– Chcemy pokazać, że uproszczeniem jest nazywanie młodych zapleczem politycznym Palikota, że wiele osób, które trudno nazwać "moherowym beretem", nie popiera chamstwa w polityce – mówi w rozmowie z naTemat Rafał Growiec, jeden z inicjatorów akcji "Młodzi przeciw Palikotowi".
Kim jesteście? Licealistami, katolikami, wyborcami konkretnej partii?
Rafał Growiec, "Młodzi Odpowiedzialni": Jedni studiują, inni uczą się w liceum. Nie mamy jednolitych poglądów politycznych czy religijnych, a młodych jedynie "duchem" też nie mamy zamiaru wyganiać z naszej akcji. Nasz przekaz kierujemy do wszystkich, którym nieobce są elementarne wartości takie jak kultura i prawda, niezależnie od poglądów.
Ten przekaz brzmi m.in.: "to kłamstwo, że Janusz Palikot ma poparcie wśród nas, młodych. Ruch Palikota to nie młodość, a szkodliwe pseudonowoczesne poglądy. Nie chcemy takiego reprezentanta". Zastanawiam się, skąd impuls, by prawie trzy lata po wyborach wystąpić z taką deklaracją.
Ciężko powiedzieć i wskazać jedną konkretną przyczynę. To jest jak suche siano i iskra. Czasem trzeba je długo suszyć, by doprowadzić do sytuacji, kiedy ta mała iskra wywoła pożar. A pan Palikot suszył i suszył… Jego sposób prowadzenia polityki czy wypowiedzi publicznych często przekraczał granice dobrego smaku. Także w sprawach dotyczących jego własnej partii raz czy dwa pokazał, że zna kilka mocnych słów, których raczej w salonie się nie używa. Często też jego wypowiedzi były nie tyle wulgarne, co obraźliwe. Jak wtedy, gdy insynuował, że w chwili gdy on gości w programie telewizyjnym, jakiś ksiądz dopuszcza się przestępstw seksualnych.
I w końcu postanowiliście ogłosić "Młodzi przeciwko Palikotowi"…
Przede wszystkim chcemy pokazać, że uproszczeniem jest nazywanie młodych zapleczem politycznym Palikota, że wiele osób, które trudno nazwać przecież "moherowym beretem", nie popiera chamstwa w polityce. Taka wizja "młodości" proponowana przez Palikota: używki, rozwiązłość czy zwykłe chamstwo nie jest naszą wizją. Założyliśmy profil i po dwóch dniach naszą stronę "zalajkowało" ponad pięć tysięcy osób.
Zaskoczenie?
Ja osobiście spodziewałem się czegoś mniejszego. To pokazuje, że jednak jest, przynajmniej w sieci, taka atmosfera, by naciskać na polityków, żeby uprawiali politykę w sposób kulturalny. To nie musi być obrzucanie się błotem czy wyzwiskami. I młodzi ludzie tego nie chcą.
Po Palikocie chyba można było się tego spodziewać nawet przed wyborami?
Aż takiego radykalizmu i chamstwa wypowiedzi? Nie. Po dość populistycznej kampanii i antyklerykalizmie bijącym z programu można było co prawda przewidywać wiele, ale zdawało się, że choćby ze względu na powagę funkcji posła wulgaryzmy pojawiać się nie będą. A jednak padają. I co więcej - na ostatnim spotkaniu z młodymi Palikot zachęcał do wulgarności, mówiąc, by młodzi nie krępowali się nazywać "ch****" tego, kogo uważają za "ch***". O ile da się znieść kogoś, kto ma niewyparzony język, ale stara się powstrzymywać, tu mamy do czynienia z czystą propagandą chamstwa.
A może części młodzieży to imponuje?
Pewnej części - jak najbardziej. To tłumaczy chęć obniżenia wieku wyborczego do szesnastu lat. Można odnieść wrażenie, że odbiera się Janusza Palikota, a także ludzi jego partii, jako powiew świeżego powietrza w polskiej polityce. I ta bezczelność na pewno odpowiada ludziom, którzy uważają się za nonkonformistów. Ludzie lubią, gdy postać jest barwna, wyrazista i wybija się z szarego tłumu. Pytanie, czy wyrazistość i nowość oparte na wyrzuceniu kultury języka do kosza można nazwać czymś dobrym? Czy to, że ktoś w przestrzeni publicznej używa takich słów jak "kurewstwo" jest dobre?
Twoim zdaniem wśród 15, 16, 17-latków więcej jest zwolenników Palikota czy tych, którzy twierdzą, że on jednak przegina?
Gdybym uważał, że większość jest za tym, by polska polityka wyglądała tak, jak chce Palikota, to co ja bym tu robił? Według mnie nawet jeśli jest spora grupa, której jego styl imponuje, to oni traktują go raczej jako celebrytę, który urozmaica popołudniowe wydania dzienników telewizyjnych i portale internetowe. Palikot proponuje obniżenie wieku wyborczego. Po co?
Najwyraźniej chce przyciągnąć młodych i wywołać zamieszanie. Popiera ten pomysł faktem, że rzekomo wiek inicjacji seksualnej w Polsce wynosi trzynaście lat, a to zdaje się wskazywać, że chodzi mu o upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu: zapewnienie sobie przychylności przyszłego elektoratu i wywołanie kolejnej burzy. To drugie zresztą świetnie mu się udało.
Czyli co, generalnie rzecz biorąc Janusz Palikot nie jest już potrzebny w polskiej polityce?
Ależ jest jak najbardziej potrzebny. Nieraz pokazał, że wiele potrafi i to zręczny organizator, jeśli chodzi o różne akcje. Poza tym, wykształcona osoba. Platon uważał wręcz, że państwem powinni rządzić filozofowie. Palikot mógłby więc odwalić w polityce kawał dobrej roboty. Nie mamy zamiaru zabraniać mu realizacji jego ideałów, ale miło byłoby, gdyby realizował je inaczej niż za pomocą chamstwa. Wszystko sprowadza się do tego, że potrzebę obecności Janusza Palikota w politycy widzimy tylko wtedy, gdy wprowadzi on radykalne zmiany w swoim postępowaniu. Wierzymy, że każdy może się zmienić i te cechy pana Janusza, które wymieniłem - zręczność w organizacji, wykształcenie, masa dobrych chęci, mogą zostać spożytkowane w lepszym celu niż propagowanie edukacji seksualnej czy walka z jedną organizacją wyznaniową. Tak długo, jak Janusz Palikot zmierza do deprawowania dzieci czy usunięcia czyichś poglądów z przestrzeni publicznej w imię "świeckiego państwa", będziemy przeciw niemu występować.
Wasza akcja wyjdzie poza Facebook?
Plany działania poza Facebookiem jak najbardziej są, choć nie zamierzamy porzucać sieci. Na razie jednak niech dojrzewają w ukryciu.