Loty samolotami należą do najbezpieczniejszych środków transportu. Jednak nawet i tam czasami dochodzi do niebezpiecznych sytuacji. Jedna z nich miała miejsce w niedzielę (9 czerwca), kiedy maszyna Austrian Airlines wleciała w burzę. W sieci pojawiły się zdjęcia zniszczonego samolotu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Latanie w burzy bywa bardzo niebezpieczne. Dlatego samoloty wyposażone są w specjalne systemy, które alarmują pilotów i załogę o gwałtownych zjawiskach. Tym razem być może coś poszło nie tak, ponieważ maszyna z pasażerami wracającymi z wakacji na rajskiej Majorce wpadła w centrum żywiołu.
Sekundy grozy w samolocie. Powrót z wakacji na Majorce zapamiętają na zawsze
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w niedzielę 9 czerwca późnym popołudniem. Samolot Austrian Airlines OS434 wystartował z Palmy i zmierzał do Wiednia. Wszystko się skomplikowało, kiedy maszyna zaczęła zbliżać się do miejsca docelowego.
Wiele wskazuje na to, że radary nie zdążyły wykryć potężnej burzy, w którą wpadł samolot. Zjawisku towarzyszyło też gradobicie. Jak informują austriackie media, całość trwała zaledwie kilka sekund, ale to wystarczyło, żeby doprowadzić do poważnych uszkodzeń Airbusa A320.
W fatalnym stanie jest dziób maszyny. Szyby w kokpicie pilotów zostały roztrzaskane i nie było przez nie niczego widać. Poważnie uszkodzone zostały również niektóre panele.
Sytuacja była na tyle zła, że będąc w powietrzu, załoga nadała sygnał "Mayday", prosząc o pomoc. W łączności radiotelefonicznej jest to komunikat o bezpośrednim zagrożeniu zdrowia i życia. Jego odpowiednikiem w radiotelegrafii jest SOS.
Ostatecznie o godzinie 17:55 maszyna wylądowała w Wiedniu. Patrząc na zdjęcia maszyny, które trafiły sieci, aż trudno uwierzyć, że nikomu nic się nie stało.
Lądowanie w Wiedniu. Wszczęto dochodzenie ws. samolotu Austrian Airlines
Austriacki dziennik "Die Presse" poinformował w poniedziałek 10 czerwca, że – zgodnie z austriackim prawem – zostało wszczęte dochodzenie, którego celem będzie wyjaśnienie wszystkich okoliczności niedzielnego zdarzenia.
"Jak zwykle w przypadku takich incydentów, wszczęto dochodzenie w celu ustalenia, dlaczego wczorajszy lot OS434 przeleciał przez strefę, w której występował grad" – poinformowały linie Austrian Airlines.
Choć od zdarzenia minęło już kilkanaście godzin, to przewoźnikowi nie udało się jeszcze oszacować, jak wielkie są szkody po gradobiciu w powietrzu. Nie wiadomo również, jak długo potrwa naprawa maszyny.
Austrian Airlines poinformowały także o relacjach załogi. Ta twierdzi, że pokładowe radary nie pokazały komórki burzowej. "Obserwujemy coraz więcej ekstremalnych zjawisk pogodowych, a burze w ruchu lotniczym stają się coraz dotkliwsze" – skomentował ekspert ds. lotnictwa Kurt Hofmann. Dodał on również, że czasami piloci mają zaledwie kilka sekund, żeby ominąć burzę.
Ponad 30 rannych osób podczas turbulencji. Jedna nie żyje
W trakcie przelotu doszło do poważnych i niespodziewanych turbulencji. Na pokładzie znajdowało się 211 pasażerów i 18 członków załogi. Rannych zostało ponad 30 osób. Jeden z podróżnych zmarł.
Po tamtym zdarzeniu eksperci podkreślali, jak ważne jest to, żeby mieć zapięte pasy bezpieczeństwa podczas całego lotu, a nie tylko podczas startu i lądowania. To właśnie one mogą w takich sytuacjach uratować zdrowie i życie pasażerów.