tylko dla znajomych, więc zaczęła dostawać szybko dziwne wiadomości, kiedy oznaczyła jakiś swój post w konkretnej lokalizacji.
– Na tych wakacjach dostawałam wiele dziwnych wiadomości od Turków. Pisali mi, że jestem piękna, czy chciałabym się poznać i umówić oraz inne historie – niektóre bardzo bezpośrednie. Byłam zdziwiona, bo to często byli mężczyźni z żonami, rodzinami na zdjęciach, a nie single – opowiedziała. – Mnie to mocno zniesmaczyło – dodała.
Problemy Polek i Polaków na wakacjach all inclusive w Turcji to jednak często po prostu przykre historie, które przytrafiły się naszym rodakom w tym kraju, ale również dobrze mogły gdzieś indziej.
Drobne problemy Polaków podczas wakacji w Turcji
Takie doświadczenie ma na przykład pan Adam, który odpoczywał w zeszłym roku w Alanyi wraz z partnerką. Mężczyzna padł tam ofiarą drobnej kradzieży. – Rozłożyliśmy ręczniki i nasze rzeczy. Jak zwykle telefon i zegarek schowałem w środku torby na "plażowe szpargały" i poszliśmy do morza – opowiedział nam pan Adam.
Po powrocie zauważył, że torba plażowa jest przesunięta, a kiedy sięgnął po telefon, zdał sobie sprawę, że zniknęły zegarek i kosmetyczka jego partnerki. W niej nie było nic wartościowego.
Od obsługi hotelu Polak usłyszał, że miejsce jest pełne turystów i niestety mogą zdarzyć się kradzieże. Policji w to nie mieszali, gdyż jak stwierdził pan Adam "ostatecznego nic wielkiego się nie stało". – To był tylko zegarek, a taka sytuacja mogła spotkać mnie w dowolnym miejscu – podsumował.
Dość typowe, aczkolwiek nieprzyjemne doświadczenie z Turcji ma również pani Ewa. Kobieta wprawdzie pojechała na wyjazd all inclusive z partnerem, ale lubią oni odwiedzić przy okazji mniej uczęszczane miejsca w okolicy, a nie tylko leżeć nad basenem z drinkiem.
Z jej relacji wynika, że pewnego wieczoru udali się do mniej turystycznej części Bodrum (miasto nad Morzem Egejskim). Tam zdecydowali się iść do jednej z knajpek na kolację. Pani Ewa nie pamięta nazwy potrawy, którą jadła, ale wszystko wydawałoby się być z nią w porządku.
– Następnego ranka obudziłam się z bólem brzucha. Początkowo myślałam, że to tylko chwilowe dolegliwości, więc postanowiłam zignorować ból, wziąć tabletkę i kontynuować wakacje – wspomina. Nie było jednak lepiej, a do dolegliwości doszła też gorączka.
– Nie było wyboru. Trzeba było poszukać lekarza. Na szczęście w Bodrum jest szpital – powiedziała. Teraz śmieje się, że był to trochę fałszywy alarm, bo lekarz zalecił odpoczynek, picie dużej ilości wody i przepisał jakieś lekarstwo. – Trzy dni z tego wyjazdu spędziłam w pokoju w hotelu. Przynajmniej nadrobiłam braki w lekturze – podsumowała.
W ojczyźnie Kemala Atatürka – chyba trochę jak wszędzie na świecie – trzeba uważać także na taksówkarzy, o czym przekonała się pani Marta. Kobieta przeżyła spięcie z kierowcą taksówki, kiedy postanowiła wraz z mężem podjechać kawałek pomiędzy miejscowościami na Riwierze Tureckiej.
Fot. Marek MIS/East News
– Taksówkarz wziął pieniądze, a następnie powiedział, że nie zapłaciliście mu 200 lir (to jakieś 25 zł) i że to był banknot 10 lir – zaczęła opowiadać. Pani Marta zarzeka się, że policzyli pieniądze trzy razy, zanim mu je dali. – To było dość zaskakujące, że tak szybko podmienił banknot – dziwi się kobieta. Dla świętego spokoju zapłacili mu jeszcze raz.