W poniedziałek rano (10 czerwca) poznaliśmy oficjalne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Lewica dostała tylko nieco ponad 6 proc. głosów. W partii natychmiast zaczęły się rozliczenia tego wątpliwego "sukcesu". Oliwy do ognia swoim wpisem dolał właśnie były premier Leszek Miller.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Trzeba przyznać, że Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń po mistrzowsku wykonali plan umieszczenia w Parlamencie Europejskim trójki posłów: Joanny Scheuring-Wielgus, Krzysztofa Śmiszka i Roberta Biedronia" – zaczął swoją analizę w serwisie X były premier Leszek Miller.
Tak Leszek Miller podsumował porażkę Lewicy w wyborach do PE
"Przez moment wydawało się, że Marek Belka zagrozi pani poseł, ale na ostatnich metrach wyborcy z Wielkopolski okazali się liczniejsi niż elektorat z Łodzi" – dodał.
Nie obyło się też bez wątku Łukasza Kohuta, który zdecydował się kandydować z list KO, a nie z Lewicy.
"Wcześniej popularny na Śląsku Łukasz Kohut został wyeliminowany z jedynki na liście Lewicy, a na jego miejsce wciśnięto Macieja Koniecznego z 'Razem'. Kohut przeszedł na listę KO i z trzeciego miejsca zdobył mandat, zaś Konieczny okazał się niezdolny do uzyskania miejsca w PE, co ułatwiło zdobycie mandatu Śmiszkowi" – czytamy we wpisie Millera.
Były premier przypomniał też wymownie, że Lewica wchodzi do Parlamentu Europejskiego z trzema europosłami w porównaniu z siedmioma w kończącej się kadencji. "W tej trójce nie ma nikogo z dawnego SLD, co symbolicznie zamyka wysiłki Czarzastego całkowitej anihilacji Sojuszu Lewicy Demokratycznej" – podsumował.
Wcześniej porażkę Lewicy skomentował związany z tą partią wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Maciej Gdula.
"Eurowybory to łomot dla Lewicy, ale przynajmniej obaliły mity na temat źródeł jej poparcia" – zaczął polityk w swoim krótkim, ale dobitnym komentarzu na temat wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego.
"Odsądzany od lewicowej czci Robert Biedroń 65 tys. głosów. Na Śląsku 'libek' Łukasz Kohut 107 tys. z list KO, a Maciej Konieczny z Partii Razem tylko 24 tys. Lewica nie równa się Razem" – dodał Gdula.
Na wyborczym podium znalazła się jeszcze Konfederacja, ale z poparciem rzędu 12,08 proc. znacząco odstaje ona od głównych graczy. Jeszcze gorzej wypadły jednak Trzecia Droga, na którą 9 czerwca oddano 6,91 proc., a także Lewica, "ciesząca się" poparciem rzędu 6,3 proc.
– Oczywiście wynik mógłby być lepszy. Moglibyśmy powiedzieć, że można było zrobić więcej. Oczywiście, że tak. Ale daliśmy opór antyeuropejskim populistom. Taki sygnał wysłaliśmy do Europy – tak Robert Biedroń w niedzielę pocieszał zgromadzonych na lewicowym wieczorze wyborczym.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.