– Europa będzie bezpieczna pod warunkiem, że bezpieczne będzie niebo nad Europą. Pokazała to choćby wojna na Bliskim Wschodzie czy trwająca z tragicznymi efektami wojna w Ukrainie. Bezpieczne niebo musi stać się także projektem europejskim – oznajmił premier Donald Tusk podczas przemówienia wygłoszonego na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W ten sposób szef rządu odniósł się oczywiście do dyskusji nad przystąpieniem Polski do projektu European Sky Shield Initiative, czyli tzw. Żelaznej Kopuły dla Europy. Mowa o nowym systemie obrony przeciwlotniczej zakładającym wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań izraelskich i niemieckich oraz sprawdzonej na polu walki broni amerykańskiej.
– Niebo nad Europą nie będzie bezpieczne, jeśli będzie się o tym dyskutować w konkurencyjnych formatach czy na sesjach naukowych – podkreślił wymownie Donald Tusk. – Finansowy wysiłek Europy na budowę kopuły wydaje się rzeczą oczywistą – mówił premier podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Wcześniej w podobnym tonie w śląskiej stolicy wypowiedziała się przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. – Musimy zrobić wszystko, aby Europa miała wystarczającą ilość materiałów, ale także przewagę technologiczną. Oznacza to niejako turbodoładowanie naszego przemysłu obronnego przez najbliższe pięć lat – stwierdziła.
– Europa musi wydawać więcej na przemysł obronny, wydawać lepiej i wydawać środki unijne. Pomyślmy o prawdziwie europejskim systemie obrony powietrznej, gdzie będziemy mogli połączyć naszą wiedzę i możliwości! Potrzebny jest nam świetnie prosperujący europejski sektor obronny – przekonywała wieloletnia szefowa niemieckiego resortu obrony.
Żelazna Kopuła dla Europy. Wyjaśniamy, o co chodzi w projekcie European Sky Shield Initiative
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, choć kanclerz Niemiec Olaf Scholz projekt ten zainicjował już kilka miesięcy po wybuchu wojny w Ukrainie, a prace konsekwentnie postępowały, długo o European Sky Shield Initiative było dość cicho. Większego rozgłosu projekt ESSI nabrał dopiero po niedawnym ataku Iranu na Izrael, który przypomniał o znaczeniu systemów popularnie zwanych Żelazną Kopułą.
Nagrania dowodzące niesamowitej sprawności i skuteczności izraelskiej machiny obronnej wywołały poruszenie na całym świecie. A to sprawiło, że w RFN przypomniano, iż wkrótce skalibrowany na europejskie potrzeby system Arrow-3 zacznie chronić niemieckie niebo. W listopadzie ubiegłego roku Bundeswehra zawarła w tej sprawie wartą 3,6 mld euro umowę z Israel Aerospace Industries i Boeingiem.
Od początku rząd Scholza wspominał, że nowoczesną obronę przeciwlotniczą jest gotowy rozszerzyć daleko poza granice Niemiec. Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości szybko tę ofertę odrzuciła, ale inne państwa w październiku 2022 roku sygnowały deklarację, która stała się kamieniem węgielnym projektu European Sky Shield Initiative.
Państwami założycielskimi ESSI obok Niemiec stały się: Belgia, Bułgaria, Czechy, Estonia, Finlandia, Węgry, Litwa, Łotwa, Holandia, Norwegia, Słowacja, Słowenia, Rumunia oraz Wielka Brytania. W 2023 roku dołączyły do nich Dania i Szwecja. Kilka tygodni temu do ESSI przystąpiły Grecja oraz Turcja, na finiszu jest akcesja tradycyjnie neutralnej militarnie Szwajcarii, zainteresowanie wyraziła także Austria.
QUIZ: Najlepszy wynik zrobią pewnie eurosceptycy. Sprawdź, co naprawdę wiesz o UE
Na mapie Europy sytuacja wygląda zatem w ten sposób, że Polska to jedyne "państwo frontowe", które jest poza European Sky Shield Initiative. Nic więc dziwnego, że przy okazji kwietniowej wizyty premierki Danii Mette Frederiksen w Warszawie padło pytanie o przyłączenie do ESSI także kraju nad Wisłą.
Premier Donald Tusk odpowiedział pozytywnie, ale natychmiast konsternację ten pomysł wywołał po stronie prezydenta Andrzeja Dudy. Zwierzchnik Sił Zbrojnych pytany o możliwość udziału w ESSI obruszył się, że to "niemiecki projekt biznesowy" i zasugerował, iż Polakom wystarczą systemy oparte o amerykańskie rakiety Patriot.
– Ja sobie nie wyobrażam, żebyśmy mieli porzucić ten projekt, który od lat budujemy – oparty o system Wisła, rakiety Patriot, które są w tej chwili w trakcie dostaw do Polski, o system Pilica, który jest właściwie gotowy – i nagle wejść do nowego systemu – mówił Duda.
Sprawa zrobiła się na tyle gorąca, że premier postanowił głowę państwa publicznie uspokoić. – Nikt nie mówi o rezygnacji z dotychczasowych programów – zapewnił Tusk. Szef rządu wyjaśnił, iż przystąpienie do ESSI byłoby jedynie rozwinięciem aktualnej ochrony.
ESSI, czyli połączenie sił Arrow-3, IRIS-T i Patriotów
O co więc dokładnie chodzi? European Sky Shield Initiative zakłada pokrycie znacznej części Europy wielowarstwową obroną przeciwlotniczą. Za daleki zasięg (odległość pozioma ponad 50 km i wysokość do 35000 m) odpowiadać ma wspomniany już izraelski system Arrow-3.
Obronę średniego zasięgu (od 15 do 50 km i maksymalnie do 25000 m) mają zapewnić amerykańskie MIM-104 Patriot, a zagrożenie na krótkim zasięgu (do 15 km i 6000 m) będzie neutralizowane głównie przy użyciu niemieckich zestawów IRIS-T. W przypadku Niemiec wspomina się też o wykorzystaniu pojazdów Skyranger 35 do obrony bardzo krótkiego zasięgu.
"Napastnicza wojna Rosji przeciwko Ukrainie uwypukliła znaczenie wszechstronnych zdolności obronnych wobec pełnego spektrum zagrożeń militarnych. Rosja szeroko wykorzystuje w Ukrainie systemy bezzałogowe oraz pociski balistyczne, manewrujące i hipersoniczne. Pokazuje to, jak ważna jest skuteczna obrona powietrzna, aby móc przeciwdziałać możliwym zagrożeniom" – wyjaśniało niemieckie ministerstwo obrony.
Resort Borisa Pistoriusa podkreśla, że przy decyzjach o zakupie radarów, wyrzutni i pocisków w ramach ESSI brane będzie pod uwagę to, jakie potrzeby ma dane państwo. W ocenie niemieckich władz nowa formuła współdziałania znacząco zwiększy interoperacyjność w ramach NATO.
"Jeśli chodzi o finansowanie, współpraca ma również pozytywny wpływ: wspólne zamówienia obniżają koszty, ponieważ systemy obronne można zamawiać w większych liczbach. Wspólne koncepcje logistyczne, a także wspólne naprawy i konserwacja materiałów też mogą obniżyć koszty operacyjne" – zauważono w Berlinie.
Należy poszerzyć istniejące zdolności i wypełnić w nich luki. Aby osiągnąć ten cel tak szybko i skutecznie, jak to tylko możliwe, dotychczas siły połączyło 19 krajów. Chcą one wspólnie nabyć, użytkować i utrzymywać odpowiednie systemy.