W środowe przedpołudnie Władysław Kosiniak-Kamysz wygłosił w Sejmie informację ws. stanu bezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej. Podczas obszernego wystąpienia kierujący MON wicepremier mówił nie tylko o planach wzmocnienia armii oraz konieczności dodatkowego zabezpieczenia granicy z Rosją i Białorusią, ale wspomniał też, co czeka osoby, które zdecydują się na zdradę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Będziemy walczyć ze wszystkimi zdrajcami narodu i państwa polskiego, którzy wybrali inną drogę niż służba ojczyźnie! Państwo polskie jest silne wobec tych, którzy zagrażają jego bezpieczeństwu, pokazuje swoją siłę wobec tych, którzy je zdradzają – oznajmił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Kosiniak-Kamysz: Państwo nie spocznie, dopóki nie wykona nakazu aresztowania wobec zdrajców
– Nie ma miejsca na litość i nie ma miejsca na jakiekolwiek taryfy ulgowe dla tych, którzy wybrali drogę na Wschód. Będziemy tego dochodzić z całą stanowczością! Będziemy używać wszystkich instrumentów i państwo polskie nie spocznie, dopóki nie wykona nakazu aresztowania wobec osób, które zdradziły naszą ojczyznę – zapowiedział wicepremier i minister obrony narodowej.
Na wstępie przedstawionej przed Sejmem informacji w sprawie stanu bezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej Kosiniak-Kamysz ocenił, iż znajdujemy się "w obliczu największych zagrożeń dla suwerennej Polski od czasu zakończenia II wojny światowej".
– Bezpieczeństwo jest nie tylko naszą racją stanu, odpowiedzialnością historyczną, wyzwaniem dla przyszłych pokoleń – jest naszym największym zadaniem w tej kadencji parlamentu, jest najważniejszym zadaniem dla rządu Donald Tuska – stwierdził.
Zgodnie z przewidywaniami, podczas wystąpienia przed parlamentarzystami szef MON najwięcej uwagi poświęcił kwestiom wzmocnienia potencjału Wojska Polskiego oraz konieczności rozbudowy zabezpieczeń na granicy wschodniej.
Informacja ws. stanu bezpieczeństwa RP. Ten rodzaj sił zbrojnych ma zapewnić Polakom bezpieczeństwo
– Nie ma budowy silnej polskiej armii bez wieloletniego planu – przekraczającego jedną czy dwie kadencje. I co do zasady, my nie jesteśmy zwolennikami zrywania kontraktów zawartych przez naszych poprzedników. Wiele rzeczy kontynuujemy i będziemy kontynuować, bo bezpieczeństwo budujemy przez lata. Część zakupów zostanie zrealizowana w 2035, czyli w kolejnych kadencjach parlamentu i przez kolejne rządy – poinformował lider Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W ramach informacji MON ws. stanu bezpieczeństwa RP dowiedzieliśmy się, że istotnym elementem modernizacji armii ma być budowa "wojsk bezzałogowych". – W polskiej armii będą setki tysięcy dronów – statków bezzałogowych powietrznych, lądowych, nawodnych i podwodnych. We wszystkich obszarach, w każdej dywizji, w każdej brygadzie, we wszystkich jednostkach i we wszystkich rodzajach sił zbrojnych będą obecne drony – obiecał Kosiniak-Kamysz.
Obranie takiego kierunku rozwoju Wojska Polskiego minister obrony narodowej tłumaczył doświadczeniami, którymi z Zachodem dzielą się sojusznicy z Ukrainy. – Musimy wyciągać wnioski z tych działań operacyjnych, które tam są i decyzja o utworzeniu wojsk bezzałogowych zmierza w tym kierunku – tłumaczył wicepremier.
– Jesteśmy po rozmowach o tym, żeby obecność wojsk dronowych była powszechna. To jest kluczowa zasada. W projekcie "Tarcza Wschód" drony i działania antydronowe będą obecne – dodał.
"Charakter działania wrogich nam państw". Szef MON ujawnia skalę problemu z nielegalną migracją
Władysław Kosiniak-Kamysz w Sejmie ujawnił też najnowsze informacje o skali presji migracyjnej, jaka wywierana jest na granicę polsko-białoruską. – Do 19 maja bieżącego roku odnotowaliśmy 14 tys. prób przekroczenia granicy. To 46 proc. więcej niż w ubiegłym roku – mówił.
Szef MON ocenił, że działania z udziałem migrantów "nabierają najwyższy wymiar zorganizowania". – Ma to już nie tylko charakter – tak jak w pierwotnej fazie – chęci uzyskania zarobku przez zorganizowane grupy, które mają zarabiać na przemycie ludzi na przesyłaniu ich i wypychaniu ich na granicę. Ma to już dzisiaj charakter bardzo mocno zorganizowany działania wrogich nam państw – usłyszeliśmy.
– Większość wiz wydawana i umożliwiająca dostanie się do Białorusi obywatelom Somalii, Afganistanu, Syrii, Jemenu czy Iranu to wizy rosyjskie. Coraz liczniejsze są zgrupowania tych osób. Służby białoruskie pomagają w ich przetransportowaniu i naszym zdaniem również w przygotowaniu do forsowania granicy polsko-białoruskiej – dodał minister.