Prezes Prawa i Sprawiedliwości niestrudzenie prowadzi kampanijną ofensywę przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, ale robi to niestety "w swoim stylu". Podczas ostatniego wywiadu udzielonego Telewizji Republika Jarosław Kaczyński przedstawił wizję świata, w której... niewiele zgadza się z otaczającą nas rzeczywistością.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W środowy wieczór 29 maja prezes Prawa i Sprawiedliwościpojawił się w programie "Gość Dzisiaj" na antenie Telewizji Republika, aby z Danutą Holecką porozmawiać przede wszystkim o bezpieczeństwie Polski oraz zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego. – Społeczeństwo jest zaniepokojone sytuacją na granicy wschodniej i w ogóle sytuacją geopolityczną, zagrożeniem wojną – mówił Jarosław Kaczyński.
Były wicepremier ds. bezpieczeństwa w tym kontekście zadeklarował nawet, że jeśli przekona go "aspekt merytoryczny" planów rząduDonalda Tuska, to jest gotów rozważyć polityczne zawieszenie broni w kwestiach bezpieczeństwa. – Oczywiście wtedy będziemy to popierać, być może będziemy proponowali jakieś korekty, coś będziemy krytykowali, ale będziemy popierać – stwierdził.
Niemcy za plecami Tuska, a Putin za plecami Niemców, czyli witaj w świecie prezesa PiS
Jednak po kilku chwilach prezes Kaczyński nie powstrzymał się od niezbyt wysublimowanego ataku na obecną władzę, a przy okazji kluczowych sojuszników Polski z Zachodu. – Platforma Obywatelska to jest partia, która reprezentuje niemieckie interesy, nie polskie, a w niemieckim interesie jest także współpraca z Rosją! – wypalił do Holeckiej.
Gdy szef największej partii opozycyjnej opowiada takie historie, warto przypomnieć, jak wygląda otaczająca nas rzeczywistość...
PO tak realizuje niemieckie interesy, że za Odrą... narzekają
Jeśli politycy PO naprawdę są realizatorami interesów niemieckich, muszą wykazywać się w tym wyjątkową nieudolnością. Jak przecież wielokrotnie w naTemat.pl wspominaliśmy, ekipa Donalda Tuska po zachodniej stronie Odry wcale nie jest specjalnie chwalona.
Niemcy narzekają między innymi na fakt, iż Komisja Europejska od procedur zmierzających do ukarania Polski za łamanie zasad praworządności odstąpiła jedynie "na ładne oczy" premiera. Ostatnimi czasy w Berlinie najgłośniej jest jednak o tym, że Donald Tusk sprzeciwia się wprowadzeniu w życie tzw. paktu migracyjnego i robi to nawet ostrzej, niż wcześniej Mateusz Morawiecki.
Niech ktoś przetłumaczy Kaczyńskiemu, co oznacza "Zeitenwende"
Jeszcze bardziej odrealniona zdaje się być jednak ocena Jarosława Kaczyńskiego, iż "w niemieckim interesie jest współpraca z Rosją". To oczywiście prawda, że przez dekady kolejne rządy federalne utrzymywały zażyłe stosunki gospodarcze z Kremlem, szczególnie w dziedzinie energetyki. Prawdą jest jednak i to, że po 24 lutego 2022 roku nastąpiło tzw. "Zeitenwende", czyli punkt zwrotny w niemieckiej polityce zagranicznej i obronnej.
– Zawsze mówiłem, że Rosja nie może wygrać tej wojny. I szybko stało się jasne, że to nie będzie krótka wojna. Będziemy musieli dostarczać Ukrainie broń i amunicję przez długi czas – takim głosem mówi dzisiaj kanclerz Olaf Scholz. A prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nawet co kilka dni dziękuje Niemcom za "przywództwo w krytycznym momencie".
Te wylewne podziękowania nikogo już na świecie nie dziwią, bo Niemcy od dawna zajmują drugą pozycję – zaraz za USA – w rankingu państw najhojniej wspierających Ukraińców w walce z rosyjskim najeźdźcą.
Według Ukraine Support Tracker, RFN wyłożyła już 10 mld euro na pomoc militarną, 3,05 mld na działania humanitarne oraz 1,41 mld na wsparcie finansowe Kijowa. Z niemieckiego budżetu pochodzi też lwia część z 30 mld euro, jakimi Ukraińców wsparła Unia Europejska.