– Byłem tak zaskoczony tym, co przeczytałem i co mówili w telewizji... Według mnie to był fajny facet. Ja nic złego o nim bym nie powiedział – czuć, że mieszkaniec Rudy Śląskiej jeszcze po kilku dniach od wybuchu głośnej afery Grzegorzem Tobiszowskim nie może wyjść ze zdziwienia. Od polityka, który miał znęcać się nad partnerką, odciął się już cały PiS. "Zszargał dobre imię Śląska, gdzie szacunek do kobiet jest wpisany w kulturowy kod regionu" – dorzuciła europosłanka PiS. Tak aferę odbierają w rodzinnych stronach europosła Tobiszowskiego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Grzegorz Tobiszowski pochodzi z Rudy Śląskiej. Tu, zanim został posłem, wiceministrem energii w rządzie PiS, a potem europosłem, był radnym miejskim i wiceprezydentem miasta.
Tu także jego żona, Dorota Tobiszowska, też kiedyś była radną i tu również zaczęła się jej kariera polityczna. W 2019 roku dostała się do Senatu, w ostatnich wyborach próbowała do Sejmu, ale bezskutecznie. Teraz jest radną sejmiku województwa śląskiego. I kandydatką PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Medialnie głośno było o nich w 2019 roku – za sprawą rozstania, pozwu rozwodowego oraz doniesień o tym, że mieli interweniować biskupi i że Tobiszowski miał 22-letniej córce płacić alimenty.
– Oboje są tu znani. Przecież ona do Senatu zrobiła u nas pierwsze miejsce! – reaguje jeden z mieszkańców Rudy Śląskiej.
Jednak dziś, gdy Grzegorz Tobiszowski został bohaterem afery opisanej przez Onet, nikt w Rudzie Śląskiej za bardzo rozmawiać o nim nie chce. Choć, jak mówi nam Monika Rosa, posłanka KO ze Śląska, w regionie temat bardzo żyje.
– Po ujawnieniu tych taśm bardzo dużo się o tym rozmawia. Takie sprawy zawsze poruszają i jest to na Śląsku temat. Szczególnie powoływanie się na wpływy budzi niesmak. To kolejny element tej przemocy, brutalności, języka, tego "wiadomo, kim ja jestem". To mieszanka, która jest skrajnie obrzydliwa – mówi naTemat.
"Ja nic złego o nim bym nie powiedział"
Przypomnijmy, serwis opisuje m.in. nagranie, które miało powstać w nocy z 13 na 14 stycznia 2024 roku, na którym polityk PiS zwraca się do obecnej partnerki m.in.: "Jesteś, k***a, uzależniona ode mnie. I ty jesteś taką szmatą". Europoseł miał też dopuścić się rękoczynów wobec Tatiany A. i wulgarnie obrażać jej dzieci. Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Zabrzu.
Ale Onet przypomniał również o sprawie z 2022 roku, gdy Tatiana A., partnerka Tobiszewskiego, została zatrzymana przez Centralne Biuro Śledcze Policji. A także o zarzutach związanych z "płatną protekcją" i o tym, że kobieta miała też powoływać się na wpływy w Kancelarii Prezydenta RP u Andrzeja Dudy, u władz samorządowych i ówczesnego wojewody lubelskiego.
Jednak w Rudzie Śląskiej bardzo trudno namówić kogokolwiek na rozmowę. Między wierszami niektórzy rzucają tylko, że kiedyś dobrze się z nim współpracowało. Albo padają uszczypliwe uwagi, że dzwonimy i mamy z góry określoną tezę.
– To są sprawy prywatne pana Tobiszowskiego. Ja go znałem tylko z dobrej strony. Nie naciągnie mnie pani na rozmowę – ucina jeden z mieszkańców.
Lokalni działacze i politycy jakby się zmówili, bez względu na opcję polityczną.
– Mnie ta sprawa nie dotyczy. Nie jestem upoważniony, żeby udzielać jakichkolwiek informacji. Ja to muszę przemyśleć. To są sprawy prywatne. Tak naprawdę to ja go nie znałem. Musiałbym się głębiej zastanowić, żeby stwierdzić, z czego jest tu znany i jakie ma zasługi – powtarzają.
Jeden z naszych rozmówców przez chwilę tylko opowiada, jak bardzo był zaskoczony: – Oczywiście, że go znałem. Jest stąd i mam z nim same dobre wspomnienia. Byłem tak zaskoczony tym, co przeczytałem i co mówili w telewizji... Według mnie to był fajny facet. Ja nic złego o nim bym nie powiedział. Myślę, że ludzie w Rudzie dobrze go wspominają.
Ale zaraz wchodzi w refleksje, że różne rzeczy dzieją się w domach i tego nie widać: – Tak się dzieje w życiu. Czy to PiS, czy PO nie ma znaczenia. To tylko człowiek.
"Zhańbił PiS i zszargał dobre imię Śląska"
Grzegorz Tobiszowski szybko został zawieszony w prawach członka partii. Szef partyjnej dyscypliny, prof. Karol Karski ogłosił już, że podpisał wniosek o wykluczenie go z partii. Już wcześniej wiadomo było również, że Tobiszowski nie wystartuje w nadchodzących wyborach do PE.
– Zero zaskoczenia. Po czymś takim trudno byłoby go bronić – reaguje Łukasz Borkowski, szef rady miejskiej w Katowicach, z KO.
Ale dodatkowo – dla wielu to szok – europosłanka PiS, obok której spędził ostatnie lata w Brukseli, jeszcze bardziej go dobiła.
