nt_logo

NATO ochroni niebo nad Ukrainą? Niemcy rozważają bezprecedensowe rozwiązanie

Jakub Noch

18 maja 2024, 12:21 · 3 minuty czytania
Czy niedługo zniknie kolejna z tzw. czerwonych linii, które w sprawie wojny w Ukrainie wyznaczyło sobie NATO? W Niemczech coraz głośniej mówi się o tym, aby należące do Sojuszu Północnoatlantyckiego systemy obrony przeciwlotniczej ochroniły ukraińskie niebo. Ważną rolę w tym projekcie musiałaby odegrać między innymi Polska.


NATO ochroni niebo nad Ukrainą? Niemcy rozważają bezprecedensowe rozwiązanie

Jakub Noch
18 maja 2024, 12:21 • 1 minuta czytania
Czy niedługo zniknie kolejna z tzw. czerwonych linii, które w sprawie wojny w Ukrainie wyznaczyło sobie NATO? W Niemczech coraz głośniej mówi się o tym, aby należące do Sojuszu Północnoatlantyckiego systemy obrony przeciwlotniczej ochroniły ukraińskie niebo. Ważną rolę w tym projekcie musiałaby odegrać między innymi Polska.
Posłowie niemieckiej SPD proponują ochronę nieba nad Ukrainą systemami rozstawionymi na wschodniej granicy NATO. Fot. INA FASSBENDER / AFP / East News

W Niemczech poszukiwane są skuteczne sposoby na rozwiązanie problemu z potężnymi brakami w obronie przeciwlotniczej Ukrainy. W świetle nasilającej się ofensywy rosyjskiej posłowie rządzącej RFN socjaldemokratycznej partii SPD zgłosili pomysł, który zakłada relatywnie szybkie użycie NATO-wskich systemów OPL bez konieczności przekazywania ich Siłom Zbrojnym Ukrainy.


Niemcy a wojna w Ukrainie: Posłowie SPD proponują bezprecedensowe rozwiązanie

– Uważam, że w obecnej sytuacji konieczne i odpowiedzialne jest rozmieszczenie niemieckich oddziałów rakiet przeciwlotniczych na terytorium NATO przy granicy z Ukrainą w celu ochrony przestrzeni powietrznej nad zachodnią częścią tego kraju, na przykład za pomocą systemów Patriot – stwierdził cytowany przez "Der Spiegel" Joe Weingarten, który w partii kanclerza Olafa Scholza odpowiada za kwestie obronności.

Jak zauważył wpływowy członek Bundestagu, taka sytuacja zapewniłaby Ukrainie wydatne wsparcie, a zarazem nie zmuszała żołnierzy Sojuszu Północnoatlantyckiego do stacjonowania bezpośrednio na terytorium objętym wojną. – Musimy promować takie wsparcie i uczestnictwo u bezpośrednich sąsiadów Ukrainy, zwłaszcza w Polsce, na Słowacji i Węgrzech – dodał Weingarten.

Wtórował mu inny ważny członek SPD – odpowiedzialny za sprawy budżetowe Andreas Schwarz. W rozmowie z hamburskim tygodnikiem ocenił on, iż trzeba działać właśnie w zakresie wsparcia obrony przeciwlotniczej, bo ona jest dziś "piętą achillesową ukraińskiej armii". – Brakuje systemów obrony i rakiet, które chroniłyby ważną infrastrukturę i ludzi – alarmował.

Wprowadzenie niemieckiego pomysłu w życie oznaczałoby sytuację nieco podobną do tej, gdy należące do Bundeswehry baterie Patriot wzmacniały ochronę polskiego nieba przed powtórką z tragedii w Przewodowie. Różnica polegałaby jednak na tym, że teraz niemieccy żołnierze celowaliby do rosyjskich rakiet i dronów znajdujących się daleko w głąb Ukrainy.

Niemiecki plan nie zadziała bez sojuszników ze wschodniej flanki. A tu jest problem...

Jak informowaliśmy w naTemat.pl, kiedy na początku roku prezydent Francji Emmanuel Macron zaczął rozważać wkroczenie zachodnich wojsk do Ukrainy, rząd w Warszawie odniósł się do tego pomysłu sceptycznie. – Polska nie przewiduje wysłania swoich oddziałów – stwierdził stanowczo premier Donald Tusk.

A co z rozwiązaniem pośrednim i ochroną ukraińskiego nieba z NATO-wskiej ziemi? Przed tym scenariuszem już kilka tygodni temu przestrzegał były inspektor Sił Powietrznych gen. bryg. rezerwy Tomasz Drewniak.

– Technicznie jest to wykonalne, natomiast jeżeli chodzi o aspekty militarne i polityczne, na razie sobie nie wyobrażam sytuacji, w której NATO – bo tak naprawdę mówimy o Sojuszu – rozciągnie parasol nad Ukrainą. To by oznaczało włączenie się NATO do wojny, bo pierwsze zestrzelenie rosyjskiego samolotu czy jakiegokolwiek aparatu latającego automatycznie włącza NATO do wojny – wyjaśnił w rozmowie z Defence24.pl.

Wątpliwa jest też pozytywna reakcja ze strony innych państw Sojuszu graniczących z Ukrainą. Na Węgrzech rząd Viktora Orbána prezentuje linię wręcz prorosyjską. Natomiast nowe władze Słowacji opowiadają się za "pokojem za wszelką cenę", co również oznacza sprzeciw wobec wszelkich bardziej zdecydowanych działań Zachodu.

Czytaj także: https://natemat.pl/554885,zelazna-kopula-ochroni-polske-mocna-zapowiedz-tuska-na-ekg-w-katowicach