Afera po słowach Pawła Golca o traktowaniu zwierząt nie cichnie. Jego reakcja na to, jak traktowane są konie wykorzystywane do transportu turystów na Morskie Oko, wywołała kontrowersje. Teraz głos w sprawie zabrała żona muzyka Katarzyna Golec.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na początku maja na trasie do Morskiego Oka doszło do wstrząsającego zdarzenia. Koń, który ciągnął zaprzęg, padł na ziemię i nie był w stanie się podnieść. Na filmiku zamieszczonym w sieci przez turystę widzieliśmy, jak fiakier podszedł do zwierzęcia i uderzył je w pysk. Po tym zdarzeniu koń natychmiast wstał.
Incydent wywołał sporą dyskusję dotyczącą praw zwierząt. Sytuacją zainteresowały się m.in. dwa resorty – klimatu i środowiska, a także rolnictwa. W rozmowie z "Faktem" Paweł Golec, który pochodzi z Żywca, został poproszony o komentarz w sprawie koni z Morskiego Oka. Jak sam przyznał, temat jest "dziwny".
– Kompletnie nie rozumiem całego szumu wokół tego. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że musi to być wszystko zgodne z prawem, żeby to zwierzątko było szanowane. Trzeba pamiętać o odpoczynku i wszystkim. Ale koniec końców to zwierzęta mają służyć ludziom, a nie na odwrót – stwierdził artysta, podkreślając, że zwierzę powinno służyć człowiekowi, ale "w sposób godny".
Katarzyna Golec o swoim stosunku do traktowania zwierząt
Po tym, jak wypowiedź, która ukazała się na łamach "Faktu", zdobyła rozgłos, Paweł Golec opublikował oświadczenie, tłumacząc się z poprzednich słów. Tymczasem na profilu instagramowym żony muzyka pojawił się obszerny post.
"W ostatnich dniach dostałam dziesiątki wiadomości z prośbą, a nawet żądaniem, abym wypowiedziała się na temat mojego stosunku do zwierząt. Temat przeogromny, ale rozumiem, że ciekawi Was konkretny wątek" – napisała na początku Katarzyna Golec.
W dalszej części opisywała swoje dzieciństwo. Z tego fragmentu wybrzmiało, że do 17 roku życia mieszkała na wsi i pomagała przy pracy w gospodarstwie.
"Człowiek, który urodził się i wychował na wsi, żył i pracował wśród zwierząt, ma zupełnie inny stosunek do nich niż ten, który nie zna tego środowiska. Inny stosunek, ale to nie znaczy, że nie szanuje zwierząt i daje przyzwolenie na ich złe traktowanie!" – zaznaczyła.
Na koniec zaapelowała do internautów o wzajemny szacunek. "Pamiętajmy, że każdy ma prawo do własnego zdania, ale szacunek i kultura w sposobie prowadzenia dyskusji to podstawa!" – podsumowała. Do jej postu nie można jednak dodać komentarza, bo je zablokowała.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
A jeśli chodzi o konie...no cóż, mój dziadek miał najładniejszego i najmądrzejszego konia w całej wsi:) I dbał o niego bardziej niż o siebie. I dla mnie też jest to oczywista sprawa! Mam nadzieję, że zaspokoiłam ciekawość ciekawskich.