"Zhańbił PiS i zszargał dobre imię Śląska, gdzie szacunek do kobiet jest wpisany w kulturowy kod regionu. Jako kobiecie, Ślązaczce i politykowi PiS jest mi za niego wstyd. Dla takich ludzi, w życiu publicznym nie może być miejsca" – napisała Izabela Kloc w oświadczeniu, które obiegło media.
Na swoim profilu na Facebooku europosłanka Kloc przedstawia się jako "Ambasador śląskich spraw w Europie".
Teraz oświadczyła, że swoim zachowaniem Grzegorz Tobiszowski przekroczył wszelkie granice przyzwoitości.
Napisała też, że jego agresywna postawa wobec kobiet była tematem tabu, a "o jego zachowaniu wobec regionalnych polityków, samorządowców, dziennikarzy i prezesów spółek, w czasach kiedy był śląskim baronem węglowym, można napisać całą książkę".
Oboje razem startowali do PE w 2019 roku. Dzieliło ich jedno miejsce.
– Takie coś od polityczki PiS? – pyta z niedowierzaniem jeden z rozmówców. On nawet jako przeciwnik polityczny nie daje się wciągnąć na rozmowę o Tobiszowskim.
"Chluby regionowi to nie przysparza"
Czy na Śląsku czują, że europoseł zszargał ich dobre imię? I czy jakiś inny jest tam szacunek dla kobiet niż w reszcie kraju?
– Jeśli czyta się o Śląsku w takim kontekście, to chluby regionowi to nie przysparza – mówi Łukasz Borkowski.
Ale zaraz dodaje: – Myślę, że kwestia szacunku do kobiet jest istotna nie tylko na Śląsku, ale w ogóle. Przede wszystkim jednak skrzywdził konkretne, bliskie mu osoby. I to im w tej sytuacji należy współczuć, bo najważniejsze jest ich dobro. Przykro się czyta i słucha o takich sprawach.
Posłanka Monika Rosa przypomina, że w tradycyjnej, śląskiej rodzinie, pozycja kobiety zawsze była silna.
– Choć była to często osoba niepracująca, to jednak zawsze trzymała rodzinę w garści. I ten archetyp kobiety Ślązaczki jest pewnie silnie wdrukowany w takie stare myślenie o śląskim społeczeństwie. Ale niezależnie od tego, czy jesteśmy Ślązakami, Polakami, czy Kaszubami, to ten szacunek do kobiet powinien być – podkreśla.
I tu bezlitośnie wytyka działania rządu PiS.
– Doceniam słowa o tym, że zhańbił polską ziemię, że powinien być szacunek dla kobiet. Ale chciałabym to też widzieć w praktycznym działaniu ze strony PiS – mówi.
– Z jednej strony mamy słowa, a z drugiej działania. Przemoc jest zawsze zła. Powinniśmy ją potępiać do ziemi. A na politykach ciąży szczególna, podwójna odpowiedzialność, ponieważ oni także tworzą prawo i system, który ma przemocy przeciwdziałać i pomagać osobom, które jej doświadczają – mówi Monika Rosa.
Jak kojarzy śląską twarz Grzegorza Tobiszowskiego?
– Niegdyś z pewnością polityk wpływowy. Bardzo zaangażowany w kwestie górnictwa, choć ostatecznie niewiele konkretów dla niego z tego zaangażowania wynikało. Zawsze był uśmiechnięty, niezależnie od sytuacji. Nigdy nie widziałam go nieradosnego. Zawsze był otwartą osobą. Natomiast te taśmy pokazały oblicze, którego ja nie znałam i którego wolałabym nigdy nie poznawać – odpowiada posłanka.
Dodaje: – Nie spodziewałam się tego. Takie sytuacje zawsze zaskakują. Od nas w tych kwestiach oczekuje się więcej. Mamy akt potępienia ze strony posłów i posłanek PiS, ale zastanawiam, czy naprawdę nikt o tym nie wiedział, czy starano się ten temat przemilczeć. Mam nadzieję, że nikt nie wiedział, chociaż mam pewne wątpliwości.
"Jeden z najaktywniejszych polityków woj. śląskiego"
Grzegorz Tobiszowski to Śląsk. Na jego stronie internetowej wita napis: "Jeden z najaktywniejszych polityków woj. śląskiego. Wieloletni parlamentarzysta i samorządowiec. Od 2019 roku poseł do Parlamentu Europejskiego, mocno zaangażowany w pracę na rzecz kraju i regionu".
Pytanie wywołuje podobne reakcje jak to o aferę z jego udziałem.
– Ja nie jestem członkiem PiS, nie rozumiem, dlaczego pani do mnie dzwoni. Nie przyglądałem się jego działalności. Część znam, ale nie czuję się kompetentny, żeby się wypowiadać – rzuca lokalny działacz z Rudy Śląskiej.
– Przez 8 lat firmował wszystkie działania PiS, wspierał politykę tego rządu, która była jednoznacznie szkodliwa dla Polski i dla regionu. Był jednym z regionalnych liderów PiS. I niestety, ma swój niechlubny udział w tej polityce zła, która towarzyszyła nam przez ostatnie 8 lat – podsumowuje Łukasz Borkowski.
A na razie widzę, że Fundusz Sprawiedliwości był przeznaczany dla kumpli i kolesi, a nie na pomoc, dla osób, które doświadczają przemocy domowej. Widzę, że Beata Szydło przyklaskiwała, kiedy w Zakopanem nie stworzono programu przeciwdziałania przemocy domowej. Widzę też, że w Polsce ograniczono nasze prawa, jeśli chodzi o dostęp do aborcji i antykoncepcji. I widzę przemoc, która była na ulicach, kiedy kobiety wychodziły sprzeciwiać się drakońskiemu prawu.