nt_logo

Na All Inclusive wzięli walizkę pełną jedzenia. Polecieli z własnym grillem, bekonem i kiełbasą

Piotr Brzózka

30 maja 2024, 12:13 · 2 minuty czytania
Zaufać hotelowej kuchni? Nigdy więcej. Dlatego właśnie para Brytyjczyków na kolejne wakacje All Inclusive wybrała się z walizką pełną własnych produktów spożywczych. W wypchanym po brzegi bagażu, oprócz kilkudziesięciu paczek chipsów, kiełbas i gotowych zup, znalazło się miejsce nawet dla grilla. A wszystko to z miłości do... dobrej angielskiej kuchni. Trudno w to uwierzyć? No to przeczytajcie.


Na All Inclusive wzięli walizkę pełną jedzenia. Polecieli z własnym grillem, bekonem i kiełbasą

Piotr Brzózka
30 maja 2024, 12:13 • 1 minuta czytania
Zaufać hotelowej kuchni? Nigdy więcej. Dlatego właśnie para Brytyjczyków na kolejne wakacje All Inclusive wybrała się z walizką pełną własnych produktów spożywczych. W wypchanym po brzegi bagażu, oprócz kilkudziesięciu paczek chipsów, kiełbas i gotowych zup, znalazło się miejsce nawet dla grilla. A wszystko to z miłości do... dobrej angielskiej kuchni. Trudno w to uwierzyć? No to przeczytajcie.
Na All Inclusive wzięli walizkę pełną jedzenia. Zabrali bekon i kiełbaski Fot. Adam Staskiewicz/East News, The Sun Food/X

All Inclusive. Nie każdy lubi, ale wielu jeździ. Pakiet skojarzeń związanych z tego typu formą wypoczynku obejmuje nie tylko daleko posuniętą organizację i święty spokój od wszelkich (niemal) zmartwień, ale też nieograniczony dostęp do hotelowej kuchni i baru.


Problem dla niektórych zaczyna się w momencie, gdy miejscowe menu nie wpisuje się w kulinarne upodobania – wówczas może być naprawdę cieżko. Z tego właśnie założenia wyszła młoda Brytyjka Rebecca Phillips, która dziś – wraz ze swoim mężem Johnem – jest na ustach milionów Wyspiarzy.

Jak podał "The Sun", pani Phillips wykupiła wyjazd do Egiptu w opcji All Inclusive za 1400 funtów, czyli około 7 tysięcy złotych. Kobieta nie była jednak pewna, czy lokalni kucharze są w stanie sprostać wymogom pana Phillipsa, który lubi zjeść "po angielsku". Dlatego zdecydowała się fakultatywnie wzbogacić ofertę za pomocą zapasów zabranych z domu.

W ten właśnie sposób w bagażu państwa Phillips znalazła się dodatkowa walizka. A w niej następujące specjały:

  • 86 paczek czipsów
  • 30 kiełbasek
  • 21 zupek instant
  • 2 paczki bekonu
  • Puszka tuńczyka
  • Kostka sera
  • Brązowy sos
  • 30 batonów
  • 16 torebek ciastek

Co więcej, do zestawu udało się upchnąć także mały przenośny grill do przyrządzania bekonu i kiełbasy Można? Jak widać można.

Polecieli na All Inclusive za 7 tys. zł. Dołożyli 1,5 na własne kiełbasy i bekony

Pakiet ratunkowy dla pana Phillipsa kosztował 300 funtów, czyli ponad 1,5 tysiąca złotych. Małżonkowie nie żałują jednak wydanego grosza. Najważniejsze bowiem, to żywić się w zgodzie z własnym sumieniem.

Zawsze byłem wybredny, w ogóle nie jem dużo warzyw. Lubię dobre, staromodne angielskie jedzenie, frytki, kiełbasę i sos, tego typu rzeczy – powiedział czterdziestolatek dziennikarzom "The Sun".

Mężczyzna po raz pierwszy zorientował się, jak "niebezpiecznie" może być na All Inclusive 3 lata temu. Nie znajdując dla siebie nic wartego uwagi w menu, przechodził cały wyjazd na frytkach. Alternatywą było głodowanie... Postanowił zatem, że nigdy więcej nie dopuści do takiej sytuacji.

Małżonka dzielnie mu sekunduje. W rozmowie z "The Sun" Rebecca Phillips stwierdziła: – Nie denerwuje mnie to. Kocham jedzenie i uwielbiam gotować, więc wolę, żeby John był zadowolony z czegoś, co mu się spodoba.

Po co zatem małżonkowie w ogóle latają na All Inclusive, a tym bardziej – dlaczego nie wyobrażają sobie innej opcji? John z rozbrajającą szczerością wyjaśnił, że interesuje go... darmowe piwo.